Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Warszawa. Czy istnieje odpowiednie miejsce dla sex-shopu?

glinska.kamila@gmail.com
[email protected]
Sex-shop ul. Mokotowska
Sex-shop ul. Mokotowska
Przy ulicy Mokotowskiej w Warszawie od trzech miesięcy funkcjonuje sex-shop. Jego istnienie wywołało dyskusję: czy w luksusowej dzielnicy przy pl. Trzech Krzyży w ogóle wypada otwierać takie sklepy?

Po eksmisji z pawilonów przy ul. Świętokrzyskiej przy skrzyżowaniu z Królewską, właściciele sklepów z akcesoriami erotycznymi musieli poszukać nowej lokalizacji.

Sławomir Lipski, który działa w branży od 20 lat, miał w tym miejscu cztery lokale. Szukał pomieszczenia, które nie należałoby do śródmiejskiego Zakładu Gospodarowania Nieruchomościami, z którym właściciel spiera się w sądzie. Znalazł dostępny lokal w kamienicy przy ul. Mokotowskiej 71. Postanowił rozpocząć działalność właśnie w tym miejscu.

Pojawiły się jednak głosy, że prowadzenie tego typu działalności kłóci się z charakterem luksusowego placu i okolicy; że po prostu "to tutaj nie pasuje".

W sąsiedztwie sex-shopu znajdują się m.in.: sklep spożywczy, butik, winiarnia, piekarnia i kiosk ruchu. Za rogiem jest warzywniak, a pokonując kilka metrów można dojść do budynku Ministerstwa Gospodarki. - To sklep jak każdy inny - mówi pracująca tu od samego otwarcia pani Katarzyna. - Klientów mamy tylu, ilu w "normalnych" sklepach. No, może winiarnia obok ma więcej - dodaje.

Jeżeli chodzi o aspekty wizualne - i tutaj lokal z hiszpańskimi winami wygrywa. Zdecydowanie bardziej rzuca się w oczy, mimo że witryny sex-shopu też trudno nie zauważyć. Na czerwonym tle widnieją wielkie białe napisy: "Sex-shop", "Taniec Erotyczny", "Bielizna", "Feromony" etc. Jeden z mieszkańców okolicy mówi, że to właśnie przeszkadza przechodniom. Inna lokatorka skarży się na hałasy rzekomo dochodzące z sex-shopu. - Nie możemy przez nie spać! - żali się. Pani Katarzyna ripostuje mówiąc, że muzyki w ogóle nie puszczają, a sklep zamykają o północy, więc odgłosy dochodzą zapewne z pubu znajdującego się po drugiej stronie.

Pracownicy sklepów w tej samej kamienicy nie są źle nastawieni do "sąsiada". Zauważyli natomiast, że mieszkańcy są zbulwersowani samym faktem istnienia czegoś takiego jak sex-shop. - Generalnie nie ma z tym problemu. W ciągu jakichś dwóch miesięcy były u mnie dosłownie dwie, trzy osoby, które skarżyły się na to, że dozwolone jest otwieranie takich sklepów. Zwykle byli to starsi ludzie - zaznacza pani Joanna, ekspedientka w sklepie spożywczym.

Podobnego zdania jest właścicielka piekarni sąsiadującej bezpośrednio z sex-shopem. - Wydaje się, że po prostu nie pasuje to do tego miejsca - rzuca pani Zosia.

Nasuwa się jednak pytanie, gdzie sex-shop pasuje? Tego typu sklepy istnieją i istnieć będą, a ich działalność nie jest uwarunkowana żadnymi dodatkowymi pozwoleniami.

Przeciwnicy sex-shopów za główny argument podają sianie zgorszenia w społeczeństwie i narzucanie treści pornograficznych. W świetle prawa (art. 202 par.1 kodeksu karnego) jest to karalne, jednak w przypadku sex-shopu z Mokotowskiej nie ma o tym mowy. Witryna nie prezentuje żadnych obrazów uchodzących za gorszące, a kotara w drzwiach uniemożliwia zobaczenie oferowanego przez sklep asortymentu.

Wkrótce w sąsiedztwie pojawi się nowy salon znanej marki Salvatore Ferragamo. Oznacza to być może, że sex-shop nie niszczy opinii okolicy.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Strefa Biznesu: Rewolucyjne zmiany w wynagrodzeniach milionów Polaków

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Wróć na naszemiasto.pl Nasze Miasto