Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

W Lubuskiem nie chcą obchodów rocznic wyzwolenia w 1945 roku

Zbigniew Jelinek
Zbigniew Jelinek
Szprotawa
Szprotawa Mohylek, CC3.0, CC2.0
Do lamusa powędrowały obchody rocznicy wyzwolenia Ziem Zachodnich przez Armię Czerwoną. - Wtedy przyszło zniewolenie – mówią dziś osadnicy. Ale władze Szprotawy, 67. rocznicę wyzwolenia miasta obchodziły. - To hucpa! - oburzyli się mieszkańcy.

Luty od 1946 roku kojarzony był na Ziemi Lubuskiej jako miesiąc obchodów kolejnych rocznic wyzwalania miast i osad przez żołnierzy radzieckich spod niemieckiego kilkuwiekowego tu panowania. Ziemie te powracały do macierzy – obwieszczano według obowiązującej jeszcze nie tak dawno terminologii. - Każda w zasadzie miejscowość z wielką pompą obchodziła swoją datę wyzwolenia – wspomina Piotr Szymański, emerytowany urzędnik władz powiatowych w Zielonej Górze. - Angażowaliśmy szkoły, zakłady pracy i wojsko. Uroczystościom towarzyszyły akademie, wystawy i propagandowe imprezy. Były też oznaczenia i nagrody.

Raptem legło to wszystko w gruzy. - Były przecież to dobre czasy - nie ustępuje zawiedziony Szymański. - Nie ma już wzorców patriotycznych. Młodzież się bałamuci.

Mało kto z samorządowców potrafi określić, kiedy to się stało.

W Zielonej Górze trzy lata temu radni uchwałą wykreślili 15 lutego 1945 r. jako datę wyzwolenia miasta, przekształcając ten dzień w Dzień Pionierów. Miasto Gruenberg było wyzwalane przez czerwonoarmistów z 21 korpusu piechoty, wchodzącego w skład 1 Frontu Ukraińskiego - To dobre posunięcie – uważa prezes Stowarzyszenia Pionierów, Julian Stankiewicz. - Przyjechaliśmy tutaj do wyludnionego miasta i nikt z nas nie przypuszczał, że te miasto pozostanie naszą dozgonną ostoją. Zagospodarowaliśmy je własnymi rękoma.

Ale tegoroczne uroczyste złożenie wiązanek kwiatów pod Pomnikiem Bohaterów, którego nazwa, jak i sam kształt pomnika, kilka razy były już zmieniane – nie wywołała wielkiego zainteresowania, nawet pośród przechodzących przez plac przechodniów. - Miasto nie angażuje się organizacyjnie w takie przedsięwzięcia, chociaż stara się doceniać zaangażowanie społeczne środowisk kombatanckich – informuje doradca prezydenta miasta, Tomasz Misiak.

- Jestem zniesmaczony tymi uroczystościami - mówi 72-letni Jan Poźniak, mieszkaniec miasta od 1946 roku. - Czyżby ci ludzie stracili pamięć i nie dociera do nich, co z Ruskimi do nas przyszło? Zniewolenie kraju, grabieże, terror, morderstwa i gwałty – wylicza zdenerwowany. - Nie można nad tym przejść obojętnie!

Ewa Batko, rzecznik prasowy Urzędu Miasta w Nowej Soli przyznaje, że daty wyzwolenia są datami dość kontrowersyjnymi. - Nie zapisały się chlubnymi literami – spostrzega.

Miasto Neusalz 14 lutego 1945 r. wyzwoliły prawoskrzydłowe oddziały 21 korpusu piechoty, które wieczorem poprzedniego dnia wyszły na przedpola Nowej Soli i złamały silny opór nieprzyjacielskiego garnizonu, wdarły się na przedmieścia, gdzie rozgorzały się walki uliczne. Niemcy uporczywie bronili miasta. - Niech ten dzień lepiej kojarzy się z amerykańskimi walentynkami – mówi dziś Batko. Nie pamięta, czy kiedyś Nowa Sól uroczyście świętowała datę wyzwolenia.

