Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

ZAANGAŻOWANIE EKOLOGICZNE W MALARSTWIE POSTHUMANISTYCZNYM WELI

Magdalena Worłowska
Magdalena Worłowska
Wela to artystka wszechstronna, z wykształcenia graficzka działająca w wielu mediach takich jak instalacja, rzeźba czy malarstwo i rysunek. Prezentowane w Instytucie Francuskim w Krakowie dzieła są są uniwersalnym odczuciem przyrody.

Wela to artystka wszechstronna, z wykształcenia graficzka działająca w wielu mediach takich jak instalacja, rzeźba czy malarstwo i rysunek. Studiowała na ASP w Krakowie, od wielu lat mieszka we Francji, a tworzy w różnych miejscach na świecie. Jej prace odwołują do relacji człowieka z człowiekiem i innymi żywymi organizmami i w tym sensie są ekologicznie zaangażowane. Prezentowane w ramach wystawy w Instytucie Francuskim w Krakowie (od 02.03-30.03.2016) dzieła są uniwersalnym odczuciem przyrody wpisującym się w określony kontekst. Można to ująć w ten sposób, że nie egzystują w abstrakcyjnej sferze idei, ale proponują dialog pomiędzy obszarem sztuki, a życiem.
Artystka zajmuje się także architekturą i we wszystkich jej dziełach jest obecne szczególne wyczucie przestrzeni. Może dlatego, gdy wejdzie się do pomieszczeń Instytutu Francuskiego zyskują one na przestrzenności, mimo że artystka prezentuje w nich tylko dwuwymiarowe obrazy. Wystawa Korzenie Nieba to przegląd rysunków i malarstwa o różnym kształcie, fakturze i kolorystyce, ocierających się o organiczną abstrakcję. Wszystkie prezentują świat uniwersalny o niewidocznej na pierwszy rzut oka spójności ludzi z innymi organizmami. O ile o więzi i powinowactwie ze zwierzętami mówi się często, a niektórzy nawet są skłonni przyznać że jesteśmy zwierzętami, to istnienie prymarnej i udowodnionej naukowo więzi z roślinami już nie przychodzi nam tak łatwo. Cytując Maurice'a Maeterlincka można powiedzieć, że nigdzie nie ma tyle buntu i upornej walki z losem co w świecie roślin. Rośliny rosną, odczuwają, umierają tak jak ludzie. Dopiero pokazanie artystycznej fantazji na temat naszej wewnętrznej budowy pozwala odkryć podobieństwa. Hybrydyczne malarstwo Weli odkrywa podobieństwa ludzi i innych organizmów, co jest także jednym z celów bio-artu, ale bez szkody dla organizmów, z którymi więź bio artyści próbują pokazać powołując się na moralność, a w rezultacie obnażają tylko swoją hipokryzję (czy artyści bio-artu pytają o zgodę organizmy wykorzystywane w ich sztuce?).
W pierwszej sali można zobaczyć wczesne rysunki z charakterystyczną dla artystki wijącą się organiczną kreską. Jest tu też obraz akryliczny w kolorach ziemi, na którym została umieszczona także prawdziwa ziemia tworząc jakby asamblaż przypominający malarstwo informel. Bez wątpienia dzieła te przedstawiają świat żywych istot – pytanie tylko jakich: korzeni i pędów roślin, glonów, części wnętrza organizmów ludzi lub zwierząt, neuronów? Odpowiedź nie jest jednoznaczna.

