Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Wieczór wrażeń z "Notre Dame"

Beata Gumienna
Beata Gumienna
Quasimodo
Quasimodo materiały prasowe
Muzyka, taniec i śpiew, to najsubtelniejsze formy przekazu. W spektaklu muzycznym "Notre Dame" reżyser polskiej wersji koncertowej Ramunas Marcinkus, autor wzruszających piosenek Luc Plamondon, a także kompozytor Richard Cocciante, zapewnili widzom niezapomniane przeżycia artystyczne.

Notre Dame to zarówno wczesnogotycka Katedra Marii Panny w Paryżu, jak i polska wersja słynnego francuskiego musicalu, zrealizowanego na postawie powieści Victora Hugo "Katedra Marii Panny w Paryżu" (znanej także pod tytułem "Dzwonnik z Notre-Dame"), wystawionego 21 listopada 2010 w Sali Kongresowej Pałacu Kultury i Nauki w Warszawie. Reżyser polskiej wersji koncertowej - Ramunas Marcinkus, autor wzruszających piosenek - Luc Plamondon, a także kompozytor Richard Cocciante, zapewnili widzom niezapomniane przeżycia artystyczne.

Tłem rozgrywającego się przedstawienia jest wielkie uczucie. Nutę poezji dostarcza widzom Gringorie, opowiadający historię dziejącą się u schyłku średniowiecza. Główną rolę odgrywa w niej Quasimodo - człowiek o gołębim sercu, którego natura nie obdarzyła pięknością. W dzieciństwie poniewierany przez rówieśników, poznaje piękną nastoletnią Cygankę i zakochuje się w niej, nie licząc na jakąkolwiek wzajemność. Esmeralda - delikatne dziewczę, ukochana Quasimodo, ulega miłości do Febusa, eleganckiego zalotnika obiecanego innej - zmysłowej kocicy Fleur-De-Lys. Rywalem Quasimodo i Febusa jest archidiakon Frollo - niegdyś opiekun Quasimodo, zamiłowany w nauce, teraz w przypływie szału spowodowanego pożądaniem do Cyganki, występuje jako jego wróg. "Notre Dame" jest więc opowieścią o nieszczęśliwej miłości, wstrząsających namiętnościach trzech mężczyzn do jednej kobiety, które prowadzą do upadku wszystkich zaangażowanych w ten związek. To historia z morałem, opowiadająca o pięknie i szlachetności, ukrytymi niekiedy pod maską brzydoty.

Muzyka, śpiew i taniec stanowiły jednak najważniejszą część koncertu. Dzięki pięknym głosom widzowie doznali wielkich emocji, połączonych z przebiegającymi przez ciało dreszczami. Moim zdaniem najlepiej wypadło trio w składzie Marcin Kołaczkowski (Quasimodo), Paweł Tucholski (Frollo) i Janusz Kruciński (Febus), choć do duetu Edyty Krzemień (Esmeraldy) i Patrycji Kazadi (Fleur-De-Lys) także nie mam zastrzeżeń. Wśród męskich partii solowych najmilej mnie zaskoczył o nietuzinkowej barwie, charakterystyczny, lekko ochrypły głos Marcina Kołaczkowskiego, zaś żeńskie solówki nie wypadły tak dobrze jak męskie - być może winę za to ponosi słaba akustyka sali. Natomiast taniec i grę aktorską oceniam na sześć z plusem. Lekkie, zwinne, płynne, nowoczesne ruchy taneczne to czysta przyjemność dla oka. Dawno nie widziałam tak znakomitego przedstawienia, w którym muzyka jest kluczem, taniec emocjami, a śpiew myślami.

Cudowna muzyka, dynamiczna akcja i barwna scenografia stanowiły niezapomnianą przygodę w Sali Kongresowej, za którą dziękuję Redakcji W24.pl, a także miłemu towarzystwu w składzie: Weronika Trzeciak, Beata Sobiecka i Łukasz Mic. Przyjemnie spędziłam z Wami ten wartościowy wieczór :)

od 7 lat
Wideo

Jak czytać kolory szlaków turystycznych?

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na naszemiasto.pl Nasze Miasto