MKTG NaM - pasek na kartach artykułów

"Widzialny świat" - spoglądając miłości w oczy

Ewa Żak
Ewa Żak
Okładka
Okładka www.czarne.com.pl
"Widzialny świat" Marka Slouki, to lektura obowiązkowa dla czytelników, którzy lubią, gdy o dzieciństwie pisze się jak o świętym i niepojętym czasie, zaś o miłości tak, jakby muza Szekspira tchnęła w nie życie.

Wydawnictwo Czarne, które nie przestaje zadziwiać polskiego czytelnika publikacją coraz to lepszej literatury, może nieskrępowanie i niezawoalowanie poprosić, by na jego cześć wybrzmiały fanfary. Bo oto w serii "Proza świata", bezsprzecznie zasługującej na duże zainteresowanie, zaserwowało - pachnący jeszcze nowością - kawałek naprawdę dobrej literatury. "Widzialny świat", utwór autorstwa Marka Slouki, debiutującego u nas amerykańskiego pisarza, to lektura obowiązkowa dla czytelników, którzy lubią, gdy o dzieciństwie pisze się jak o świętym i niepojętym czasie, zaś o miłości tak, jakby wersety na kształt samego Szekspira były nie tylko "obligą", ale nade wszystko powinnością.

Są takie książki, które choć dotykają określonej tematyki, nie umniejszając jej wagi, podejmują się zarazem mówienia o sprawach głęboko wrytych w serce większości ludzi, zaskarbiając tym sobie sympatię czytelnika... Deptanie czasu dzieciństwa krokami beztroski, podglądanie rzeczywistości przez okulary szczęścia, ufności, radości i ciekawości, dostrzeganie tego, czego oczy dorosłych już nie dostrzegają, spoglądanie na swoich rodziców jak na bohaterskie postaci nierównające się z nikim innym... I miłość - piękna, ale i niebezpieczna. Taka, o której marzy bodaj każda kobieta i taka, którą rozpoznaje się w mgnieniu zaledwie kilku chwil. Miłość, która ma wszakże swoje granice, pojawia się na chwilę i... znika. Otóż utwór "Widzialny świat" w piękny sposób pisze o tych sprawach.

Ivana, matka książkowego bohatera, poznała w czasie wojny mężczyznę, którego nie przestała kochać, nawet wówczas, gdy zostały po nim zaledwie wspomnienia. Był jednym z czeskich partyzantów, którzy w maju 1942 roku dokonali zamachu na Reichsprotektora Reinharda Heydricha. Mimo grożącego im niebezpieczeństwa zdecydowali się na miłość. Wydawać by się mogło, że ich uczucie sprawia wrażenie szczelnej izolacji, że świat krzyczący wojną nie ma do nich dostępu.

Niestety, kierował się on swoimi prawami, nic nie robiąc sobie z żądań serca. Po tej pięknej miłości pozostały wszelako tylko "spustoszenia i broczące rany". Choć udało im się ocalić życie, tej pięknej miłości już ocalić się nie udało.

"Ktoś powiedział, że kres życia jest jak kropka na końcu zdania i śmierci nie obchodzi, czy historia została dopowiedziana do końca. To zadanie dla nas, żyjących: stworzyć wzór, gdzie nie ma nic, wyłowić z topieli także ludzi zupełnie nam obcych. Jesteśmy żebrakami i musimy łatać ten świat najlepiej jak umiemy"... I wydaje się, że niniejsze słowa w pełni oddają sens omawianej książki. Jej bohater i zarazem narrator, syn czeskich emigrantów, wiedząc bowiem, że jego matka kochała całe życie tego tajemniczego mężczyznę, nie mając możliwości dotarcia do prawdy, snuje o niej własną wariację, bardziej bądź mniej prawdopodobną. Mając trzydzieści jeden lat postanawia wyjechać do Pragi, by choć odrobinę zbliżyć się do prawdy, odkryć gdzie i jak historia, o której wiedział tak niewiele, "zazębia się z wielkim koliskiem historii". Gromadził fakty, by z kawałków utkać całość, odwiedził miasta, które zapamiętał z rodzinnych opowieści, przedarł się przez sterty dokumentów i listów, rozmawiał z tymi, co przeżyli... Łudził się, że gdy stanie twarzą w twarz z przeszłością, wojną i Pragą, wówczas zrozumie więcej - o rodzicach i o sobie samym.

Książka stawia dużo pytań, na które czytelnik musi wszakże sam sobie odpowiedzieć... Ale wydaje się, że te najważniejsze z nich to: czy wobec świadomości, że kres miłości może spowodować byle przypadek, sumienie niedające zaznać spokoju, tragiczne zdarzenie, warto jest w ogóle wierzyć w tę jedyną miłość, o której krzyczy cały świat i kosmos? I czy warto cieszyć się tym, że ona zawitała, bo przecież tak nagle jak się pojawiła, równie nagle może znowu zniknąć... Te i inne pytania powstają po lekturze tej "duszewnej" książki, której, jak mniemam, ominąć nie wypada.

od 7 lat
Wideo

NORBLIN EVENT HALL

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na naszemiasto.pl Nasze Miasto