W drugiej, większej sali łatwiej jest stwierdzić, że jednym z ulubionych motywów Weli jest drzewo. Prezentowane są tam głównie obrazy w kształcie koła. W czasach renesansu kolisty kształt obrazu, czyli tondo, był uważany za idealny, a więc perfekcyjnie wyrażający harmonię humanizmu obecną w proporcjach i idealnych figurach geometrycznych. Co ciekawe jednak, kształt ten zdaje się powracać w sztuce współczesnej, szczególnie w twórczości artystów zaangażowanych ekologicznie. W roślinnym malarstwie Piotra C. Kowalskiego koło występuję często, także z okrągłym otworem w środku – artysta ustawia takie płótno naokoło na zewnątrz pnia drzew i może ono "malować" swoimi naturalnymi barwnikami. W ten sposób powstają Autoportrety natury. Z kolei krakowska artystka i aktywistka Cecylia Malik również użyła kolistego kształtu malując z uczestnikami ogólnopolskiego protestu "Cała Puszcza pod Ochroną", obrazy-mandale przedstawiające organizmy żyjące w Puszczy Białowieskiej. Podczas Happeningu Oratorium na Piły i Puszczańskie Mandale stały się one koronami drzew, które trzymali nad głowami uczestnicy akcji. Na dźwięk Oratorium na Piły zostały one symbolicznie ścięte.
Koło – ulubiony kształt epoki renesansowego humanizmu, dziś może wyrażać idee posthumanizmu. Jednak w malarstwie Weli, jego ramy często "są rozsadzane" przez rysunek, który nie mieści się już w tym idealnym polu. Jeden z jej okrągłych obrazów rysunkiem słoi sugeruje, że chodzi o ścięty pień drzewa. Rysunek na innym z okrągłych obrazów przedstawia linie papilarne, które przypominają słoje drzewa. Gdy zostają w nie wbite (prawdziwe) strzałki i tworzy się tarcza to w zasadzie te krwistoczerwone prace nie potrzebują już więcej komentarza.

Jedynie refleksji, że to praca także o autoagresji. Skoro jesteśmy częścią natury, niszcząc ją, niszczymy też siebie. Kształt koła to także tęczówka i źrenica oka. Są one namalowane w tle prostokątnego obrazu przedstawiającego organiczne, "gałęziowate" kształty. Kilka z nich wisi też obok obrazu.

W ostatniej sali znajdują się płótna dotykające abstrakcji, ale bardzo przypominające przedstawienia różowo-czerwonych kwiatów w makro skali i przenikających je gałęzi na czarnym tle.

W rzeczywistości doświadczamy kwiatów wieloma zmysłami, ale często nie patrzymy na nie dostatecznie dokładnie. Decydując się na powiększenie kwiatów i zmienienie naszej perspektywy widzenia, artystka (podobnie jak słynna z malowania kwiatów amerykańska malarka Georgia O'Keeffe) pozwala obejrzeć je dokładniej. Co ciekawe, obrazy przypominają także ciało ludzkie. Róż (również w malarstwie) kojarzy się z "kobiecym kolorem" który jest zarezerwowany kulturowo dla kobiet. Przewrotnie używała go często w swoich pracach Maria Pinińska- Bereś. Wela łączy go z głęboką czernią (może żałoby?) i czerwienią (krwi?). To zestawienie kolorystyczne potęguje ambiwalentną wymowę tych dzieł.
Na wystawie dzięki prezentacji multimedialnej można zapoznać się z przestrzennymi pracami-instalacjami artystki. W Polsce najbardziej znane są Szeptacze koło Centrum Nauki Kopernik w Warszawie oraz wiklinowy Róg Obfitości (pełen śmieci) w Arboretum w Bolestraszycach. W Muzeum Sztuki i Techniki Japońskiej "Manggha" w Krakowie zaprezentowała obiekty zatytułowane Kocham naturę, kocham siebie. Były one złożone z luster przyozdabianych, pozornie, rogami jeleni. W rzeczywistości były to jednak korzenie drzew, które wyrwali sąsiedzi artystki – ta zaś unieśmiertelniła je w swoim projekcie. W lustrach każdy mógł zobaczyć swoje odbicie, poddając przy tym refleksji własny stosunek do natury. Pojawiły się tam też anamorfozy. W Anamorfozie I można było odszyfrować drzewo, a w Anamorfozie II drzewo i mózg. Bardzo wymowna w swoim ekologicznym przesłaniu była czerwona Korona Cierniowa nałożona na pień drzewa we Francji. Rosnące drzewo jest także częścią składową dzieła Piedestał dla drzewa w Parku Rzeźby Europas Parkas na Litwie. W całej twórczości artystki powraca motyw drzewa. Warto przy tej okazji przypomnieć rolę drzew dla funkcjonowania świata (produkowanie tlenu, pochłanianie zanieczyszczeń, produkowanie związków organicznych...).
Trzeba wstąpić do Instytutu Francuskiego, nawet nie znając tego języka, żeby przekonać się, że wszystkie organizmy żywe mówią tym samym, uniwersalnym, choć wcale niełatwym do zrozumienia językiem. Sztuka, która także powinna być uniwersalna, pomaga w jego zrozumieniu.

od 7 lat
Wideo

Jak czytać kolory szlaków turystycznych?

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na naszemiasto.pl Nasze Miasto