Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

"Wino truskawkowe" - poetycka proza Stasiuka na ekranie

Redakcja
Plakat filmu "Wino truskawkowe"
Plakat filmu "Wino truskawkowe" Materiały dystrybutora
Poetycki odbiór świata, niezwykła magia, poruszająca muzyka idealnie wkomponowana w obraz, prawdziwe emocje – o najnowszym filmie Dariusza Jabłońskiego można mówić jedynie w samych superlatywach.

Andrzej, policjant znakomicie zagrany przez Jiriego Machacka, przyjeżdża do Żłobisk w Beskidzie Niskim, aby zapomnieć o tragicznych wydarzeniach z przeszłości. Na własną prośbę zostaje przeniesiony ze stolicy i zaczyna pracę u boku komendanta, wspominającego z nostalgią czasy PRL-u. Poznaje okolicę, jeżdżąc na "służbowym rowerze" - starym, zdezelowanym wraku. Czas nie obszedł się lepiej z mieszkańcami wioski. Od kiedy zamknięto PGR-y, głównym zajęciem tutejszych mężczyzn stały się pogawędki suto zakrapiane alkoholem w miejscowym barze, a stopa bezrobocia niepokojąco wzrosła.

W obrazie Jabłońskiego z łatwością odnajduje się obecny w prozie Stasiuka realizm magiczny. "Opowieści galicyjskie" były dziełem trudnym do przeniesienia na ekran, a mam wrażenie, że reżyserowi udało się nie utracić nic z ich specyficznego klimatu. Miłość, zbrodnia, odkupienie winy przeplatają się ze sobą, stanowiąc naturalną kolej życia. Mimo że nie przeszkadzają zasad dekalogu, wszyscy idą w niedzielę do kościoła, a ksiądz (Jerzy Radziwiłowicz) odwiedza "zbłąkane owieczki", by nawrócić je na dobrą drogę. Gdy Andrzej wyjaśnia proboszczowi, iż nie do końca wierzy w Boga, ksiądz odpowiada: "Poglądy poglądami, a na mszę nie szkodzi przyjść". Akceptacja czyjejś śmierci przychodzi tutejszym z łatwością, a widzenie duchów zmarłych nie jest uważane za coś nadzwyczajnego.

Film uwodzi niezwykłymi obrazami. Specyficzne światło i tonacja kolorystyczna sprawiają, że Żłobiska zamieniają się w miejsce magiczne. Może to tytułowe wino truskawkowe sprawia, że rzeczywistość nabiera kolorów? Trzeba przyznać, że film oddziałuje na wszystkie zmysły - widz nie tylko rozkoszuje się wspaniale wkomponowaną w obrazy muzyką Michała Lorenca, ale i przenosi w odrealniony świat zapachów oraz wrażeń sensorycznych.

Reżyser, wzorem Stasiuka, zamiast na wydarzeniach skupia się na postaciach. Są to bohaterowie nieszablonowi, każdy z nich ma swoją własną historię, specyficzny dla siebie odbiór rzeczywistości. Nie ma sztywnego podziału na dobro i zło. Nawet Kościejny, grany przez Mariana Dziędziela, który zabija z miłości, nie jest postacią w pełni negatywną. Głęboko drzemiący w nim pierwiastek dobra sprawia, że w kluczowym momencie pomaga Andrzejowi odkryć prawdę. Barwną kreację pochodzącej ze Słowacji Lubicy, obiektu pożądania okolicznych mężczyzn, tworzy Zuzana Fialova, znana polskim widzom z "Niedźwiadka". Lubica przyjechała do Żłobisk w poszukiwaniu ojca i już została. Nie czuje się szczęśliwa z Edkiem (Cezary Kosiński), właścicielem jednego z nielicznych samochodów w okolicy, który pragnąc zaimponować otoczeniu, opowiada o swoim pobycie w Ameryce. Żywiołem Fialovej jest taniec, którym kusi mężczyzn. Kiedy się zwiewnie porusza, bardziej przypomina nimfę niż kobietę z krwi i kości.

Niewątpliwie dużym atutem filmu jest obsada aktorska. Na czoło wysuwają się Jiri Machacek, Maciej Stuhr, Marian Dziędziel i Zuzana Fialova. Jiri Machacek, gwiazda czeskich komedii, znany choćby z „Samotnych”, „Butelek zwrotnych” czy „Niedźwiadka”, bez problemu odnajduje się w roli trochę rozczarowanego życiem introwertyka, który próbuje zacząć wszystko od początku. Brakowało mi jedynie melodii głosu Machacka, którego dubbinguje Wojciech Malajkat. Także Maciej Stuhr, wcielając się w bohatera drugoplanowego, zachwyca talentem aktorskim. Zagrał on postać Janka – typowego mieszkańca Żłobisk, który pomimo młodego wieku nie ma przed sobą żadnej przyszłości, a smutki topi w alkoholu.

Humor zawarty w „Winie truskawkowym” ma czarną barwę. Jest groteskowy, opiera się na zderzeniu ekstremalnych sytuacji. Niektóre wypowiedzi bohaterów są zabawne przez swoją absurdalność, na przykład gdy komendant mówi do Andrzeja po zatrzymaniu Kościejnego: „Statystyka nam wzrosła, ale wykrywalność też nam wzrosła”. Czasem śmiech zaprawiony goryczą stanowi jedyny sposób na poradzenie sobie z trudami codzienności.

Dariusz Jabłoński w wywiadzie dla „Wysokich Obcasów” stwierdził, że gdy po zakończeniu realizacji filmu opuszczał wieś w Beskidzie, w której kręcono zdjęcia, przepełniał go „nieuleczalny smutek, że nie mógł tam zostać”. Mam wrażenie, że większość widzów, których „Wino truskawkowe” urzeknie podobnie jak mnie, zapragnie wyrwać się chociaż na chwilę ze świata, którym włada czas i czasem trudno znaleźć moment na refleksję.

od 12 lat
Wideo

Bohaterka Senatorium Miłości tańczy 3

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na naszemiasto.pl Nasze Miasto