Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Wyrok na „Kanalii” - Igo Symie w 1941 roku

Robert Ramark
Robert Ramark
Igo Sym
Igo Sym
Lata okupacji Warszawy to nie tylko piękne karty zapisane przez bohaterów takich jak Elżbietę Zahorską czy Jana Krysta. To także szubrawcy i zdrajcy Polski Walczącej.

Życie aktorsko-kabaretowe w dwudziestoleciu międzywojennym

Karol Juliusz Sym był z pochodzenia Austriakiem, lecz swoje losy związał z Polską, która właśnie odzyskała niepodległość. Uczynił to w wielkim stylu żeniąc się z córką wielkiego polskiego malarza Juliana Fałata, Heleną Ritą. Jej matką była hrabina Maria Luiza Camello de Stuckenfeld. Sam Igo był wówczas ubogim oficerem Wojska Polskiego. W wianie wniósł jednak świetne maniery i piękną aparycję. Od początku znajomości zdradzał też wielkie artystyczne aspiracje. Małżeństwo z tak świetną partią miało mu pomóc spełnić marzenia. Wiedząc skąd wieje wiatr udawał wielkiego polskiego patriotę. Obdarzony pięknym głosem zaczął pomału realizować swoje marzenia. Nie przeszkadzało mu to jednak w czerpaniu finansowej pomocy od teściów. Małżeństwo, z którego miał syna Juliana, skończyło się rozwodem. Kariera Igo - takie imię przybrał, jako artysta - zaczęła się rozwijać w amerykańskim stylu. Igo stanął w szeregu tak znanych i uwielbianych aktorów jak Eugeniusz Bodo i Aleksander Żabczyński.

W latach 30. występował w słynnym Morskim Oku - najlepszym kabarecie z najlepszymi aktorami, dla których teksty pisały takie tuzy pióra jak Julian Tuwim, Andrzej Włast czy Marian Hemar. Jako aktor miał właściwie jeden potężny atut - wygląd, był urodzonym amantem. W dobie kina niemego zrobił zadziwiającą karierę. Występy w filmach realizowanych przez austriacką firmę Sachsa nadały mu w Polsce status gwiazdy. Perłą w koronie jego sławy stało się spotkanie z wielką gwiazdą światowego kina Marleną Dietrich w 1927 roku. Czy był to romans? Prawdopodobnie tak, skoro prezent od niego - piła muzyczna (nauczył ją na niej grać) stała się jej ważnym rekwizytem artystycznym.

Tak wówczas charakteryzował go Tadeusz Wittlin: "Wybitnej urody postawny brunet, inteligentny, wykształcony, oczytany, płynnie włada kilkoma językami. (…) Jest czarujący, gdyż umie bawić rozmową, ma wrodzony dowcip, gra na fortepianie, śpiewa, uprawia sporty, jest mistrzem bilardu i zna mnóstwo sztuczek magicznych, czym chętnie się popisuje. Nie może się tylko pochwalić talentem aktorskim, lecz ten brak nadrabia urodą. Złośliwi nazywają go pięknym statystą". Plotki o romansie z wielką Ordonką, szczególnie po wspólnym występie w przedstawieniu "Gwiazdy Areny", zrobiły swoje. Sym stał się, jakbyśmy dziś powiedzieli, "celebrytą" z pierwszych stron gazet. Prawdopodobnie już wtedy był współpracownikiem niemieckiego wywiadu. Pisał o tym Władysław Bartoszewski w artykule z 1957 roku "Likwidacja Igo Syma".

Okupacyjne CV

Jeszcze we wrześniu 1939 roku brał udział w cywilnej obronie Warszawy, nawet został lekko ranny. Skórę patrioty zrzucił już w październiku, deklarując się jako volksdeutsch. Było to szokiem dla artystycznej Warszawy. Stał się gościem w domu gubernatora Warszawy Ludwiga Fischera, co pomogło mu w karierze. Został doradcą gubernatora do spraw artystycznych. Jaką rolę wyznaczono polskiej kulturze, w tym teatrowi, już pisałem na W24 w artykule o Tajnych Szkołach Teatralnych, ale przypomnę: Hans Frank gubernator GG stwierdził: "Polski kraj winien być zamieniony w intelektualną pustynię". Zaś protektor Syma Fischer tak pisał: "Poziom przedstawień jest utrzymany w takich granicach, że czyni niemożliwym rozwój samodzielnego życia kulturalnego".

