Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Wikileaks.org. Tajemnice polskiej misji w Iraku

Tomasz Osuch
Tomasz Osuch
Jako pierwsi w Polsce publikujemy fragmenty poufnych raportów amerykańskiej armii, ujawnionych przez serwis Wikileaks.org, które rzucają nowe światło na działania polskich żołnierzy w czasie misji stabilizacyjnej w Iraku.

W miniony piątek byliśmy świadkami największego w historii przecieku poufnych dokumentów wojskowych. Wikileaks.org opublikowała 391 832 raporty dotyczące różnego rodzaju zdarzeń z udziałem żołnierzy sił koalicji międzynarodowej, operujących na terenie Iraku od 2003 roku. Wśród blisko 400 tys. poufnych ujawnionych materiałów znaleźć można wiele ciekawych dokumentów na temat aktywności także polskich żołnierzy.

Wikileaks ujawnia dyplomatyczne raporty urzędników USA. 28 listopada 2010

Dzięki bezprecedensowemu w dziejach wojskowości przeciekowi dowiadujemy się o wydarzeniach, o których do tej pory nikt głośno nie mówił. Wierząc zapewnieniom Wikileaks.org oraz ujawnionym dokumentom, wszystkie opisane poniżej fakty, nigdy wcześniej nie były przedstawiane opinii publicznej.

Strzelając do "swoich"

W trakcie działań wojennych, żołnierze naturalnie narażeni są na duży stres. Stres oraz ogromne napięcie często skutkować mogą poważnymi błędami. Do takich błędów zapewne zalicza się, wkalkulowana do jakiegoś stopnia w cenę wojny, wymiana ognia pomiędzy sojuszniczymi stronami konfliktu. Do tzw. przyjacielskiej wymiany ognia z udziałem polskich żołnierzy doszło w Iraku przynajmniej kilka razy.

W raporcie z dnia 11 kwietnia 2004 roku czytamy: "O godz. xxx polski punkt kontroli ruchu zaobserwował szybko zbliżającą się grupę pojazdów (5 pojazdów) i oddał strzały ostrzegawcze. Pojazdy nie odpowiedziały i punkt kontroli ruchu wystrzelił w ich stronę. Pojazdy odpowiedziały ogniem i uciekły w przeciwnym kierunku. Gdy zawracały, punkt kontroli ruchu rozpoznał w nich wozy HMMWV żandarmerii wojskowej i wstrzymał ogień. Patrol żandarmerii wojskowej wrócił do bazy (Karbala), gdzie potwierdzono "Blue On Blue" [przyjacielska wymiana ognia - przyp. aut.]. Po przybyciu do bazy jeden ranny żołnierz sił koalicyjnych został poddany terapii."
Z raportu jasno wynika, że polscy żołnierze, strzelając w stronę nadjeżdżającego patrolu amerykańskiej żandarmerii wojskowej, ranili jednego z amerykańskich żołnierzy. W dalszej części raportu, przeczytać można, iż "wstępne dochodzenie dowiodło, że patrol nie został zidentyfikowany ze względu na brak komunikacji radiowej pomiędzy patrolem żandarmerii wojskowej a punktem kontroli ruchu."

Jedną z najważniejszych podstaw prowadzenia działań wojennych stanowi komunikacja pomiędzy oddziałami, zespołami oddziałów, armiami, wreszcie poszczególnymi państwami sojuszniczymi. Kolejne wydarzenie, opisane w jednym z amerykańskich raportów, świadczyć może o poważnych zaniechaniach w tej dziedzinie, w wyniku czego także Polacy stawali się celem omyłkowych ostrzałów amerykańskich żołnierzy.

