Z Barcy do Realu, Interu do Milanu czy Widzewa do Legii
Historia piłki nożnej zna mnóstwo przypadków, kiedy dochodziło do transferów zawodnika, pomiędzy dwoma silnie rywalizującymi klubami. Tak było choćby w 2000 roku przy okazji transferu Luisa Figo z FC Barcelony do Realu Madryt. W ekipie "Dumy Katalonii" Portugalczyk był niemal bogiem, wielbionym i kochanym przez tysiące kibiców. Za 56 milionów dolarów przeniósł się jednak do Madrytu. Szybko został znienawidzony i wykpiony przez fanów Barcy, którzy w przyszłości niejednokrotnie przypominali mu zdradziecki czyn.
Znakomitym przykładem piłkarza, którego karierę można określić słowami
- z kwiatka na kwiatek - jest Christian Vieri. Włoski snajper ma już za sobą przygodę w jedenastu (!) klubach. Częste zmiany barw weszły mu chyba w nawyk, lecz kibice w Mediolanie nigdy nie zapomną wydarzeń sprzed sezonu 2005/2006, kiedy to koszulkę Interu zamienił na strój lokalnego rywala - AC Milan, czym sprowadził na siebie pogardę i złość fanów niebiesko-czarnych.
Spójrzmy jednak na własne podwórko. I w Polsce nie brakuje zawodników, będących bohaterami tyle spektakularnych, co absurdalnych i zdradzieckich transferów. Prym w tej kwestii wiodą wymiany między Widzewem Łódź, a Legią Warszawa - klubami nigdy nie pałającymi miłością do siebie. Począwszy od Dariusza Dziekanowskiego, poprzez Marka Citkę, na Piotrze Włodarczyku i Jakubie Rzeźniczaku skończywszy. Ten ostatni, pomimo młodego wieku regularnie kursuje między Łodzią a Warszawą. Swoją karierę zaczynał w Widzewie, by po roku przenieść się do Legii. Obecnie znów występuje w łódzkim klubie, na zasadzie wypożyczenia. Ciekawym przypadkiem jest też Tomasz Kiełbowicz, którego ostatnie trzy drużyny to odpowiednio: Widzew Łódź, Polonia Warszawa i Legia Warszawa.
Dlaczego piłkarze decydują się na głośne, budzące nienawiść kibiców transfery do najbardziej wrogich klubów? Oficjalnym tłumaczeniem samych zainteresowanych są zazwyczaj pieniądze i możliwość rozwoju umiejętności, czy też walki o wyższe cele.
Kibice doceniają, lecz rzadko wybaczają. Rzadko są w stanie zapomnieć o zdradzie barw i entuzjastycznie dopingować "swojego" zawodnika w koszulce największego rywala.
Rzecz o lojalności
Ileż przypadków piłkarskich zdrad, tyleż dowodów na wyjątkową wierność reprezentowanemu klubowi. Okazuje się, że możliwym jest występowanie w tej samej drużynie przez wiele lat i stawanie się jednocześnie symbolem drużyny.
Wystarczy przytoczyć historię kopaczy AC Milan - Alessandro Costacurty i Paolo Maldiniego, którzy grają w ekipie Rossonerich odpowiednio od 22 i 19 lat.
Całą rzeszę piłkarzy - symboli ma również Real Madryt. Do takich należą niewątpliwie choćby Emilio Butragueno, Fernando Hierro, czy nadal biegający po boisku Raul Gonzalez.
Oczywiście niemożliwym jest wymienienie tu wszystkich zawodników wiernych przez lata swoim klubom. Należy wspomnieć chociażby o mających na koncie niemal 800 występów w Manchesterze United i Arsenalu Londyn Bobby'm Charltonie i Davidzie O'Learym, Alessandro Del Piero z Juventusu, Mehmecie Schollu z Bayernu czy Carlesie Puyolu z Barcelony.
Przytoczone przykłady doskonale obrazują różne koleje losu piłkarza, który w jednej chwili przejść może niechlubną metamorfozę z idola kibiców w zwykłego zdrajcę. Może jednak przez całe dekady bronić barw jednego klubu, pisząc jego historię i stając się jego nieodłącznym symbolem. Należy chyba otwarcie przyznać, iż obie kwestie na stałe wpisane są w karierę zawodnika, który sam obrać musi właściwe tory. A w futbolu podobnie jak w życiu, granicę między wiernością, a zdradą wyznacza bardzo cienka linia...
Wspaniałe show Harlem Globetrotters w Tauron Arenie Kraków
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?