Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Z Januszem Piechocińskim o tradycji, wartościach, Witosie i szacunku

Redakcja
mat. arch. J. Piechocińskiego
- Polska czasów sanacji, tak jak i większość ówczesnej Europy, nie była wcale taka demokratyczna. Ci, którzy przeprowadzili zamach stanu, sami potem chcieli się nie tylko poprzez sądy pozbyć politycznej konkurencji. Warto o tym pamiętać dziś, kiedy to w innej formie, choćby poprzez nakręcanie konfliktów i ich inspirowanie, psuje się demokrację - mówi w wywiadzie dla W24 Janusz Piechociński, wicepremier, minister gospodarki i prezes Polskiego Stronnictwa Ludowego.

Marek Bachorski-Rudnicki: Dzisiejszy PSL bardzo mocno jest przywiązany do tradycji. Za wzór stawia Wincentego Witosa. Dlaczego?
Janusz Piechociński: Owszem PSL bardzo mocno utożsamia się z tradycją i przeszłością. Niewątpliwie nietuzinkową postacią na tej scenie jest Wincenty Witos. Odpowiedź nie jest prosta, ale gdyby pokusić się o próbę scharakteryzowania Witosa w jednym zdaniu to pamiętajmy, że to jeden z ojców naszej niepodległości, demokrata, przywiązany do parlamentaryzmu.

Co szczególnie wyróżnia tego polityka na tle jemu podobnych w tamtym okresie?
Oprócz kilku powyżej wymienionych cech należy zauważyć i szczególnie podkreślić, że był to także genialny samouk, świetny mówca i publicysta. Nie każdy potrafi to czynić tak, jak on potrafił.

Wincenty Witos to postać na pewno nietuzinkowa. Jak dzisiejszy PSL ocenia przez pryzmat historii działania tego polityka?
Nie tylko w polityce, ale i życiu trzeba mieć szczęście, przyjazne otoczenie i koniunkturę. Pokolenie polityków początków II RP szczególnie tych, którym przyszło realizować zadania państwowe, zapłaciło też cenę światowego kryzysu, słabości rodzącego się państwa, niepewności demokracji.

Trzykrotnie był Prezesem Rady Ministrów, ale czy można mówić o sukcesie jego gabinetów?
W tamtym czasie nikt chyba nie był lepszym kandydatem na to stanowisko. Jednak znaleźli się i tacy, którzy próbowali za wszelką cenę doprowadzić do narodowego dramatu. Pamiętajmy więc, że po przewrocie majowym tworzono legendę sanacji pomniejszając rolę ruchu ludowego i narodowego.

Działalność opozycyjna w stosunku do rządu sanacyjnego z Piłsudskim na czele doprowadziła Witosa przed sąd. W tzw. procesie brzeskim skazano go na półtora roku pozbawienia wolności.
Polska czasów sanacji, tak jak i zdecydowana większość ówczesnej Europy, nie była wcale taka demokratyczna. Ci, którzy przeprowadzili zamach stanu, sami potem chcieli się nie tylko poprzez sądy pozbyć politycznej konkurencji. Warto o tym pamiętać dziś, kiedy to w innej formie, choćby poprzez nakręcanie konfliktów i ich inspirowanie, psuje się demokrację.

Zarzucono mu nawet zamach stanu. Jak Pan, jako prezes PSL ocenia ten stan rzeczy?
Trudno oceniać taki stan rzeczy. Jak nadmieniałem wcześniej, okres sanacji był bardzo trudny, osoby, które dokonywały zamachu stanu próbowały winą obarczać innych. Jako prezes PSL mogę szczególnie podkreślić fakt, że nawet w demokratycznej rywalizacji trzeba szanować rywala potwierdzając choćby w ten sposób szacunek do jej zasad.

W konsekwencji wyroku w procesie brzeskim odebrano Witosowi odznaczenia, między innymi Order Orła Białego. PSL dołożyło starań, aby odznaczenie z powrotem trafiło w ręce jego rodziny. Stało się to dopiero niedawno.
To bardzo trudny epizod w dziejach PSL. Dzisiejsza polityczna i partyjna Polska ciągle jeszcze tworzy niepotrzebne emocje sięgające nawet do początków II RP. Dlatego stało się, jak się stało. Jednak udało się i Order Orła Białego trafił w dobre ręce.

Dlaczego nie udało się załatwić tego wcześniej?
Odpowiedź jest niezwykle prosta. Problem brał się stąd, że środowiska polityczne nawiązujące do kultu Marszałka z pełnym wyrachowaniem sabotowały nasze działania.

Pomimo wielu starań ze strony PSL nie udało uzyskać się kasacji wyroku Witosa z procesu brzeskiego.
To już pytanie do naszego sądownictwa. Oczywiście ktoś powie, po co to ruszać i prostować jeszcze dziś.

Będzie Pan próbował to zmienić?
Będziemy próbować. My w PSL uważamy, że warto chociażby dla prawdy i zasad.

Wincenty Witos nie odegrał większej roli podczas okupacji. Nie wyjechał do Londynu, jak większość polityków. Nie przyjął także propozycji utworzenia rządu kolaboracyjnego. Niemcy go aż tak bardzo potrzebowali? Czy może się go bali?
To pytania, na które odpowiedzi szukało wielu historyków i wydaje się z perspektywy czasu, że na nie odpowiedzieli. Witos najbardziej cenił sobie wizję Polski tworzonej na miejscu w kraju. Czuł się tu potrzebny, aby swoją postawą zachęcać do postaw patriotycznych. Nie darmo wszędzie powtarzamy to najlepsze obywatelskie przesłanie na pokolenia „A Polska winna trwać wiecznie”. Zarówno wtedy, jak i dzisiaj jest to patriotyczne zobowiązanie dla każdego pokolenia Polaków.