Jeden z przypadków konfrontacji pomiędzy amerykańskimi żołnierzami strzegącymi jednej z baz, a jak się później okazało polskim patrolem, opisany został w amerykańskim raporcie sytuacyjnym, datowanym na 18 lipca 2004 roku: "O godz. xxx żołnierze US Army zgłosili flary ostrzegawcze przed bramą. Strażnicy obserwowali nieznane pojazdy (polski patrol) zbliżające się do ich pozycji. Strażnicy potwierdzili u porucznika, że przyjazd żadnego konwoju/patrolu Sił Koalicyjnych nie był w nocy oczekiwany. Strażnicy zgłosili, że pojazdy poruszają się powoli w stronę bramy. O godz. xxx wystrzelili racę świetlną, by zidentyfikować pojazdy. O godz. 22:27 strażnicy oddali strzały ostrzegawcze w stronę pojazdów, po czym pojazdy te zatrzymały się. Strażnicy dokonali próby werbalnego kontaktu, ale pojazdy wycofały się."Jak czytamy w dalszej części raportu, niedługo po incydencie, ustalono, że niezidentyfikowane pojazdy wchodziły w skład polskiego patrolu, wykonującego rutynowe działania. Co więcej, dowódca amerykańskiego zespołu bojowego zdawał sobie sprawę z obecności polskiego patrolu w rejonie, jednak nie wiedział, że miał się on zatrzymać w jednej z baz. Oczywistym powodem zamieszania był - kolejny raz - brak odpowiedniej łączności pomiędzy polskimi a amerykańskimi siłami oraz wątpliwa koordynacja działań sojuszniczych oddziałów lub jej całkowity brak.

Bez ostrzeżenia

Kolejne warte przytoczenia zdarzenie miało miejsce w czerwcu 2005 roku i opisane zostało w krótkim raporcie sił amerykańskich: "O godz. 17:12:26 Prywatny Oddział Ochrony [np. Blackwater - przyp.aut.], poruszający się w południowym kierunku, zbliżył się do tyłu polskiego konwoju wojskowego. Prywatny Oddział Ochrony poruszał się w Toyotach Land Cruiserach z Union Flag [flaga Wielkiej Brytanii - przyp.aut.] wyeksponowaną na przedniej szybie oraz dużą flagą wywieszoną na przodzie pojazdu. Samochód prowadzący powoli zbliżał się do tyłu pojazdu wojskowego, kiedy bez ostrzeżenia jeden z tylnych wozów [polskiego konwoju - przyp.aut.] wystrzelił serię automatyczną tuż nad samochodem. W żadnym momencie nie wystosowano ostrzeżenia. Konwój Prywatnego Oddziału Ochrony zwolnił i zwiększył dystans od konwoju wojskowego".

Konsekwencje powyższej sytuacji mogły być dla polskich żołnierzy bardzo przykre, szczególnie od strony prawnej. Zachowując najwyższą ostrożność w ocenie niebezpieczeństwa, polscy żołnierze nie powinni byli oddawać strzałów w stronę - jak się później okazało - sojuszniczego konwoju, bez upewnienia się co do zagrożenia, jakie konwój ten stwarza oraz bez wcześniejszego ostrzeżenia go o możliwości użycia siły, do czego byli zobligowani m.in. prawem międzynarodowym.Na szczęście wśród polskich żołnierzy nikt nie odniósł obrażeń. Nie uległ także uszkodzeniu żaden z pojazdów biorących udział w incydencie. Zdarzenie to jest też kolejnym dowodem na presję i ciągłą niepewność na jaką narażeni są żołnierze w trakcie misji rozpoznawczych i patrolowych oraz kolejny raz wątpliwą koordynację działań sojuszniczych stron. Wierząc dokumentom ujawnionym przez Wikileaks.org, zdarzeń tego typu z udziałem polskich żołnierzy było dość wiele. Przeważnie jednak kończyły się niewielkimi obrażeniami.

