Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Wsiąść do pociągu "byle jakiego"

Krzysztof
Krzysztof
Logo PKP pobrane ze strony: http://www.it.andrychow.eu/it/fotki/o303d.jpg
Logo PKP pobrane ze strony: http://www.it.andrychow.eu/it/fotki/o303d.jpg PKP
W serwisach informacyjnych nadawane są informacje o sytuacji na drogach, wypadkach, korkach... Alternatywne środki lokomocji są pomijane, chyba, że dojdzie do większej katastrofy. A w pociągach dzieje się wiele ciekawego.

Koszmar w pociągu

Natknąłem się na blog, na którym opisano kilka zajść w pociągach należących do PKP. Opisywane tam sytuacje dotyczyły głównie przepełnienia składów w okresie świąt oraz wakacji, jak też zwyczajnych opóźnień. Co ciekawe, wielokrotnie sytuacji tych można było uniknąć, poprzez przedłużenie pociągu o kilka wagonów, tego jednak nie zrobiono. Nasuwa się pytanie - dlaczego?

"Jesteśmy tylko bydłem"

- W niedzielę (4 maja - przyp. red.) po majówce miałam nieprzyjemność jechać pociągiem z Suwałk do Warszawy. Pani w Augustowie sprzedała mi bilet oraz wielu innym ludziom mimo tego, że nie było już dla nas miejsc nawet stojących. Byłam przygotowana na to że będę musiała stać w ścisku przez 5 godzin, ponieważ wiele razy już tak wracałam, po Wszystkich Świętych, Bożym Narodzeniu czy Wielkanocy. Miałam jednak małą nadzieję, że tym razem PKP się przygotowało i podstawiło więcej wagonów, bo jak już wyżej wspomniałam takie rzeczy dzieją się od dawna. To, co przeżyłam z innymi podróżnymi w wagonie przekroczyło jednak granice - napisała pani Joanna, jedna z autorek bloga.

Zgodnie z jej relacją, pasażerowie nie mieścili się w pociągu, a szans na kontakt z kierownikiem pociągu nie było - konduktorzy na siłę upychali ludzi w wagonach. Autorka wpisu miejsce znalazła w ubikacji. - Najpierw było to śmieszne ludzie jakoś sobie radzili, siadali na podłodze czy torbach, żartowali z sytuacji. Jednak z upływem czasu nie było nawet miejsc do siedzenia na podłodze czy stania a ludzie wciąż dosiadali się na każdej stacji, mimo tego, że jadący już nie chcieli ich wpuścić, jednak po awanturach i wykłóceniu się wchodzili. Ja znalazłam wraz z innymi osobami miejsce stojące w ubikacji - napisała.

- Pewien pan ustąpił miejsce staruszce, która źle się poczuła. Usiadła na jego walizce. Nie było możliwości otworzenia okna czy wezwania pomocy, bo nie dało się gdziekolwiek przejść czy poruszyć. Na peronie widziałam młodą dziewczynę w ciąży, aż starach pomyśleć co się z nią działo - opisuje dalej w notce.
Większy problem pojawił się, gdy pewien chłopiec musiał skorzystać z toalety. Nie było możliwości wydostania się stamtąd - wielu ludzi musiało być świadkiem tego, jak załatwia potrzebę fizjologiczną. - Wszyscy czuliśmy się jak w jakiś ekstremalnych warunkach katastrofy, staraliśmy się wspierać i pomagać sobie. [...] Skojarzenia z przewożeniem ludzi w wagonach bydlęcych do obozów zagłady nasuwały się same. Gdy ktoś zapytał czy nie ma światła by je zapalić, usłyszeliśmy odpowiedz zrezygnowanego młodego mężczyzny „nie, przecież jesteśmy tylko bydłem”.

To nie są odosobnione przypadki!

Podobna sytuacja powtarzała się wielokrotnie - także w innych pociągach. Mężczyzna korzystający z pseudonimu fora123 opisał wydarzenia z trasy Lublin-Kołobrzeg, a raczej Lublin-Warszawa Centralna, gdzie warunki panujące w pociągu, nie pozwoliły mu na dalszą podróż.

Co na to PKP?

Skontaktowałem się z Łukaszem Kurpiewskim, rzecznikiem prasowym PKP. Wyjaśnił, że w przypadku pociągów osobowych i pospiesznych, sprzedawane są one na "relację", czyli na określoną trasę, a nie na dany pociąg, dlatego też to od podróżnego zależy, czy wsiądzie do pierwszego przepełnionego pociągu, czy poczeka na następny. Co w przypadku jeżeli dany pociąg to ostatnie połączenie na tej trasie dnia, lub pasażer bardzo się spieszy. Zdaniem rzecznika: - W dniach, w których spodziewamy się większej ilości pasażerów (weekendy, długie weekendy, święta itd.) składy wzmacniane są dodatkowymi wagonami i uruchamiane dodatkowe pociągi. Jeśli liczba podróżnych jest większa niż przewidywaliśmy, to dodatkowe wagony dołącza się nawet na najbliższej stacji, gdzie jest to tylko możliwe. Pamiętać należy jednak, że liczba wagonów w pociągu nie jest nieograniczona – dodaje Kurpiewski.

Zdarza się jednak, że pracownicy PKP odpowiedzialni za taką akcję, nie reagują odpowiednio szybko. Zdaniem Kurpiewskiego: - Takie przypadki naprawdę nie zdarzają się często - co nieco przeczy treściom zawartym w opisywanym blogu.

Słowo o opóźnieniach

W liście do rzecznika zamieściłem także opis codziennych problemów znajomego, na trasie do Poznania. Głównym problemem są właśnie opóźnienia, sięgające nawet 115 minut. - Jeśli chodzi natomiast o punktualność pociągów wokół Poznania - trwa tam remont Poznańskiego Węzła Kolejowego i stąd pojawiające się niekiedy problemy z dotrzymaniem czasu przejazdu, zaplanowanego w rozkładzie jazdy - odpowiada rzecznik. Pytanie brzmi: - A co z opóźnieniami jeszcze przed remontem?

***

Jedyne co można zrobić, to przesiąść się do samochodu i podróżować właśnie w ten mało ekologiczny i nie najtańszy sposób. Bo lepiej chyba stać godzinę w miejskim korku we własnym samochodzie (nawet bez klimatyzacji), niż tyle samo w zatłoczonym pociągu?

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Michał Pietrzak - Niedźwiedź włamał się po smalec w Dol. Strążyskiej

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na naszemiasto.pl Nasze Miasto