Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Wielki Czwartek - powołanie urojone?

Robert Butkiewicz
Robert Butkiewicz
Jedna z dróg, która wiedzie do kościoła...
Jedna z dróg, która wiedzie do kościoła... Robert Butkiewicz
W Wielki Czwartek obchodzimy pamiątkę ustanowienia sakramentu kapłaństwa oraz eucharystii przez Chrystusa w religii chrześcijańskiej. Czy "powołanie do kapłaństwa" nie jest czasem czymś wyimaginowanym?

Człowiek powołany to człowiek wyróżniony, specjalnie wybrany przez Boga, który dostępuje niezwykłej łaski, godnej nielicznym... Ile tego powołania jest we współczesnych księżach? Czy mając dostęp do tylu najrozmaitszych pokus, obchodząc prawo kanoniczne, a czasem wykorzystując wiarę ludzi, nie sprzeniewierzają się swoim zasadom? Warto zastanowić się nad tym tematem, ponieważ "powołanie" to nie tylko piękne słowa, ale też poważny obowiązek i cel do realizacji w życiu każdego człowieka...

Charyzmatyczny ksiądz potrafi w dobry sposób wpłynąć na ciebie i twój rozwój; nawrócić, "wpoić katolickie zasady", wartości itp. (dzięki temu ministranci, młodzież i dzieci w różnych ruchach mają pewne zasady i bardziej rozwiniętą moralność). Ma to jednak też swoje minusy, ponieważ ktoś słaby, a szczególnie młody i z chłonnym umysłem, może zbyt dosadnie odebrać i poddać się temu, co ksiądz mówi. Szczególnie, gdy wykracza poza bezpieczne granice. "Słowo Boże" staje się wtedy wyrafinowanym narzędziem manipulacji oraz indoktrynacji. Duszpasterz zna też w pewnym stopniu środowisko kandydata, jego rodzinę i potrafi "zarazić kapłaństwem", umocnić w rozterkach, problemach, dylematach, odpowiedzieć na pytania, opowiadające się na korzyść "powołania". Te wpływy oraz ogólnie ruchy katolickie, zdecydowanie pomagają zrodzić się myśli o powołaniu.

Również rodzina, w której taka osoba się wychowuje i przejmuje pewne wartości, poglądy, ma jeden z największych wpływów. W niej "wyrabia się" pierwsze zdanie o świecie, sprawach, rzeczach, religii czy różnych zjawiskach. Wychowywanie w religijnej, bogobojnej rodzinie może skończyć się fałszywym przekonaniu o powołaniu.
Silna indoktrynacja, gdy taka osoba nie jest w pełni świadoma, tego co się dzieje i dlaczego, jest destrukcyjna. Tylko decyzje, wynikające ze świadomych przemyśleń i silnych postanowień, mają szansę powodzenia.

Człowiek, który ma szlachetny cel służenia Bogu i ludziom, styka się nieraz ze sprzecznymi i nie tak szlachetnymi praktykami swoich przełożonych. A gdy taka osoba "wleciała między wrony, musi krakać tak jak one" i może odejść od swoich ideałów, zepsuć się na kanwie doświadczeń i praktyki. Co gorsza, są i tacy ludzie, co bez "powołania idą do seminarium", traktując "bycie księdzem" jako dobry zawód - co ma jednak destrukcyjne skutki dla nich i wspólnoty.

Choroby psychiczne oraz różne zaburzenia mogą w znacznym stopniu przyczynić się do myśli o powołaniu: np: schizofrenia, trudne doświadczenia z dzieciństwa, niezagojone rany, forma ucieczki od rodziny, dziewczyny, małżeństwa i całej gamy, związanych z tym, problemów i obowiązków.
Również, prawdopodobne jest, że gdy w rodzinie było ciężko, źle, miało się braci, czy siostry które taką osobę poniżały, nie doceniały, czy zaznała innych krzywd to teraz chce się odegrać. Udowodnić, że też coś potrafi lub po prostu mieć "lżejsze życie, zaplecze finansowe i odbić chude lata" albo wprost przeciwnie, pomóc swojej rodzinie w myśl zasady "kto ma księdza w rodzie, tego bieda nie ubodzie".

Młodzi kandydaci, "aby ich nie zgasić", mogą być nie w pełni informowani o problemach, które spotkają ich w życiu kapłańskim. Różnego rodzaju dylematy "kryzysu kapłaństwa, celibatu, samotności" również zachowanie przełożonych, niesprawiedliwość czy inne rzeczy składające się na "krzyż życia" i "krzyż kapłaństwa" z którym każda taka osoba musi się zmierzyć. Młody ksiądz lub kandydat powinien być w pełni świadomy tego jaką drogę wybiera. Przecież może żyć inaczej, mieć rodzinę, dzieci, pracę i realizować się w inny sposób, niekoniecznie odrzucający służenie bliźnim czy przy ołtarzu bądź uczestniczenie w życiu parafii.

Taki człowiek musi również zrozumieć, że za 6 lat zostanie księdzem, jeżeli nie odejdzie - to do końca życia, podczas którego spotka wielu ludzi: dobrych, zagubionych i wrogich oraz dozna wszelakiej maści zachowań, uczuć oraz będzie musiał uważać, aby nikogo nie zranić, ale też nie dać ubliżyć swojej osobie.

Aby wybrać drogę życia konsekrowanego i zdecydować się na pójście do seminarium lub jednego z wielu zakonów, trzeba zachować "trzeźwy" umysł oraz wiedzieć, jakie rzeczy można zmienić w najbliższym otoczeniu. Dobrze jest mieć pewne rozeznanie w tematach wiary i mieć poglądy, z którymi taka osoba skonfrontuje się tam na miejscu. Kandydat musi wykryć i odrzucić te powody, które mogłyby negatywnie wpłynąć na odczucia o powołaniu i Bogu, a nie tylko go sobie uroić. Trzeba też wiedzieć, jak bronić się przed manipulacją i innymi technikami, być przygotowanym... Znając fakty z nauki i religii związane z danym tematem, nie przyjmować jednej prawdy, z jednego frontu i zamykać się na drugi. Być sobą i realizować własne zainteresowania, np. ksiądz, który lata na paralotni, czy mój proboszcz grający z ministrantami w siatkówkę...

A przede wszystkim, wkładać serce i realizować swoje "życiowe powołanie" z pasją!

od 7 lat
Wideo

echodnia Drugi dzień na planie Ojca Mateusza

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na naszemiasto.pl Nasze Miasto