Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

W Sławinie w Lublinie budują podstawówkę. Budują i nie mogą skończyć

Stanisław Cybruch
Stanisław Cybruch
Sławin, popularna dzielnica Lublina w północno-zachodniej części miasta, ma przed sobą wielką i ważną przyszłość, dlatego jest obecnie jedną z najbardziej dynamicznie rozwijających się dzielnic miasta.

Lubelskie osiedle Sławińskie, prężnie rozwijające się od jakiegoś czasu, ma niemal wszystko, czego potrzeba mieszkańcom do normalnego życia. Nie ma tylko szkoły podstawowej. Ten problem zaprząta głowy ludziom i władzom. Martwią się też dzieci. Najbliższą szkołę mają albo przy al. Warszawskiej, gdzie trzeba przejść wzdłuż ruchliwej arterii komunikacyjnej, albo przy ul. Zuchów, gdzie chodzi większa część uczniów z tej dzielnicy, ale drogę mają podobnie niebezpieczną ze względów komunikacyjnych, jak na Warszawską.

A szkoła na Sławinie ma być. To pewne. Jest już potrzebna dokumentacja. Wiedzą o tym nawet dzieci. Nie mogą się doczekać swojej szkoły. Budowa wciąż opóźnia się – przez poślizgi. Winna dokumentacja. Władze ratuszowe dokładają starań, aby poślizgów było jak najmniej. Tylko, co począć, gdy siódmy raz trzeba przełożyć termin, do którego firmy zainteresowane budową szkoły na Sławinie mogą składać oferty? Nic, niestety, nic. Taki to już skutek poślizgów. Wszystko z winy źle wykonanej dokumentacji budynku. Najgorsze, co może być, że urzędnicy ratuszowi od kilku miesięcy nie mogą się skontaktować z firmą, która przygotowała projekt. A firma daleko od Lublina, och daleko. Aż w Bydgoszczy. I tak czas leci i leci, a szkoły wciąż nie mają sławińskie dzieci.

Kiedy ratusz ogłosił przetarg na dokumentację, puścił w świat informację, że nowa szkoła będzie wspaniała, nowoczesna, piękna jak żadna inna. Urzędnicy z ratusza zapewniali, że budynek będzie bardzo nowoczesny. Wkrótce jednak, w październiku zeszłego roku, po ogłoszeniu przetargu, wyskoczyły jak królik z kapelusza problemy z projektem budynku. Nie, że go nie ma. Był i to dość szybko. Okazało się, że nie jest zgodny z przepisami przeciwpożarowymi. Nie gra w tak newralgicznym szczególe, jakim jest kotłownia. Projekt umiejscowił kotłownię w piwnicy budynku szkoły, na co nie dają zgody przepisy. Lubelski ratusz, siłą swojej mocy, zobowiązał firmę projektową "Miastoprojekt Bydgoszcz", do naniesienia poprawek. Oprócz tego – czytamy w lublin.gazeta.pl – w dokumentacji jest jeszcze kilka usterek.

Ale się znowu narobiło. Mimo że ekspert pożarnictwa zatwierdził dokumentację, urzędnicy wykryli w niej kolejne błędy. W tej sytuacji zlecono kolejną ekspertyzę, która potwierdziła, o dziwo - przypuszczenia urzędników. Tak więc z powodu błędów w projekcie budynku, kilka razy przesuwano termin składania ofert. Najpierw w październiku o trzy tygodnie. Potem w listopadzie o kolejne dwa, a następnie aż o miesiąc. Ostatni z terminów minął 15 stycznia 2012 roku. Teraz zainteresowane firmy mają czas na składanie ofert do 20 lutego 2012 r.

Jakie są przyczyny opóźnień i całego zamieszania z dokumentacją? I dlaczego grzeczny ratusz nie może się doprosić o poprawki w projekcie? Ratusz odpowiada krótko: w bydgoskim "Miastoprojekcie", po usłyszeniu naszych zastrzeżeń, "robiono wielkie oczy". "Prosiliśmy, aby poprawioną dokumentację dostarczyli nam przed świętami Bożego Narodzenia. Jest druga połowa stycznia, a dokumentacji nie ma. Co gorsza nie można się z nikim z firmy skontaktować" – mówi dla gazeta.pl Tadeusz Dziuba, dyrektor Wydziału Inwestycji i Remontów Urzędu Miasta Lublin.

W końcu urzędnicy z ratusza chwycili do ręki te narzędzia, które powinni chwycić natychmiast po nastaniu problemów z dokumentacją - zaczęli naliczać kary niesolidnej firmie "Miastoprojekt Bydgoszcz". I nadal uprawiają wygodną urzędniczą asekurację; powiadają, że na razie nic więcej nie mogą. Dają też zastrzeżenia, że inna firma nie może poprawić projektu bydgoskiego, bo "Miastoprojekt Bydgoszcz" chronią prawa autorskie. Jednocześnie puszczają w miasto kojące wieści o tym, jakoby przedłużający się przetarg nie spowodował opóźnień w budowie. Bo na 2012 rok "mamy zarezerwowane tylko 2 miliony złotych". Ta kwota ma rzekomo wystarczyć na rozpoczęcie prac, które będą prowadzone intensywniej w przyszłym i 2014 roku.

W Lublinie i nie tylko, wszyscy zainteresowani budową szkoły na Sławinie, wiedzą dobrze, iż wydatków na inwestycje nie przydziela urzędnikom nikt z Marsa czy Wenus, bo planują sobie sami. Pocieszenia o dwóch milionach zł na ten rok są kolejnym śmiesznym wykrętem świadczącym o bezradności w prowadzeniu pogmatwanej sprawy inwestycji szkolnej. Po drugie: kto gwarantuje, że w kolejnych latach inwestycja, kiedy już wreszcie zostanie rozpoczęta, będzie szła intensywnie? A po trzecie: kto da dziś gwarancję, że do nowej zbudowanej już placówki szkolnej uczniowie przeniosą się z początkiem roku szkolnego 2014/2015? Takie przecież opowiada się bajki rodzicom i dzieciom oczekującym na nową szkołę.

Stanisław Cybruch

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Strefa Biznesu: Rewolucyjne zmiany w wynagrodzeniach milionów Polaków

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Wróć na naszemiasto.pl Nasze Miasto