Igo Sym rozpoczął swoją działalność od szantażowania aktorów wywózką do Oświęcimia, jeśli nie zaczną występować w rewiach czy jawnych teatrzykach. Przypomnę, iż obowiązywał zakaz występów wydany przez Tajną Radę Teatralną, co skutkowało nędzą artystów i szukaniem przez nich pracy gdzie indziej np. gastronomii. Byli jednak tacy, co ulegli "perswazji" Syma. Kolejnym gwoździem do trumny był jego niezwykle aktywny udział w realizacji filmu zleconego przez samego Josepha Goebbelsa. "Heimkehr" - "Powrót" był polakożerczym dziełem, ukazującym Polaków, jako bestie szykanujące i mordujące mniejszość niemiecką w przedwojennej Polsce. Sym zapewnił obsadę. Polskich aktorów, którzy wystąpili w tym filmie spotkała zasłużona kara, lecz "mleko się rozlało".

Przyczyny likwidacji

Mamy więc współpracę z przedwojennym wywiadem niemieckim, z władzami okupacyjnymi, szantażowanie aktorów, niszczenie kultury polskiej, ale czy to wszystko było wystarczające, aby wydać wyrok skazujący na śmierć? Warto dodać, że zachował się wyrok Woskowego Sądu Specjalnego przy Komendzie Głównej ZWZ. Świadczy to o tym, że odbyła się rozprawa i skazano go zgodnie z prawem. Wyrok zatwierdził gen. Stefan Rowecki "Grot".

Według wybitnego historyka i znawcy przedmiotu Andrzeja Krzysztofa Kunerta był to - cytuję: "Nie lubię tego słowa, ale był to również wyrok propagandowy. Sym był zbyt znany, a podziemie potrzebowało akcji, która przypomni całej okupowanej Polsce, że istnieje armia podziemna, że walka trwa. Więc po pierwsze, zrezygnowano z otrucia go, choć padła taka propozycja. A po drugie, gdy dotarła informacja, że zdrajca zamierza uciec, zdecydowano o przyśpieszeniu akcji. Spektakularne zabójstwo Syma było potrzebne podziemiu". Te słowa znajdują potwierdzenie w wypowiedzi szefa kontrwywiadu KG ZWZ/AK "Oskara" Bernarda Zakrzewskiego. Powiedział on: "Właśnie dlatego, że był on postacią znaną i popularną, jego zdrada był szczególnie szkodliwa. W tej sytuacji wykonanie kary śmierci nabierało również cech demonstracji".
Wykonanie wyroku

7 marca do mieszkania przy ulicy Mazowieckiej 10 o 7 rano zapukało dwóch bezpośrednich wykonawców wyroku - "Szary" ppor. Bohdan Rogoliński i "Srebrny" ppor. Roman Rozmiłowski. W osłonie został "Mały" kpr. Wiktor Klimaszewski. Drzwi podającemu się za listonosza zamachowcowi otworzyła bratowa Syma. Dwaj oficerowie weszli do środka i po potwierdzeniu tożsamości Syma, "Srebrny" zastrzelił go z pistoletu Vis.

Po wyroku

O tym jak mocno odbił się ten wyrok na niemieckim aparacie terroru niech świadczą fakty. Ogłoszono żałobę. Później zrobiono to tylko dwukrotnie podczas okupacji - po klęsce pod Stalingradem i po zamachu na Franza Kutscherę.Niestety było też krwawe żniwo tej śmierci. Bezpośrednio po wyroku wzięto zakładników i zagrożono ich rozstrzelaniem, jeśli nie ujawnią się jego sprawcy. W ciągu kolejnych dwóch dni aresztowano 118 osób. 21 mężczyzn m.in. dwóch profesorów Uniwersytetu Warszawskiego - biologa Stefana Kopcia i historyka Kazimierza Zakrzewskiego - rozstrzelano 11 marca w Palmirach.

Uderzono też w środowisko artystyczne stolicy. Największym ciosem było aresztowanie wielkiego aktora Stefana Jaracza. Był on dla Polaków autorytetem moralnym. Wraz z nim jeszcze czterej ludzie sztuki zostali wywiezieni do Oświęcimia. Byli to: B. Dardziński, Tadeusz Kański, Zbigniew Sawan i Leon Schiller. Wśród aresztowanych były też wybitne aktorki jak Elżbieta Barszczewska, Zofia Małanicz i Lidia Wysocka. Dodatkowo wysłano listy gończe za małżeństwem aktorskim Ireną Górską i Dobiesławem Damięckim.

Ktoś napisał, że gdy wieje wichura najwyżej unoszą się śmieci. W ciężkich latach okupacji Warszawy były śmieci jak Sym i bohaterzy jak Elżbieta Zahorska czy Jan Kryst. Czcijmy pamięć po jednych, wieczną hańbę drugich.

Źródła: T. Strzembosz "Akcje zbrojne podziemnej Warszawy 1939-44" i Wikipedia

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Danuta Stenka jest za stara do roli?

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na naszemiasto.pl Nasze Miasto