Podobno tramwajom, w przeciwieństwie do autobusów, nie grozi utknięcie w korku. No chyba, że jest trzaskający mróz i śnieg do pasa. Ale to tylko teoria. Dzisiaj przekonałam się, że nawet idąc nieodśnieżonym chodnikiem, kiedy nogi ślizgają się jak na lodowisku, a mroźny wiatr zapiera dech w piersiach, dotarłabym szybciej niż tramwajem.
Skąd to wiem? Bo ledwo tramwaj ruszył z placu Grunwaldzkiego po kilkunastu minutach stania na skrzyżowaniu z ul. Broniewskiego, nagle skończył jazdę. Drzwi się otworzyły i pasażerom ukazał się ciekawy widok. Wzdłuż mostu Gdańskiego ciągnął się sznur stojących tramwajów. I tak aż do ronda Radosława. Nie było szans, aby szybko ruszyły, więc ludzie zaczęli opuszczać (o dziwo ciepłe) tramwaje i przedostawać się na chodnik.
Tak rozpoczęła się piesza wędrówka. Aby szybciej, aby do celu, bo to przecież godziny wzmożonego ruchu (około 7.20). Ludzie śpieszą się do pracy, do szkoły. Nikt nie chce się spóźnić. Ale "spacer" nie należał do przyjemnych. Na chodniku (widocznie nagła zima znów zaskoczyła służby odpowiedzialne za odśnieżanie) rozdeptany i topniejący śnieg powodował poślizgi (nawet ktoś się wywrócił, a podnosząc się "błogosławił" służby miejskie).
Kiedy tłum docierał do Arkadii pojazdy ruszyły, bo usterka została usunięta, Radość jednak trwała krótko. Ruszyło zaledwie kilka tramwajów i znowu zaczął się tworzyć korek w kierunku Mokotowa.
Pasażerowie na przystankach z nadzieją wypatrywali przyjazdu tramwaju. Autobusy również stały w korku. Niektórzy znów zaczęli iść lub bocznymi uliczkami przedostawali się z ul. Jana Pawła II np. do placu Bankowego i na Marszałkowską. Tramwaj zbliżał się bardzo powoli, aż w końcu dotarł. Ale na każdym z przystanków stał około 10 minut. Każdy chciał jechać. Ludzie stali uczepieni na schodach, drzwi się nie dawały zamknąć, nikt nie chciał wyjść. Motorniczy co chwila wychodził i domykał drzwi ręcznie. Atmosfera stawała się nieprzyjemna. Nerwy puszczały wielu osobom.
Z tego co mówił motorniczy wg rozkładu jazdy tramwaj był opóźniony przeszło 65 minut.
Jaka była przyczyna postoju tramwajów i korka, który sparaliżował centrum stolicy? Próbowałam dodzwonić się do Biura Prasowego ZTM i uzyskać informację. Niestety bezskutecznie. Nikt nie podnosił słuchawki. Dopiero dyżurny ruchu poinformował, że całemu zamieszaniu winny jest "zanik napięcia prądu".
Cóż za złośliwość rzeczy martwych. Aż strach myśleć co się będzie dziać, kiedy zawitają potężne mrozy.
META nie da ci zarobić bez pracy - nowe oszustwo
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?