Zdesperowana żona (będąca świeżo po porodzie) i matka odwiedziły jeszcze kilka komisariatów. Nigdzie jednak nie udzielono im żadnej informacji o mężczyźnie.
Okazało się, że mężczyzna został zatrzymany. Kierownictwo lubelskiej policji twierdzi, że nie można było rodzinie udzielić żadnej informacji o zatrzymanym, gdyż nie wyraził na to zgody. Zdaniem policji, wg obowiązującego prawa informować o zatrzymaniu można jedynie wtedy, gdy sam zatrzymany wyrazi na to zgodę (z wyjątkiem osób niepełnoletnich). Nie można jednak podawać informacji o przyczynach zatrzymania, ani też na którym komisariacie osoba się znajduje.
Wiadomą rzeczą jest, że policja posiada uprawnienia do zatrzymywania wszystkich obywateli (z wyjątkiem objętych immunitetem) na okres do 48 godzin. Po tym czasie zatrzymanego należy zwolnić, jeśli nie przedstawionono mu decyzji sądu o tymczasowym aresztowaniu.
Wyobraźmy sobie zatem sytuację następującą. Zatrzymana przez policję osoba nie wyraża zgody na poinformowanie rodziny o tym fakcie. Potem zostaje przez sąd aresztowana i skazana na karę pozbawienia wolności.
Tymczasem zaniepokojona rodzina szuka swojego bliskiego najpierw przez policję, potem wywiesza plakaty, informuje media i fundację "Itaka" zajmującą się poszukiwaniem osób zaginionych. Zakrojone na szeroką skalę poszukiwania trwają, a ktoś przebywa w tym czasie w zakładzie karnym.
Zastanawiające jest, jak można w tak horrendalny sposób interpretować przepisy prawa? Czy prowadzący sprawę policjanci mają odrobinę wyobraźni
i zdrowego rozsądku? Dlaczegóż rodzina ma nie wiedzieć o fakcie zatrzymania swojego członka oraz co mu się zarzuca? Czy osoby winne tego stanu rzeczy poniosą zasłużone konsekwencje?
Precz z Zielonym Ładem! - protest rolników w Warszawie
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?