Dzień wcześniej wolność odzyskał Freystadt. Po ciężkich walkach przyniosły ją miastu Kożuchów oddziały 76 korpusu piechoty i współdziałające z nim 93 brygada pancerna oraz 22 brygada artylerii pancernej. Atak na miasto z punktu strategicznego widzenia - niewiele był uzasadniony i powinien być zaniechany. Przyniósł jedynie wielkie zniszczenia, w gruzach legło 70 procent ogółu zabudowań. Do dnia dzisiejszego miasto z tego totalnego zniszczenia nie może się podźwignąć urbanistycznie. - Miastu przetrącono kręgosłup – stwierdza Edward Radecki, kożuchowianin od 1945 roku. - Najgorsze nastąpiło, kiedy za frontowymi żołnierzami wkroczyło tu NKWD i ich polskie odpowiedniki – dodaje powołując się na wspomnienia swojego ojca, Henryka. - Aresztowania wśród przybywającej tu polskiej ludności, morderstwa, zastraszanie i wielka grabież tego, co jeszcze nie zostało zniszczone. Cofnęliśmy się wówczas w rozwoju tych ziem o jakieś 60 lat – ocenia na koniec.

We wsi Czasław (Haydau) w pobliżu Kożuchowa i Nowej Soli, do której jako osadnik przybył mój dziadek Jan Rokita, w niemieckim domostwie doprowadzona była woda do kuchni, w piwnicach była pralnia, kuźnia i wielki piec do pieczenia chleba i ciast! W oborze krowy miały bieżącą wodę, świniarnia była z zadaszonym wybiegiem, garaż dysponował kanałem, funkcjonowała na prąd sieczkarnia, gospodarstwo wyposażone było w nowoczesny sprzęt do uprawy rolnej. Niemiec był hodowcą gołębi, stąd w stodole wbudowany został specjalny kompleks dla tych ptaków. Kiedy tu Rokita przyszedł w roku 1948, większość wyposażenia gospodarstwa była zniszczona lub okradziona przez idącą za frontem falę szabrowników z centrum Polski i specjalne oddziały radzieckie. Dziś wioska jest kompletną ruiną.

Kożuchów zaprzestał organizowania obchodów wyzwolenia. - Nikt nie przejawia takiej inicjatywy – stwierdza sekretarz miasta Kazimierz Ponikwia. - Nie ma zainteresowania zarówno od strony organizacji społecznych czy samorządu.

Kiedy w mieście stacjonowała jeszcze jednostka Wojska Polskiego i funkcjonowało kilka zakładów pracy, hucznie obchodzono datę wyswobodzenia z rąk niemieckich miasta i gminy. O jakichkolwiek represjach i zniewoleniu nikt nie ośmielał się wspominać. O tym jedynie można było usłyszeć w ciągle zagłuszanym przez władze Radio Wolna Europa.

Podobna rzecz jest w nieco oddalonym Bytomiu Odrzańskim (d.Beuthen an der Oder), który opanowany został po krótkich walkach 12 lutego przez czołowe oddziały 25 korpusu pancernego. Miasto zostało zniszczone w 40 procentach.
- Po prostu, to się skończyło – krótko podsumowują zaprzestanie obchodów samorządowcy i na ten temat oficjalnie nie chcą się wypowiadać. - Było, minęło.

Kiedy Armia Czerwona toczyła boje o Beuthen, w tym czasie jej lewoskrzydłowa dywizja 21 korpusu piechoty osiągnęła przedpola Neustadtel - Nowego Miasteczka, które wyzwoliła nazajutrz. Tu także o obecnym świętowaniu daty wyzwolenia zabrakło inicjatywy. - Nawet nikt o tym nie pomyślał – przyznaje nieoficjalnie kierownik ośrodka kultury, Aneta Dudziak. Placówka ta, swego czasu organizowała takie uroczystości. - Po pańskim telefonie będę musiała się zastanowić, dlaczego tak się to stało – dodaje Dudziak, będąca w tym czasie na zwolnieniu chorobowym.

Lecz w sąsiedztwie tych miejscowości, w Szprotawie z wielką pompą, 14 lutego obchodzono dzień wyzwolenia miasta w 1945 r. Sprottau była wówczas silnym ogniwem w systemie obronnym niemieckiej 4. armii pancernej na Ziemi Lubuskiej. Walki o miasto trwały dwa dni, uczestniczyły w nich oddziały pancerne 102. jednostki korpusu piechoty, 24. piechoty i 10. korpusu pancernego. 13 lutego silny niemiecki garnizon został rozbity, większość załogi zginęła lub dostała się do niewoli, pozostali, porzucając sprzęt i uzbrojenie – wycofali się w pobliskie lasy. Wyludnione i zniszczone miasto było wolne. Zburzonych zostało ponad 55 procent zabudowań, w gruzach leżały zabytkowe kamieniczki rynku i zakłady pracy. - Świętujemy datę powrotu szprotawskiej ziemi do macierzy – mówi dobitnie zastępca burmistrza miasta, Paweł Chylak. - Jest to dobra wizja promocji miasta.

