Horror fantastyczno - naukowy "World War Z" nie spowoduje takiego szumu medialnego, jak fakt mastektomii pięknej Angeliny. Film "World War Z" mimowolnie wywołuje skojarzenia z innymi obrazami, które jakiś czas gościły w kinach. Przede wszystkim z "Wojną światów" Stevena Spielberga z innym przystojnym gwiazdorem światowego kina, Tomem Cruisem i "Jestem legendą" Francisa Lawrence'a ze znakomitym Willem Smithem w roli głównej. Co łączy te obrazy? Przede wszystkim samotna walka głównego bohatera z kataklizmami, które dotknęły ludzkość i świat za pośrednictwem a to krwiożerczych bestii, a to nieprzyjaznych ludziom kosmitów.
W najnowszym filmie Marca Forstera, reżysera m.in. "007 Quantum of Solace", "Chłopca z latawcem" i nagrodzonego Oscarem "Marzyciela", ludzkość pada ofiarą zombie. Wszystko zaczyna się, jak w większości tego typu filmach, dość spokojnie, od sielskiego rodzinnego obrazka. Gerry Lane, były śledczy Organizacji Narodów Zjednoczonych, grany przez wspomnianego już Brada Pitta, wyprawia żonę do pracy i córeczki do szkoły, ma odwoźć je w te miejsca, po powrocie do domu zamierza zająć się zmywaniem naczyń. Po drodze zauważa, że uliczny korek zdecydowanie różni się od tych codziennych. Oto ludzie atakują się nawzajem z niezwykłą agresją. Policja nie jest w stanie nic poradzić, bowiem okazuje się, że temu chaosowi winny jest wirus nieznanego pochodzenia, który przemienia spokojnych i życzliwych dotąd ludzi w krwiożercze bestie. Wystarczy jedno ugryzienie. Pandemia zombies ogarnia cały świat z Koreą Pólnocną, Rosją i Białorusią włącznie. Do walki z nieznanym wirusem staje, wezwany przez swych dawnych kolegów i przełożonych z ONZ Gerry lane, cieszący się zasłużoną harmonią rodzinną. A jednak, jak przystało na wybawce ludzkości pozostawia on żonę (Mireille Enos) i córeczki (w tym jedną cierpiącą na astmę) i wyrusza na to niebezpieczne starcie. Oczywiście, łatwo się domyślić, iż będzie ona zwycięska, wszak kino amerykańskie nie znosi innego zakończenia niż happy end. Ale mimo tej przewidywalności warto spędzić w kinie te blisko dwie godziny i trochę się pobać, bo opowiadana historia trzyma w napięciu i udanie podnosi adrenalinę, choć reżyser nie epatuje krwią i zbędnym okrucieństwem, co należy mu zaliczyć jako zaletę. Walory filmu podnoszą też bardzo widowiskowe sceny ataków hord zombies świetnie fotografowane przez Bena Seresina i muzyka Marca Beltramiego, doskonale tworząca nastrój filmu. Warto też zwrócić uwagę na kilka dobrych ról drugoplanowych z DanielląKertesz w roli Segen, izraelskiej wojowniczki.
Wielkim dziełem sztuki filmowej "World War Z" Marca Forstera z Bradem Pittem z całą pewnością nie jest, ale dobrą, wakacyjną propozycją rozrywkową już tak.
Masz ochotę obejrzeć dobry film wieczorem w telewizji, ale nie wiesz, co jest emitowane? Sprawdź program telewizyjny!
Jak czytać kolory szlaków turystycznych?
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?