Przyjacielski ostrzał polskiego checkpointu

Do bardzo groźnego zdarzenia, w którym od amerykańskich strzałów przypadkowo zginąć mogli polscy żołnierze, doszło na początku czerwca 2008 roku. Niedługo potem sporządzony został dokument, w którym opisano konfrontację pomiędzy siłami polsko-irackimi i amerykańskimi: "O godz. 11:13:55 miał miejsce incydent "Blue On Blue". Patrol MDN CS [połączone siły polski i irackie - przyp.aut.] ustanowił na drodze punkt kontroli ruchu. Pierwszy pojazd z nieznanego amerykańskiego konwoju udającego w kierunku Bagdadu wystrzelił przed punkt kontroli ruchu MDN CS, w celu swobodnego kontynuowania trasy, jedną flarę ostrzegawczą na prawą stronę drogi. Pierwszym pojazdem na punkcie kontroli ruchu był iracki samochód wojskowy stojący po lewej stronie drogi. Pojazd [amerykański - przyp.aut.] obrócił wieżyczkę na prawo i wystrzelił flarę, która przeleciała metr ponad głową polskiego żołnierza.

W dalszej części raportu zawarta jest relacja dowódcy punktu kontroli ruchu, z której wynika, że incydent nie był zamierzony, a amerykański żołnierz, który wystrzelił flarę tuż nad głowy polskich żołnierzy, w ogóle nie zauważył ich obecności w punkcie kontrolnym.

Wydarzenie to jest kolejnym dowodem na brak odpowiedniej współpracy pomiędzy siłami państw irackiej koalicji. Problemy w odpowiednim zgraniu działań poszczególnych oddziałów oraz różnice sprzętowe, a niekiedy nawet brak odpowiednich środków łączności sprawiły, że w ciągu prawie 6 lat obecności sił koalicyjnych w Iraku, odnotowano łącznie 1328 przypadków przyjacielskiej wymiany ognia.Nieszczęśliwe wypadki

Podczas służby w Iraku, żołnierzom koalicji międzynarodowej zdarzały się także nieszczęśliwe wypadki. Obrażenia odnosili też polscy żołnierze. Jeden z wypadków z ich udziałem opisywany jest w raporcie z października 2010 roku: "Patrol Explosive Ordnance Disposal [jednostka pirotechniczna - przyp.aut.] amerykańskiego zespołu bojowego prowadził rutynową kontrolę południowego mostu na MSR [droga główna - przyp.aut.]. Polski żołnierz wysiadał ze swojego pojazdu i postrzelił się w lewą stopę. Został opatrzony na miejscu zdarzenia i następnie przewieziony do bazy. Został zabrany przez helikopter medyczny.

Na liście nieszczęśliwych wypadków z udziałem żołnierzy znad Wisły znajduje się dużo niegroźnych incydentów drogowych. Jednym z takich była kolizja polskiego pojazdu wojskowego z cywilnym samochodem irackim. Zdarzenie miało miejsce 5 lipca 2006 roku i zostało opisane w kolejnym ujawnionym raporcie: "...Jeden z irackich samochodów nie włączył kierunkowskazów w czasie skrętu i zablokował drogę patrolowi. Kierowca pojazdu Sił Koalicyjnych wykonał manewr nagłego zatrzymania używając ręcznego hamulca i natychmiast skręcając, ale nie mógł uniknąć kolizji i uderzył w iracki samochód. Iracki cywil został przetransportowany do szpitala w Bazie Echo. Lekarze nie ujawnili żadnych obrażeń. Śledztwo przeprowadza polska żandarmeria wojskowa."

Jak widać w czasie obecności polskich wojsk w Iraku, wypadków i omyłek z udziałem nie tylko polskich zresztą żołnierzy było wiele. W większości nieprzewidziane sytuacje nie rzutowały w dużym stopniu na wykonywane przez nich działania, ale w wielu przypadkach tylko szczęście sprawiło, że nie skończyły się one tragicznie.


Źródło: Wikileaks.org
Tłumaczenie: Tomasz Osuch

od 7 lat
Wideo

echodnia.eu W czerwcu wybory do Parlamentu Europejskiego

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera

Materiał oryginalny: Wikileaks.org. Tajemnice polskiej misji w Iraku - Nasze Miasto

Wróć na naszemiasto.pl Nasze Miasto