Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Wyszło.com

tino71
tino71
zrzut z ekrany weszlo.com
Nie znam Krzysztofa Stanowskiego. Osobiście. On zresztą też nie zna mnie. Różnica polega na tym, że ja o nim słyszałem i czytam jego teksty, on o mnie nie, i nic mojego na pewno nigdy nie przeczytał.

Jego niedawny tekst o tym jak media ogłupiają wszystkich, odbił się tak szerokim echem, że najbardziej zaskoczyło to samego autora. Artykuł zagościł na łamach wielu polskich mediów uważanych za czołowe, na jego temat wypowiedziało się wielu dziennikarzy. Przeczytałem artykuł, z częścią argumentów się zgodziłem, z częścią zdecydowanie nie. I tak by pewnie zostało, gdyby Stanowski nie napisał drugiego tekstu, będącego jakby odpowiedzią na całe medialne zamieszanie. Moim zdaniem tu popełnił błąd.

Powszechnie znana jest stara maksyma, absolutnie nie dziennikarska, że tłumaczą się winni. Czy Stanowski pisząc odpowiedź na pierwszy tekst poczuł się winny? Ale po kolei. Krytyka mediów przez twórcę weszlo.com z pewnością zawierała sporo racji, ale w całości argumentacji zabrakło… konsekwencji. W czym była racja? W tym, że media ogłupiają. I to do przesady. W każdym medium od gazet papierowych, przez radio i telewizję, na internecie kończąc, aż roi się od „badziewnej papki”, która jest tak bezsensowna, że strach się bać. Dlaczego? Z bardzo prostej, niestety, przyczyny. Jest zapotrzebowanie na „papkę”, to się „papkę” serwuje. Taki target. Bez serwowania „badziewnej papki”, taniej sensacji i manipulowania informacją, 95% mediów przestało by istnieć. Bardzo prawdopodobne, że Weszło! również. Jak kiedyś Tomasz Lis powiedział publicznie, że telewizja nie może przekazywać poważnych informacji, bo „poważnie to znaczy nudno, a nudno, to te barany wezmą pilota i przełączą” rozpętała się burza. Nie wiem dlaczego. Prawda tak bardzo zabolała? Ale to chyba taka nasza, polska cecha szczególna, że wszystko nam wadzi, a zwłaszcza prawda powiedziana prosto w oczy.

Stanowski twierdzi, że media go ogłupiają, bo wie jakim autem jeździ Mucha, a nie wie kto rządzi Izraelem i Chinami. I ma tu trochę racji. Problem w tym, że media przekazują nie tylko te informacje. Ale tych ważniejszych, bardziej potrzebnych i wartościowych trzeba poszukać. Co na to Stanowski? –„…ja dzisiaj muszę się mocno wysilić, by zdobyć podstawową wiedzę, a drugie tyle wysiłku muszę włożyć w to, by pozostać głuchym na zbędną.(…) Jeśli to na mnie ma spoczywać odpowiedzialność za wydobywanie istotnych informacji, to po ci wszyscy dziennikarze?” Po mojemu po to, żeby w ogóle było w czym szukać.

Stworzony przez niego portal o futbolu cieszy się wielką popularnością. Mirosław Trzeciak powiedział o nim, że „to jest serwis, który dla klikalności skrytykowałby nawet widelec.” Sporo w tym prawdy, portal bazuje na frontalnej krytyce niemal wszystkiego i wszystkich. I choć ta krytyka nie jest bardzo często bezpodstawna, należy pamiętać o zasadzie: „dajcie mi człowieka, a znajdę na niego paragraf”. Właśnie krytyka w połączeniu z ostrym, niewybrednym słownictwem, często przeplatanym wulgaryzmami, to podstawowa część składowa sukcesu portalu. I co ciekawe forma wypowiedzi tam nawet nie razi, bo trafia na szczególny grunt odbiorców. Można wieszać na mnie psy za to co powiem, ale podstawowym czytelnikiem Weszło! są kibice, „kibole” i piłkarze, a takie słownictwo to u nich (i z resztą nie tylko u nich) chleb powszedni. Stanowski i spółka mówią do nich zatem swojskim, „zrozumiałym” językiem. Jest to zapewne polityka celowa, bo dzięki temu ogrom czytelników czuje się na portalu „jak u siebie w domu”, a niektórzy urażeni językowi puryści, tylko napędzają koniunkturę.

„Stan” krytykuje media za ogłupianie, ale jednocześnie siebie rozgrzesza, bo jak twierdzi, on pisze o
futbolu, czyli o głupocie. Po pierwsze spróbujmy w Brazylii, Argentynie, a nawet w Hiszpanii, czy we Włoszech powiedzieć publicznie, że piłka nożna to głupota. No dobra, jesteśmy w Polsce. Można zapytać, czy o futbolu nie można poważnie? Można, ale nikt by tego nie czytał. Stanowski wymaga od mediów tego, co sam nie zastosuje, bo to by oznaczało jego medialny koniec.
Chyba dwie najlepsze polskie sportowe biografie
- o piłkarzach – Wojtku Kowalczyku i Andrzeju Iwanie, są autorstwa Stanowskiego. Więcej nie będzie. Zdaniem autora nie ma już w Polsce nikogo bardziej kontrowersyjnego, tylko nudne życiorysy, a nudnych książek nie ma sensu pisać. Bo się nie sprzedadzą?

Nie trafia do mnie także jego porównanie z wizytą w restauracji. –„Kiedy idę do restauracji to nikt mi nie mówi: tam masz składniki, weź coś sobie przyrządź, jak lubisz.” Tak nie jest, w restauracji dostajesz kartę menu i sam sobie masz wybrać co chcesz, lub na co cię stać. Podobnie jest w mediach. To taka karta dań. Albo szukasz tego co potrzebujesz, albo łykasz pierwszą pozycje z menu i wychodzisz. Sorry, ale twoja brocha, jeśli ci się nie chce, nie masz czasu, albo masz lenia w dupie.

Krzysztof Stanowski zrobił błąd pisząc odpowiedź na swój pierwszy tekst. To oczywiście tylko moje zdanie. Ale jak mantra wraca powiedzenie, że tłumaczą się winni. Napisał, że gdyby wiedział, że tekst zrobi takie zamieszanie to by się do niego przyłożył. Nie wiem czy przyłożył się do drugiego, ale nawet jeśli, to na dobre nie wyszło. Drugi jest tylko tłumaczeniem się i to naprawdę nie najlepszym. Po pierwszym artykule pozostał by tym samym „Stanem”, który jedzie po wszystkich równo i ma gdzieś to, co inni o tym myślą. Zachciało mu się jednak tłumaczyć. I niestety, wyszło jak wyszło. Com.

Zarejestruj się i napisz artykuł
Znajdź nas na Google+

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Jak Disney wzbogacił przez lata swoje portfolio?

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera

Materiał oryginalny: Wyszło.com - Nasze Miasto

Wróć na naszemiasto.pl Nasze Miasto