Judy Chicago jako dojrzała, świadoma swojej feministycznej misji w amerykańskim społeczeństwie artystka, wyjeżdża do Fresno i tam tworzy klasę z udziałem młodych kobiet - jej nowych uczennic. Ażeby być niezależną od negatywnych wpływów mężczyzn na twórczą pracę jej samej i jej studentek poszukuje atelier poza Collegem. Pierwsze kontakty współpracy pomiędzy nauczycielką a studentkami są bardzo trudne.
Młode dziewczęta w Ameryce lat 70-tych nie są przyzwyczajone do samodzielnego kreatywnego myślenia i podejmowania samodzielnych odpowiedzialnych decyzji na nowym miejscu. Ale również Chicago uczy się na własnych błędach i rezygnuje z roli "męskich metod zależności", jakie narzuca rola nauczycielki wobec uczennic. Przejmuje zasady "świadomych doświadczeń w grupie". Nie ma "nauczycielki", nie ma "uczennic" ; wszyscy na równo mają taki sam podział pracy i podejmują wspólnie, dynamicznie odpowiedzialność za proponowane projekty.
To uwalnia motor działalności twórczej wśród dziewcząt. A także wszystkie blokady psychiczne i emocjonalne jakie kobiety dotychczas w sobie tłumiły. Ten wybuch emocjonalny okazuje się ponad siły Judy Chicago, zwraca się więc z prośbą i wołaniem o pomoc do swej przyjaciółki, także artystki Miriam Schapiro.
Mimi nieco starsza od Judy, przejmje rołę "matki" wobec niej i we wspólnych projektach twórczych, artystycznych z młodymi studentkami. Wkrótce kobiety znajdują stary dom "Community Theatre", który same remontują i urządzają pomieszczenia. Chicago pomaga im zbudować 12 metrową przedzielną ścianę w atelier z pniaków i płyt, mającą symbolizować że mogą tu wszystko robić, o czym tylko pomyślą.
Judy Chicago umożliwia, ażeby Miriam wygłosiła przemówienie w Collegu. Jak się okazało, nikt jej jeszcze tutaj nie zapraszał, nie proponował tego rodzaju profesorskiej współpracy!
Natomiast współpraca pomiędzy Miriam a studentkami Chicago rozwijała się znakomicie. Tak, iż można było pomyśleć, że po rocznej katedrze nauczania w Fresno, projekt ten (feministycznej twórczej działalności,) można dalej kontynuować już w Los Angeles. Pomocnym i przychylnym temu projektowi okazał się mąż Miriam, który był dekanem nowej szkoły California Institute of the Arts, jak również małżonek samej Judy - Lloyd, który pracował tam na etacie nauczyciela.
Sam Instytut także był zainteresowany, ażeby zatrudnić pary małżeńskie jako nauczycieli.
Także University of California in Berkeley poprosił Chicago o semestr współpracy / nauczania. Studentki jej feministycznego projektu były na tyle samodzielne, iż mogły już same, z twórczej kreatywnej dynamiczności grupowej odpowiadać za podejmowane decyzji, nie obarczając tym Judy lub Mimi. (Powstaje projekt Womanhouse)
Chicago rozeznaje coraz dotkliwsze błędy w historii sztuki i niesprawiedliwość wobec kobiet - artystek, i ich twórczości - w ocenie męskiej - na przestrzeni wieków. Mówiło się o jednej, lub góra dwóch wybitnych indywidualnościach kobiecych w historii sztuki, czy literatury, czy innych dziedzinach życia społecznego, jnp.; w chemii - Maria Skłodowska - Curie.
Chicago odkrywała coraz częściej, iż takich wybitnych kobiet w literaturze; Anais Nin, w historii było znacznie więcej: w Niemczech Kathie Kolwitz ( w Hamburgu znajduje się Muzeum poświecone jej sztuce i pamięci ).
Nie mówiło się jednak o tych kobietach jako "zbiorowości", a raczej jako "poszczególne przypadki", które wybijały się ponad przeciętność ( męską ). W konsekwencji tak mitycznie przedstawianej historii sztuki, każda artystka "od zera" musiała podejmować żmudny trud walki o uznanie i akceptacje w społeczeństwie (męskim). Powoli, ale z sukcesem Judy Chicago
zebrała wokół siebie taki ogrom żeńskiej społeczności, iż te męskie krytykowanie czegoś lub kogoś - jako "jedynej podawanej do publicznej wiadomości krytyki" okazało się zbędne! Kobiety nareszcie oswobodziły się z męskich okowów!
Dla Judy Chicago istotną jest już tylko
praca, której oddaje się bez reszty, a nawet kosztem życia prywatnego. Powstają wspaniałe dzieła; naturalnie przy współudziale innych kobiet - artystek innych rzemiosł. Chicago pracuje teraz w ceramice tworząc przez okres pięciu lat dzieło swojego życia, pt: "The Dinner Party". Stół w kształcie trójkąta, a na nim trójwymiarowe nakrycia współczesnej ceramiki o waginalnych formach i żywych tęczowych barwach motyli.
Coś w rodzaju Ostatniej Wieczerzy, jednak ze znacznie większą i kunsztowniejszą ilością nakryć, często na tkanych ręcznie serwetach. Każde z osobna poświęconej wybitnej osobowości kobiecej, jak egipskiej faraonin Hadschepsut albo Wirginii Wolff, autorce wielu wspaniałych dzieł, a nie tylko męskiej kłótni na scenie desek teatralnych! ( "The Dinner Party" zobacz na You Tube)!
I chociaż tylko jedno Museum - w marcu 1979 San Francisko Museum of Modern Art zezwoliło na otwarcie tej niezwykłej wystawy; następne wystawy mają już miejsce poza ośrodkami muzealnymi, w Instytutach, na Universytecie - to jednak można powiedzieć iż Judy Chicago osiągnęła swój cel: -Kobiety w Ameryce i na świecie odzyskały wiarę w swoje siły, nikt już nie ośmiesza, nie drwi z żeńskiej twórczości, nawet tej "waginalnej". A nawet gdyby... to siła świadomości kobiecej w poczuciu wielkości historycznej
dzieł wykonanych rękoma i umysłem kobiet jest tak wielka, że może istnieć zupełnie niezależnie w niezawisłości siły kobiecej i samego aktu tworzenia (Buddha Feld).
Zmarł Jan Ptaszyn Wróblewski
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?