Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Wiślackie fatum nad Łodzią, Widzew o krok od sensacji

Krzysztof Baraniak
Krzysztof Baraniak
Piłkarze obu drużyn wychodzą na boisko
Piłkarze obu drużyn wychodzą na boisko
W meczu kończącym 23. kolejkę Orange Ekstraklasy Widzew Łódź zremisował z Wisłą Kraków 0:0. Gospodarze świetną grą przyćmili faworyzowanych piłkarzy "Białej Gwiazdy", którzy wywalczony punkt zawdzięczać mogą tylko wielkiemu szczęściu.

Chcąc liczyć się w walce o tytuł mistrza Polski, Wiślacy nie mogli sobie pozwolić na stratę punktów w meczu ze skazywanym na pożarcie Widzewem. Piłkarze "Białej Gwiazdy" przyjechali do Łodzi z zamiarem zwycięstwa, lecz krakowianie spisują się w ostatnich tygodniach dość przeciętnie. Na domiar złego, trener Kazimierz Moskal nie mógł skorzystać z szeregu podstawowych zawodników, z Jakubem Błaszczykowskim, Radosławem Sobolewskim, Arkadiuszem Głowackim, Markiem Zieńczukiem i Nikolą Mijailoviciem na czele. Zmuszony do roszad w wyjściowej jedenastce był także szkoleniowiec gospodarzy Michał Probierz. Za żółte kartki pauzowali bowiem Jakub Wawrzyniak i Jakub Rzeźniczak, zaś w ostatniej chwili ze składu wypadł Sasha Bogunović.

Nie ulega wątpliwości, że to goście stawiani byli w świetle faworyta niedzielnej konfrontacji. Złe wrażenie z poprzednich spotkań z Wisłą Płock i Koroną Kielce za wszelką cenę chcieli jednak zetrzeć łodzianie, czego dowodem były ich bezpardonowe ataki od pierwszego gwizdka sędziego. Dogodną sytuację strzelecką już w 8. minucie zmarnował Arkadiusz Aleksander. Było to jednak niczym w porównaniu z błyskawiczną odpowiedzią Wisły. Po szarży lewą stroną boiska w słupek bramki strzeżonej przez Bartosza Fabiniaka trafił Brazylijczyk Jean Paulista. W 12. minucie wspaniałym dryblingiem między obrońcami rywali popisał się Stefano Napoleoni, lecz po jego uderzeniu piłkę bez najmniejszych problemów złapał Emilian Dolha. Rumuńskiego bramkarza nie potrafili także pokonać Łukasz Broź oraz Joseph Dayo Oshadogan. W drużynie gospodarzy zawodził przede wszystkim Aleksander. Zakupiony w przerwie zimowej z Górnika Zabrze napastnik sprawiał wrażenie kompletnie zagubionego. Jego przedszkolne zagrania wywoływały mieszankę złości i drwin wśród kibiców. Akcje ofensywne krakowian doskonale przerywał natomiast wybrany później najlepszym piłkarzem meczu Piotr Stawarczyk. Mimo to goście mogli objąć prowadzenie tuż przed przerwą. W pole karne Widzewa ponownie wbiegł aktywny Paulista, a po jego technicznej próbie piłka poszybowała tuż nad poprzeczką.

Na początku drugiej połowy nieznaczną przewagę uzyskali zawodnicy Wisły. Podopieczni Kazimierza Moskala nie zdołali jednak poważnie zagrozić zachowującemu czujność Fabiniakowi. Po kilkunastu minutach obraz gry uległ jednak całkowitej zmianie. Swoje włoskie show rozpoczął Napoleoni, rozmaitością dryblingów i szeroką gamą technicznych sztuczek wzbudzając zachwyt u nieustających w głośnym dopingu fanów. Widząc szansę przechylenia szali zwycięstwa na korzyść gospodarzy, trener Probierz wprowadził na boisko Krzysztofa Sokalskiego i Kelechiego Iheanacho. Szczególnie widoczny był Nigeryjczyk, który po prostopadłym zagraniu Piotra Kuklisa był o włos od pokonania Dolhy. Z ofensywnych zapędów nie rezygnowali jednak również wiślacy. W 76. minucie w sytuacji sam na sam z Fabiniakiem znalazł się powracający na ligowe stadiony Tomasz Dawidowski, ale górą z opresji po raz kolejny wyszedł bramkarz Widzewa. Kilka chwil później w dość kuriozalnych okolicznościach obronił mocny strzał z rzutu wolnego Dariusza Dudki. Fabiniak najpierw wypuścił piłkę z rąk, by po dwóch sekundach zachowując największy spokój złapać ją na linii bramkowej. Z każdą minutą mecz stawał się coraz bardziej emocjonujący, a ataki głodnych sukcesu gospodarzy coraz groźniejsze. W 83. minucie do siatki "Białej Gwiazdy" trafił Iheanacho, lecz sędzia Marcin Borski gola nie uznał, odgwizdując pozycję spaloną widzewiaka. Po czterech minutach i fenomenalnej szarży niezmordowanego Napoleoniego Wisłę przed stratą bramki znów uratował Dolha.

Faworyzowani gracze Kazimierza Moskala przez większą część spotkania byli jedynie tłem dla zaskakujących dobrą postawą gospodarzy. Widzew może jednak mówić o istnym "wiślackim fatum". Podopieczni Michała Probierza bezbramkowo zremisowali z imienniczkami z Płocka i Krakowa. Warto jednak podkreślić całkowitą metamorfozę drużyny, która w niedzielny wieczór po bardzo dobrej grze była bliska pokonania wicemistrzów Polski. Cenny punkt ekipie spod Wawela uratował jednak doskonale dysponowany bramkarz Dolha.

Trenerzy o meczu:

Michał Probierz (Widzew Łódź): Cieszę się, że znowu zagraliśmy na zero z tyłu, dobrze prezentujemy się w defensywie. Muszę się jednak zastanowić, co trzeba zrobić, abyśmy zaczęli trafiali w ten prostokąt. Trzeba jednak pamiętać, iż Wisła to kandydat do mistrzostwa Polski, wciąż silna drużyna. Dążyliśmy do korzystnego rezultatu w tym spotkaniu przez pełne 90 minut i chłopaki zostawili sporo sił na boisku.

Kazimierz Moskal (Wisła Kraków): Znowu zremisowaliśmy 0:0. Przyjechaliśmy do Łodzi po trzy punkty. W pierwszej połowie chcieliśmy to osiągnąć, ale była ona w miarę wyrównana. Po przerwie Widzew miał niezłe sytuacje podbramkowe, choć my również stworzyliśmy sobie przyzwoite okazje.

Widzew: Fabiniak - Kłos, Stawarczyk, Ohadogan, Ł. Broź - Budka (88. Szeliga), Juszkiewicz, Kuklis, Jarmuż (72. Iheanacho) - Aleksander (62. Sokalski), Napoleoni.

Wisła: Dolha - Baszczyński (46. Penksa) Kokoszka, Cleber, Stolarczyk - Gołoś, Dudka, Paulista, Cantoro, Chiacu (69. Dawidowski) - Paweł Brożek (59. Radovanović).

Żółte kartki:

Ł. Broź (Widzew), Cantoro (Wisła)

Sędzia:

Marcin Borski (Warszawa)

Widzów:

7800

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Pomeczowe wypowiedzi po meczu Włókniarz - Sparta

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na naszemiasto.pl Nasze Miasto