Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Wspomnienia z wakacji - ściąga dla prezydenta Jeleniej Góry

Redakcja
Grzegorz Niedźwiecki
Właśnie wróciłem z urlopu na Węgrzech. A dokładniej, z wczasów rodzinnych spędzonych w różnych kompleksach basenów termalnych...

Zwiedziliśmy cztery: Mezokovesd, Tiszaujvaros, Hajduszoboszlo i jaskiniowy – Miskolc-Tapolca, ale dla przejrzystości tego raportu i strawności czytelniczej ograniczę się do opisania głównie jednego. Po prostu nie wymagam i nie marzy mi się już taki kompleks Termalfurdo jak w Hajduszoboszlo (Jelenia Góra zasługuje na najlepszy w Europie), ale chciałbym dożyć chwili, gdzie będę mógł moczyć tyłek w takich basenach przynajmniej jak w tym najmłodszym mieście Węgier. Tiszaujvaros – tam spędziliśmy większość czasu i tam przeprowadziłem analizę SWOT.

Tiszaujvaros

Urbanistykę miasta dostosowuje się do kąpieliska, a nie odwrotnie. Centrum jest przestrzenne, szerokie ulice z wydzielonym przynajmniej jednym pasem ruchu na chodniku dla rowerów, a na każdej niemal krzyżówce jest bezkolizyjne rondo. Całość miasta rozbudowuje się w jednym kierunku – na zachód od głównej atrakcji miasta i na północ od drogi „tranzytowej”. Na północ od „zgiełku” jest teren pod stałą rozbudowę prywatnych apartamentów i pensjonatów, a hipermarkety typu TESCO lokalizuje się (wszędzie) na obrzeżach miasta. W centrum wydzielono teren pod wielki park natury i odpoczynku dla mieszkańców.

Takie miasto ma przyszłość rozwoju i szanse powodzenia - wiedzą o tym burmistrzowie i starostowie Świętochłowic i Zawiercia, którzy zasadzili tam drzewka. Niestety, nasi prezydenci, czy to Marcin Zawiła, czy to Zofia Czernow, czy Józef Kusiak, czy też Marek Obrębalski bez wyjątku, nie umieją dobierać sobie miast partnerskich. U nas nie ma szans ani na italską magię kwiatów, ani na meksykańskie tawerny. Już prędzej przyjęłyby się madziarskie wina, bo i naprawdę, węgierskiej śliwowicy domowego wyrobu mogliby pozazdrościć polscy bimbrownicy. Gościnność lokalnych mieszkańców również przypomina polską tradycję. Polak, Węgier, dwa bratanki...

Termalfurdo

Po pierwsze, woda jest czysta jak w źródle; kolor w basenach termalnych jest różny w zależności od składu „chemicznego”. Codziennie na fajrant spuszczana jest ze wszystkich basenów i przeprowadzana jest przez personel ośrodka gruntowna dezynfekcja obiektu. Basenów rekreacyjnych jest pięć: pływacki, ze sztuczną falą co pełną godzinę, z wirem co pełne pół godziny i szeroką ślizgawką oraz okresowymi biczami wodnymi i mega jakuzzi, brodzik dla dzieci z zamkiem, niecka dla pół rury i zjeżdżalni dla odważnych oraz inne atrakcje dla dzieci. Basenów typowo termalnych jest cztery podzielone ze względu na różnicę temperatury wody.

Z najniższą (32-34 stopnie) z bąbelkami i biczami wodnymi pływalnia bieg swój zaczyna na zewnątrz, a kończy już w hali. W środku są jeszcze trzy o temperaturze wody 34-36 st. (zapewniam, że skórne niedomagania leczą), 36-38 z oddolnymi masażami i najgorętsza „beka” z temperaturą wody 38-40 st. Celsjusza. Bywa, że dochodzi do 41 stopni ale co rusz młodzi „ratownicy” mierzą temperaturę w basenach leczniczych i regulują dyszami w zależności od wymagań technologicznych. Osobno są wewnątrz różne pomieszczenia terapeutyczne i baseny sanatoryjne, SPA. W zimie mają błyskawicznie wybudować na terenie kompleksu jeszcze dodatkowo dwa baseny.

Ile to wszystko kosztuje?

Ceny pensjonatów są stosunkowo drogie w stosunku do całości wyprawy, ale i tak niższe niż nad bałtyckim morzem. Za pokój można zapłacić 7 euro osobo/dzień.

Wejście całodniowe na basen kosztuje rodzinę (2+2) – 5500 forintów, czyli ok. 90 zł. W Hajduszoboszlo taniej (4200 forintów), ale za zjeżdżalnię lub wejście do wydzielonego aquaparku płaci się ekstra dubeltowo. Mezokovesd to już skansen siarkowy i ceny są pośrednie. Kąpielisko w grotach Miskolc-Tapolcy jest dla szejków arabskich i kosztuje jak dla szejków arabskich, a mianowicie 7000 forintów dla czteroosobowej rodziny na trzy godziny.

Paliwo opłaca się tankować przed granicą w Polsce, broń Boże w Słowacji – płaczą tam i płacą ludzie po wprowadzeniu euro. Jedzenie też tańsze w polskim TESCO, może owoce i nabiał ciut tańsze i świeższe. Generalnie opłaca się płacić za kwatery w euro i/lub wymieniać w kantorze euro. Złotówki mają niższy kurs, ale oczywiście czasy cinkciarzy zniknęły już bezpowrotnie.

Całość 10 dniowego urlopu można spędzić z rodziną w węgierskich termach, w arunkach komfortowych za 20 tys. zł.

Czemu tego nie ma w Polsce?

Szkoda, że muszę reklamować obce klimaty i tłuc na stare lata po siedemset kilometrów w jedną stronę z całą rodziną, żeby wygrzać kości w obcych źródłach. Szkoda, że setki tysiące Polaków zostawia walutę w madziarskich miastach zamiast w Polsce. Przecież to Jelenia Góra mogłaby przejąc tych turystów ze Słowacji, Czech, Ukrainy, a nawet Niemiec. Przecież to tu mogliby ludzie zarabiać na naszych langosach i palacsintach. Przecież to miejscowi inwestorzy mogliby budować pensjonaty i rozwijać agroturystykę.

Przecież to miasto już dawno mogłoby zarabiać na różnych koncesjach i parkingach. Przecież to nasze rafinerie mogłyby mieć lepszy dochód, a nie żeby polscy turyści zasilali drogie stacje benzynowe na południu Europy. Mówi się, że Polska dogoni Niemcy za 65 lat. Polska tak jak i Węgry, miała podobną drogę ustrojową po wojnie, a jednak nie ma u nas masowych kąpielisk termalnych i torów do Formuły 1 choć mamy i złoża i talenty lepsze. Polska to większy kraj, ale pływaków u nas co raz mniej – chyba, że w polityce. Och, czy ja dożyję...

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Strefa Biznesu: RPP zdecydowała ws. stóp procentowych? Kiedy obniżka?

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na naszemiasto.pl Nasze Miasto