Jednak mało kto się zastosował do tego apelu. Nawet wysoka kara nie zniechęciła ludzi. Jedni, w trosce o swoje domostwa, przychodzili popatrzeć jak zmienia się poziom wody,
drudzy obserwację nadchodzącej fali traktowali jako dobrą zabawę. Bo to przecież niecodzienne wydarzenie. Wjeżdżali więc na wał rowerami (i autami), spacerowali całymi rodzinami (nawet z malutkimi dziećmi, które bawiły się w wodzie) zupełnie nie biorąc pod uwagę zagrożenia.
Tak było wczoraj w różnych miejscach w stolicy, między innymi i w Białołęce. Ci, którzy byli spragnieni dodatkowych wrażeń biegali po hałdach piasku (a wokół fala zataczała coraz szersze kręgi).
Dziś sytuacja uległa zmianie. Dojście do wału i wejście na niego jest niemożliwe. Tereny te są bardzo dokładnie pilnowane przez policjantów i nie ma szansy, aby ktoś się przedostał. Wzdłuż rzeki teren cały czas monitoruje policyjny śmigłowiec.
Ze skąpych informacji, które udało mi się uzyskać wynika, że fala, która dotarła po południu na Białołękę nieznacznie podniosła poziom wody, ale sporo jej brakuje, aby pokonać wał. Sytuacja jest pod kontrolą. Można więc dzisiaj spać spokojnie.
Uwaga na Instagram - nowe oszustwo
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?