Witos podczas wojny był zmęczony ciągłymi zmianami, czy utracił wiarę w sens dalszej walki? Jak Pan ocenia sytuację?
Witos był wierny swojej wizji Polski do śmierci i nie „zaprzedał” się nawet w czasach szczególnych wyzwań. Wojna światowa do takich wyzwań z całą pewnością należała. Stąd jesteśmy dumni z Witosa i tego, jak wielkim był patriotą w tamtym czasie. To jest właśnie potwierdzenie jego wielkości i niepowtarzalności. Na pewno nie utracił wiary.

Dzisiejszy PSL to kontynuacja tradycji, czy nowe kierunki działań w oparciu o tradycję?
Nie ma takiego wyboru w oderwaniu: tradycja, teraźniejszość czy przyszłość. Bez korzeni i tożsamości nie ma wspólnoty. Szanując i pielęgnując to, co dobre, ważne i wartościowe, "trzeba z młodymi naprzód iść. po życie sięgać nowe". Samo cytowanie Witosa, Mikołajczyka czy Rataja nie powoduje, że jesteśmy Ludowcami i ich spadkobiercami. Trzeba bowiem adaptować każdego dnia wielkie historyczne sprawdzone przesłania do wyzwań codzienności i czasu, który nadchodzi.

Czy działalność Witosa jest dla Pana inspirująca? Czerpie Pan z jego dzieł?
Innowacyjność, także w polityce, to przecież proces a nie jedno, konkretne działanie. Warto więc często osadzać to, co dzisiejsze i przyszłe w doświadczeniu przeszłości. Zmieniają się często warunki i otoczenie, ale czy zmieniamy się na lepsze my Polacy w swoim zorganizowaniu, patriotyzmie, solidarności, szacunku do demokracji, mądrym jej poszerzaniu i wspieraniu?

Czyli pomimo upływu lat wartości są nadal aktualne?
Powtórzę raz jeszcze: mamy coraz lepsze samochody, ale czy mamy coraz lepszych kierowców? Czy z całą pewnością możemy o sobie powiedzieć, że mamy lepszych niż kiedyś obywateli? Lepszą politykę czy polityków? Czy swobodnie traktowana wolność nie przeradza się w niszcząca anarchię i zrzucanie z siebie odpowiedzialności za siebie, rodzinę, wspólnotę, kraj cały?

Jak będzie wyglądać Pana praca w roku 2013 tuż po objęciu stanowiska ministra gospodarki? Jaki cel Pan sobie wyznaczył?
Już od miesiąca jestem wicepremierem i ministrem gospodarki. Zaczynam w niełatwej sytuacji pogarszającej się koniunktury w konsekwencji światowego i europejskiego kryzysu. Nie narzekam, nie zrzucam na innych, ciągle w pokorze wobec wyzwań chcę poprawiać i mobilizować. Stale powtarzam, że lepsza Polska nie robi się sama. Muszą ją tak jak zawsze na lepszą zrobić Polacy. Razem, ze sobą, a nie przeciw sobie. Solidarni, życzliwsi, lepiej zorganizowani. Nie tylko w przestrzeni polityki zagranicznej czy obronnej, nie tylko w polityce i życiu partyjnym potrafiący określić to, co wspólne, co łączy a nie dzieli. Już niektórzy wychowani w marksistowskiej walce klas po zaadoptowaniu jej w ostatnich dziesięciu latach na coraz bardziej radykalną wojnę polsko-polską wieszczą klęskę romantycznej wizji Piechocińskiego. Z pełnym przekonaniem powtarzam, że zło można tylko dobrem zwyciężać a nie oddawać z jeszcze większą siłą.

Z jakimi życzeniami na rok 2013 zwróci się Pan do swoich współpracowników, koalicjantów? Jakie życzenia skieruje Pan do przeciwników politycznych?
Nie tylko w życzeniach nie dzielę na swoich, koalicyjnych czy opozycyjnych. Nie kieruję też ich oddzielnie do polityków i Obywateli. Jeszcze przed Kongresem PSL w listopadzie mówiłem, że chcę politykę, demokrację i debatę publiczną zmienić na lepsze.

Myśli Pan, że scena polityczna jest gotowa na gest PSL, gdzie propaguje się scalanie działań na rzecz ogółu a nie jednostki?
Tego nie wiem, ale właśnie, dlatego proponuję budowę Nowego Centrum. Jest to oferta nie tylko polityczna, ale też nastawiona na umacnianie obywatelskiej aktywności. Poprzez spokojną debatę i umiejętność zawierania potrzebnych kompromisów umacnianie Polskiej Wspólnoty. To moim zdaniem powinna być odpowiedz na globalne przyspieszenie i nowe, poważne wyzwania.

Proszę przyjąć w takim w taki razie życzenia spełnienia i realizacji marzeń zawodowych i prywatnych już w tym roku.
Ja również życzę nam wszystkim abyśmy odnaleźli w sobie dobro. Potrafili je pielęgnować i rozwijać przez cały 2013 rok. Dobrego 2013!

Dziękuję za rozmowę.
Zarejestruj się i napisz artykuł
Znajdź nas na Google+

od 7 lat
Wideo

Konto Amazon zagrożone? Pismak przeciwko oszustom

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na naszemiasto.pl Nasze Miasto