Agnieszka Jarząbek: W tym roku hasło festiwalu brzmi „Zaczytać się na zabój”. Dlaczego właśnie te słowa przyświecają tegorocznej edycji Portu Wrocław?
Artur Burszta: - Wystarczy spojrzeć na motyw graficzny festiwalu, odcięte dłonie z czcionkami zecerskimi zamiast końcówek palców i obejrzeć portowy spot reklamowy, by przekonać się czym może zakończyć się nieustanne czytanie (śmiech). A mówiąc poważnie – bardzo spodobało nam się zestawienie szokującego obrazu z hasłem, które wywodzi się przecież z powiedzenia „zakochać się na zabój”. Podobne doznania towarzyszą lekturze współczesnych wierszy. Takich emocji, jakie niesie z sobą lektura pisanych obecnie wierszy czytelnik nigdzie indziej nie doświadczy.
Festiwal „Port Wrocław” to niewątpliwie spektakularne wydarzenie. Czy Pana zdaniem z roku na rok powiększa się liczba miłośników poezji?
- Na pewno nie ubywa. Od lat liczba miłośników poezji jest na mniej więcej tym samym poziomie. Jeśli przyjrzeć się badaniom czytelnictwa, to widać, że grono odbiorców ambitnej literatury wcale nie jest takie małe.
Czy odnosi Pan wrażenie, że o jednej z największych imprez literackich w Polsce wciąż mówi i pisze się za mało?
- W tamtym roku akredytowało się 50 dziennikarzy. Relacje i podsumowania publikowały praktycznie wszystkie dzienniki i najważniejsze portale internetowe. Pochodną sukcesu samego festiwalu było pojawienie się w Telewizji Publicznej pierwszego od piętnastu lat programu całkowicie poświęconego poezji. Wydaje mi się, że nie ma powodów do narzekań. Poezja polska to jedna z nielicznych dziedzin sztuki, w której odnosimy w ostatnich dekadach sukcesy. Nazwiska Herberta, Miłosza, Różewicza czy Szymborskiej potrafi wymienić każdy szanujący się czytelnik poezji na świecie. Jeśli jakaś redakcja starająca się trzymać rękę na kulturalnym pulsie, uważa, że „Port Wrocław” nie jest warty uwagi, to tak jakby w świecie piłki nożnej powiedzieć, że nie warto raz do roku wybrać się na finał ligi mistrzów.
Zeszłoroczny festiwal zachwycał oprawą, na czym w tym roku chętnie zawiesimy oko?
- Tegoroczny Port Wrocław będzie znacznie różnił się od ostatnich edycji festiwalu. Główny akcent położony zostanie na czytanie wierszy. Nowym elementem prezentacji będą filmowe etiudy do wierszy. Pojawią się znane już realizacje Anny Jadowskiej oraz Jolanty Kowalskiej. Oprócz tego zobaczymy dwadzieścia cztery etiudy studentów ASP. Wieczorom autorskim towarzyszyć będzie muzyka, będąca połączeniem harfy celtyckiej i elektroniki. Katarzyna Kolbowska i Sebastian Witkowski, występujący pod nazwą Lady Aarp, nie są może tak znani jak kwartet Mikołaja Trzaski czy zespół Pustki. To akurat w zestawieniu z formułą tegorocznego Portu powinno być zaletą. Minimalizm będzie także cechą tegorocznej scenografii zaprojektowanej przez Jakuba Lecha i Piotra Makałę. Na scenie, stanowiącej zamkniętą przestrzeń, pojawi się co prawda kilkadziesiąt różnych obiektów odwołujących się do typografii, ale oszczędność będzie się wyrażać w sposobie ich użycia i eksponowania. Ważną rolę odegra światło, którego reżyserią zajmie się Kuba Kijowski.
Do jakiego typu odbiorcy chcą trafić organizatorzy tegorocznego poetyckiego święta?
- Do każdego, kto chociaż raz w życiu przeczytał jakąś książkę albo przynajmniej krótki wiersz.
Tragiczne zdarzenie na Majorce - są zabici i ranni
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?