Ten drugi film dzięki inicjatywie Op - Docs, w ramach której "The New York Times" prezentuje najciekawsze dokumenty z różnych stron świata, można już od kilku dni legalnie oglądać w Internecie. Pod względem otrzymanych nagród i wyróżnień "Nasza klątwa" śmiało może rywalizować z osławionym filmem Pawła Pawlikowskiego. Od 2013 roku, kiedy to została wyprodukowana jako etiuda w Warszawskiej Szkole Filmowej (współproducentem jest Maciej Ślesicki) pod opieką artystyczną Anny Kazejak (m.in. "Skrzydlate świnie", "Obietnica"), nagrodzono ją na festiwalach i przeglądach filmowych we Wrocławiu, Poznaniu, Aspen, Lizbonie, Londynie, Sapporo, Nowym Jorku i w kilku jeszcze miejscach. I trudno się dziwić, bowiem ten niespełna trzydziestominutowy film zawiera taki ładunek emocjonalny, że niemożliwością jest zachowanie wobec oglądanych obrazów zimnej krwi.
Tytułowa klątwa to, encyklopedycznie rzecz ujmując, zespół wrodzonej ośrodkowej hipowentylacji, pierwotna hipowentylacja pęcherzykowa, rzadka, genetycznie uwarunkowana, potencjalnie śmiertelna choroba zwana też klątwą Ondyny. Chorzy z tym zespołem mogą doznać zatrzymania oddechu we śnie. Jest to rzadka przyczyna bezdechu śródsennego, spowodowana nieprawidłową funkcją autonomicznej kontroli oddychania. Z taką chorobą przyszedł na świat Leo, syn znakomitej fotografki, Magdy Hueckel i jej męża, Tomasza Śliwińskiego. Obydwoje zaskoczeni tą sytuacją zmuszeni są zmierzyć się z tym, jak określiła lekarka zajmująca się ich dzieckiem, "fajnym wyzwaniem losu". Pewną formą przetrwania tego "przygnębiającego i druzgocącego" (to z kolei określenie samego reżysera i scenarzysty, Tomasza Śliwińskiego; współautorką zdjęć jest jego żona, Magda Hueckel) okresu życia jest realizacja filmu o ich życiu, którego porządek określa wspomniana na początku choroba i związane z nią częste wizyty u lekarzy. Śledzimy więc codzienne zmagania z klątwą Ondyny, które są tak naprawdę walką o życie swojego potomka. W tych zmaganiach nie brakuje pełnej amplitudy odczuć, przeżyć i emocji. Jest tu ledwie skrywany żal do losu o niemożność obserwowania rozwoju dziecka od momentu jego narodzin, zwątpienie w tak propagowane przez terapeutów wszelkiej maści pozytywne myślenie; jest wiara w lepsze jutro i w to, że Leo nie będzie całe życie uzależniony od respiratora. Najbardziej przejmujący jest jednak wszechobecny lęk, strach o każdy dzień małego, uroczego, niczego nieświadomego chłopca i to uczucie bezsilności potęgowane prozaiczną walką z polską rzeczywistością medyczną - o filtry do respiratora, czujniki i inne tego rodzaju drobiazgi na miarę przeżycia. Nie do zapomnienia jest swoista ścieżka dźwiękowa "Naszej klątwy", którą stanowi głównie ciężki oddech (sapanie, jak określają go rodzice) chorego dziecka wspomaganego przez respirator.
Film kończy zrealizowana niejako na kontrze wobec przedstawianej rzeczywistości, przepełniona światłem i radością scena wspólnego tańca (w takt piosenki "Number Nine" grupy The Twilight Singers) i urodziny Leosia. Potęguje ona jeszcze i tak mocne doznania widzów. Polecam ten skromny a przecież ważny film.
http://www.nytimes.com/2015/02/04/opinion/nasza-klatwa.html
Bohaterka Senatorium Miłości tańczy 3
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?