Nieoficjalnie przyznaje, że ostatnio święto te jest zaniedbywane. - Ale dobrze się nam współpracuje z organizacjami kombatanckimi – mówi z zadowoleniem.

Uroczystość patriotyczna odbyła się przy obelisku upamiętniającym wyzwolenie miasta. Uczestniczyli w niej głównie przedstawiciele lokalnej władzy, kombatanci ze Związku Kombatantów RP i Byłych Więźniów Państwowych, szprotawscy przedstawiciele Światowego Związku Żołnierzy AK, Związku Sybiraków, a także miejscowi harcerze z ZHP. - Oprawę wojskową zapewniła asysta honorowa 11. batalionu dowodzenia „Czarnej Dywizji” - przekazuje informację dla W24, por. Krzysztof Jędrys z sekcji prasowej 11. Lubuskiej Dywizji Kawalerii Pancernej. - Po odegraniu przez orkiestrę Wojsk Lądowych Garnizonu Żagań hymnu Rzeczpospolitej Polskiej, przemówienie okolicznościowe wygłosił burmistrz Józef Rubacha, przypominając trudne, choć w efekcie konstruktywne lata odbudowy życia społecznego i gospodarczego miasta. Przeprowadzono potem Apel Pamięci i oddano salwę honorową. Uroczystości zakończono w reprezentacyjnej sali ratusza na okolicznościowym spotkaniu ze wszystkimi uczestnikami.

Nie odnotowano szerszego uczestnictwa w tym świętowaniu mieszkańców miasta. - Przecież to jawna hucpa! - oburza się jeden z nich. Chce pozostać anonimowy. - Być może wśród tych kombatantów są osoby, które w podziemiach szprotawskiego UB zmaltretowały mojego wujka, Tadeusza żołnierza AK, warszawskiego powstańca – przypuszcza.

63-letni szprotawianin przywołuje jeszcze wspomnienie wujka, który mówił, jak na własne oczy widział w czasie Powstania Warszawskiego sytuacje, w których Rosjanie zabijali polskich żołnierzy chcących wspomóc powstańców. - I co, teraz mam im tu składać kwiaty?!

- Nasze władze powinny z tym sobie dać spokój święty – pojednawczo stwierdza 70-letnia Wiesława Podgórska. - Ośmieszają się. Żyją ciągle w ciepłych ramionach radzieckich żołnierzy.

W Szprotawie od 1945 roku stacjonowało radzieckie wojsko. Prawdopodobnie składowano tu także arsenał jądrowy. Miejscowe lotnisko było silnym elementem w radzieckiej strategii ataku na Zachód Europy. Miasto, jak i okolica, dobrze żyły z podręcznego handlu z Rosjanami. - Kupowaliśmy od Ruskich na specjalnym targu dywany, firany, lodówki, żelazka, maszyny do szycia, wyroby czekoladowe – wylicza z pamięci Podgórska. - Wszystko to, czego brakowało nam w kraju. Na nasz targ z Rosjanami przyjeżdżało pól Polski! Dobrze nam się tu żyło.

Proces wycofywania z Polski wojsk Północnej Grupy oficjalnie rozpoczął się 8 kwietnia 1991 r., spowalniany nieco przez przedostatniego dowódcę generała Wiktora Dubynina, nie kryjącego swojej niechęci do Polski. 17 września 1993 r., w symboliczną rocznicę agresji radzieckiej na Polskę w 1939 r., odbyło się uroczyste pożegnanie ostatniej grupy radzieckich żołnierzy.

Trwająca, z małymi przerwami, od niemal trzech wieków obecność wojsk rosyjskich w Polsce dobiegła końca.

od 16 latprzemoc
Wideo

CBŚP na Pomorzu zlikwidowało ogromną fabrykę „kryształu”

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera

Materiał oryginalny: W Lubuskiem nie chcą obchodów rocznic wyzwolenia w 1945 roku - Nasze Miasto

Wróć na naszemiasto.pl Nasze Miasto