MKTG NaM - pasek na kartach artykułów

Wszyscy jesteśmy łajdakami, czyli "Bożyszcze kobiet" w Capitolu

Ewa Naukowicz
Ewa Naukowicz
Anna Dereszowska i Piotr Gąsowski / źródło http://www.clubcapitol.pl/teatr/zdjecia.php?url=images/BOZYSZCZE_KOBIET.jpg
Anna Dereszowska i Piotr Gąsowski / źródło http://www.clubcapitol.pl/teatr/zdjecia.php?url=images/BOZYSZCZE_KOBIET.jpg Fot. mat. Teatr Capitol
Choć mężczyzna w każdym wieku odczuwać może pustkę, to w chwili gdy na urodzinowym torcie pojawia się 40 świeczek, odczucia te stają się objawami kryzysu wieku średniego, na który lekarstwa w sztuce "Bożyszcze kobiet" szuka Barney.

Choć mężczyzna w każdym niemal wieku odczuwać może złość, depresję, mieć poczucie usidlenia, to w chwili gdy na jego urodzinowym torcie pojawia się 40 świeczek, odczucia te stają się objawami tak zwanego kryzysu wieku średniego, na który lekarstwa w sztuce "Bożyszcze kobiet" szuka 46-letni Barney.

Bohatera, posiadającego wszystko co jakby zdawać się mogło jest mu do szczęścia potrzebne: wspaniały dom, kochającą żonę, dochodowy interes, ogarnia nagle poczucie pustki, zagubienia i znudzenia własnym życiem. Chęć znalezienia odskoczni, czegoś, co nadałoby barwy szarej rzeczywistości staje się coraz silniejsza. W końcu, z pozoru uczciwy Barney, ulega tej bezwzględnej, niszczącej go od środka chorobie i postanawia sprawdzić swych sił w roli Casanowy.

Mając praktycznie zerowe doświadczenie i ciągle jeszcze drzemiące w nim resztki poczucia winy, decyduje swe miłosne schadzki urządzać w mieszkaniu mamusi - wnętrzu amerykańskiego salonu z widokiem na Nowy Jork.

Na pierwszy ogień idzie klientka jego restauracji, zmysłowa, piękna Helen, której to poprzedniego dnia zapisuje ukradkiem na rachunku adres mamusinego mieszkanka. Choć obok niego jest młoda, atrakcyjna, a do tego chętna kobieta, butelka "skocza", dwie szklanki z "Tesco" i kanapa "rozkładajka", to jednak onieśmielony Barney nie potrafi stanąć na wysokości zadania. Schadzka kończy się jedynie opróżnieniem butelki i salwami śmiechu... nie tylko widowni. Aktorzy (Anna Dereszowska i Piotr Gąsowski) są tak autentyczni i tak zabawni, że momentami, z powodu niepohamowanych ataków śmiechu, nie są w stanie wypowiadać swych kwestii.

W czasie kolejnej randki Barneyowi idzie już znacznie lepiej. Nieśmiały fajtłapa przeistacza się w zabawnego zalotnika, któremu niestety znów los nie daje sprawdzić się w roli kochanka. Bobby (Anna Modrzejewska), kobieta poznana w parku, okazuje się rozgadaną, głupiutką, niespełnioną aktoreczką, której do szczęścia wystarcza mikrofon, poczucie własnego talentu i skręty. Spotkanie kończy się więc wspólnym paleniem marihuany, odśpiewaniem „Lady Marmalade” - "Giuchie, Giuchie, ya ya dada" i... odlotem.

Przy ostatniej już próbie podrywu (wszak do trzech razy sztuka) wspaniale do randki przygotowany, wyluzowany bohater, spotyka się z najlepszą przyjaciółką swej żony - Jane. Janeczka to niepozorna, niczym nie wyróżniająca się z tłumu kobieta, która nie potrafi rozstać się ani ze swoją torebką, ani z tabletkami Deprimu, które pomagają jej znieść zdradę i trwający już 8 miesięcy romans męża. Postać kreowana przez Hannę Śleszyńską, choć z pozoru zabawna, wnosi w sztukę nie tylko odrobinę normalności i powagi, ale także odpowiedź na pytania dotyczące ponadczasowych wartości, o które coraz trudniej we współczesnym świecie. Niedająca za wygraną, uparta Jane, poprzez szereg ważnych dla Barneya pytań, doprowadza go w końcu do wściekłości, której efektem jest wypowiedzenie jakże trafnego stwierdzenia - "wszyscy jesteśmy łajdakami".

Spektakl "Bożyszcze kobiet" w reżyserii Cezarego Morawskiego to zabawna, a zarazem niepozbawiona głębszego przesłania opowieść o życiu, miłości i zdradzie. Aktorzy, poprzez znakomitą grę, zmuszają widza zarówno do śmiechu, jak i do przemyśleń. W końcowych scenach tej lekkiej komedii, Neil Simon uświadamia nam bowiem, że tak naprawdę ani my sami, ani nasi bliscy nie jesteśmy ani dobrzy, ani szlachetni, ani prawdomówni. W każdym z nas drzemie zło.

Wieczór spędzony na spektaklu „Bożyszcze kobiet” w teatrze Capitol uważam za wyjątkowo udany i na pewno niezapomniany, gdyż to właśnie ze sceny, z ust grających w przedstawieniu aktorów dowiedziałam się, że mamy nowego papieża - Argentyńczyka.

Występują:

Piotr GĄSOWSKI

Hanna ŚLESZYŃSKA

Anna DERESZOWSKA

Anna MODRZEJEWSKA

Reżyseria: Cezary Morawski

Przekład: Mira Michałowska

Scenografia: Ewa i Andrzej Przybyłowie

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Lady Pank: rocznica debiutanckiej płyty

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera

Materiał oryginalny: Wszyscy jesteśmy łajdakami, czyli "Bożyszcze kobiet" w Capitolu - Nasze Miasto

Wróć na naszemiasto.pl Nasze Miasto