Warszawa. Na Polu Mokotowskim wybudują cerkiew polową

Jak donosi "Gazeta Wyborcza", cerkiew ma powstać na skraju parku, blisko klubu Stodoła, na miejscu placu, który służy w tej chwili za parking. Przygotowania idą pełną parą: plac budowy jest uprzątnięty, przetarg na wykonawcę jest na finiszu, a pozwolenie na budowę, które wydał wojewoda, jest już prawomocne. Wygląda na to, że zgodnie z planami w ciągu czterech lat, w Warszawie pojawi się nowa cerkiew polowa. Koszt jej budowy ma dofinansować MON, dokładając do inwestycji 34,7 mln zł.

Informacja o budowie cerkwi wywołała poruszenie, główne powody są dwa: teren budowy - czyli obszar parku Pole Mokotowskie, który do tej pory zaciekle bronił się przed deweloperami, oraz fakt, że inwestycja zostanie wykonana za publiczne pieniądze.

Czytaj także: Cerkiew w samym sercu warszawskiej Pragi

W grudniu ub. roku Józef Szaniawski - publicysta "Naszego Dziennika" uznał, że budowa cerkwi jest "jednym z elementów szczególnego rodzaju polityki historycznej, prowadzonej w interesie Rosji". W jednym z artykułów Szaniawski pisał „Dziwnym przypadkiem cerkiew ma znajdować się akurat nieopodal miejsca, gdzie w maju 1935 roku był katafalk z trumną Józefa Piłsudskiego. (...) Koszt budowy razem z działką przekracza 80 mln zł ze Skarbu Państwa! Zgodę na budowę soboru wydały władze RP, w tym Ministerstwo Obrony Narodowej i wojewoda mazowiecki! Dla kogo budowana jest ta monumentalna cerkiew, dlaczego są na nią pieniądze polskich podatników, kiedy brak pieniędzy na dokończenie Świątyni Opatrzności?!"

Fakt, koszt samej budowy szacowany jest na 41 mln zł, z czego tylko 6,3 mln pokryje ordynariat. Co więcej, istnieją plany budowy kolejnej cerkwi na Ursynowie.

Ks. płk Aleksy Andrejuk w wypowiedzi dla "Gazety Wyborczej" podkreślił - "Jesteśmy polskim kościołem prawosławnym i proszę nie kojarzyć nas z Rosją". Sam budynek cerkwi również ma odcinać się od rosyjskich skojarzeń. Świątynia zbudowana ma być na kształt krzyża Virtuti Militari i posiadać bizantyjską półokrągłą kopułę, nie przypominającą rosyjskich "cebul".

Czytaj dalej --->
Bronisław Wildstein na swoim blogu ironicznie komentuje plany budowy cerkwi: "Apeluję do prezydenta Komorowskiego, który tyle uczynił dla pogodzenia Polaków, aby wykonał kolejny gest w celu pojednania naszego Narodu z Rosjanami. Odbudowa carskich świątyń w Warszawie miałaby podobny wydźwięk, co zaproszenie w poczet doradców Wojciecha Jaruzelskiego. Przecież jak są rodacy dobrze wspominający sowieckiego namiestnika, tak istnieli Polacy doskonale czujący się w rosyjskim imperium".

Kościół prawosławny w Polsce liczy około 500 tyś. wyznawców, z czego w Warszawie jest ich około 30-40 tysięcy. Cerkwie wojskowe znajdują się tylko w Ciechocinku i Białej Podlaskiej. W stolicy wierni mają do dyspozycji dwie świątynie na Pradze i Woli, jednak nie mogą one pełnić funkcji cerkwi polowej, a w Kaplicy Ordynacka na ul. Banacha nie sposób zorganizować uroczystości wojskowych czy państwowych.

Wydaje się, że cerkiew polowa jest prawosławnym potrzebna. Jednak pewne wątpliwości nasuwa miejsce jej budowy. Do tej pory Pole Mokotowskie nie pozwalało na zabudowę parku, mimo licznych propozycji i nacisków deweloperów. Plany były takie, aby miejsce to było neutralne i tylko rekreacyjne. Z drugiej strony nie ma co przesadzać, świątynia znajdująca się na skraju parku, na miejscu parkingu, raczej nie będzie w znaczący sposób naruszać przestrzeni rekreacyjnej.

Choć inwestycja budzi sporo emocji, nie wydaje się, aby głosy krytyki czy protesty mogły zmienić plany Prawosławnego Ordynariatu WP. Działka, na której zostanie wybudowana świątynia jest terenem wojskowym, wydaje się, że radni nie mają w tej sprawie już nic do powiedzenia, zwłaszcza, że wojewoda już wydał pozwolenie na budowę.