Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Zakłady sportowe – rozrywka dla przegranych?

Witold Pielecki
Witold Pielecki
Kupon STS - jednej z najpopularniejszych firm bukmacherskich oferujących zakłady sportowe
Kupon STS - jednej z najpopularniejszych firm bukmacherskich oferujących zakłady sportowe Witold Pielecki
„Dzięki profesjonalnym i darmowym typom bukmacherskim, które znajdziesz na naszej stronie, możesz wygrać naprawdę dużą kasę!” - taką to wizję roztaczają przed nami zachwalający swe usługi bukmacherzy. A jak wygląda rzeczywistość?

- Kupony czasem wchodzą..., ale raczej rzadziej niż częściej - rozwiewa wątpliwości Piotr. Piotr ma dwadzieścia parę lat i jest studentem socjologii na Katolickim Uniwersytecie Lubelskim. - Co tu dużo mówić, nie opyla mi się to. Nawet sobie notowałem ile wydałem, a ile wygrałem w danym roku, od połowy marca 2008 roku do połowy marca 2009 roku. Jaki wyszedł bilans? - Ujemny [śmiech - przyp. aut.]. Wydałem 9400 zł, a wygrałem 9100 zł, także 300 zł do tyłu. I tak nienajgorzej, ale ten rok jest znacznie gorszy...

- Pamiętam, że kiedy zaczynałem, stawiałem za zdecydowanie mniejsze kwoty - wspomina mój rozmówca. - A teraz... Teraz stawiam za... w ch..j! W tamtym roku, licząc średnio, stawiałem za około trzy dychy na dzień. Teraz myślę, że wydaję jakieś dwie dychy.

Strata pieniędzy, choć niewątpliwie dotkliwa, nie jest jednak najgorszym zmartwieniem graczy. Jest nim problem, o którym oni sami najczęściej nie myślą, a o którym firmy bukmacherskie bardzo niechętnie wspominają w swoich informatorach i na internetowych witrynach…
- Czy jestem uzależniony? No, tak myślę - odpowiada bez skrępowania Piotr. - Wszystko zaczęło się jeszcze w gimnazjum. Kolega obstawiał, pomyślałem, że to fajne... No i było fajne.

Na ogół zaczyna się niewinnie, człowiekiem kieruje ciekawość, perspektywa łatwego i szybkiego zarobku. Uczucie towarzyszące odbieraniu ewentualnej wygranej jest bardzo przyjemne, od razu pojawia się myśl, że oto być może znaleźliśmy łatwe źródło stałego dopływu gotówki. Z kolei kiedy przychodzi porażka, pojawia się chęć szybkiego rewanżu, odegrania się. Obstawiamy więc znowu, i jeszcze raz, i kolejny…

- Nie myślałem o tym, żeby przestać grać, bo byłem przekonany, że wkrótce wygram dużą kasę - mówi ze śmiechem Piotr. - A poważnie to faktycznie chyba nigdy o tym nie myślałem. Po prostu lubię grać i w sumie znam się na tym.

- Czy mojej rodzinie nie przeszkadza to, że obstawiam? Znaczy to jest tak: tata nie wie, że tak napier..., no a mama mówi, żebym przestał, bo nie umiem grać [śmiech - przyp. aut.]. A jak już tak o tym rozmawiamy, to to jest naprawdę nałóg, no bo jestem w plecy, zdaję sobie z tego sprawę, a i tak wydaję na to kasę, nie? No ale gdybym grał na pałę, obstawiał byle co, to jeszcze rozumiem, a ja po prostu nie mam farta! Ale… i tak to nadrobię! - stwierdza Piotr. - I to jest właśnie myślenie nałogowca -
dodaje po chwili.

Zakłady sportowe to zjawisko niemal tak stare, jak sam sport. Już w starożytnym Rzymie zgromadzeni na trybunach amfiteatru obywatele obstawiali wyniki walk gladiatorów, czy wyścigów rydwanów. Dziś gladiatorów zastąpili bokserzy, a w miejsce rydwanów pojawiły się bolidy Formuły 1. Idea zakładów pozostała jednak niezmienna i prosta. Gracz stawia wybraną przez siebie kwotę na określonego sportowca czy drużynę, mając jednocześnie nadzieję, że ta osiągnie zakładany przez niego wynik, a pieniądze pomnążą się.

Im większą liczbę spotkań gracz obstawi na jednym kuponie, tym większą sumę może wygrać. Kłopot polega jednak na tym, że jeśli choć jeden wytypowany wynik będzie odbiegał od rzeczywistego, kupon, a wraz z nim postawione pieniądze, przepadają.

Skoro jednak doskonale zdajemy sobie sprawę, jakie ryzyko związane jest z grami hazardowymi i mamy świadomość zagrożeń, to dlaczego wciąż korzystamy z usług bukmacherów? - Motywy tak naprawdę są bardzo różne. Niektórzy mają bardzo dużą potrzebę ryzyka, to jest taka osobowościowa różnica między ludźmi - tłumaczy dr Joanna Chwaszcz z Katedry Psychoprofilaktyki Społecznej na KUL-u.

- Najczęściej jest to zjawisko charakterystyczne dla osób w wieku dorastania, młodzież ma większa potrzebę ryzyka, chcą zaryzykować, chcą coś poczuć, przeżyć. Niestety, tego typu zachowania bardzo często związane są z uzależnieniami. Innym znaczącym motywem jest szukanie możliwości zarobienia. Zwłaszcza przy tak dużym bezrobociu i tak niskich kwalifikacjach zawodowych, bo na ogół grają osoby o niższych możliwościach i o niższym przystosowaniu społecznym. Osoby takie nie są w stanie dokonać właściwego rachunku zysków i strat. Podejmują ryzyko w celu osiągnięcia dochodów, widzą w tym możliwość osiągnięcia czegoś.
Jak się okazuje, nałóg związany z grami hazardowymi nie różni się zbytnio od uzależnienia od substancji chemicznych. W obu przypadkach u osób uzależnionych występuje swego rodzaju uczucie „bycia na haju”, a więc stan euforii i błogości.

- Przede wszystkim, daje to chwilowe poczucie sensu, a człowiek który nie ma sensu w życiu popada w depresję, błądzi - mówi dalej dr Joanna Chwaszcz. - To poczucie jest złudne i chwilowe, ale jest obecne. Gracz tworzy sobie taki cykl wyobrażeń na przyszłość, że wygra, że będzie miał te pieniądze, snuje wyobrażenia co z nimi zrobi. To właśnie pozwala mu utrzymywać się jakoś w życiu. Dlatego jak mówię, to są osoby „z porażką”, które łudzą się przez ten moment, że coś pozytywnego nastąpi. Potem jest oczywiście rozczarowanie, często obiecywanie sobie, że „więcej tego nie zrobię”… No a potem przychodzi kolejna okazja i o obietnicach się zapomina.

Jak możemy się dowiedzieć z przeprowadzonych przez CBOS w grudniu 2009 roku badań, główną grupę grających stanowi niewykwalifikowany personel techniczny, mężczyźni bezrobotni oraz studenci. Jak się okazuje, wyniki badań potwierdzają się w praktyce również na lokalnym, lubelskim gruncie. - Tutaj akurat w większości przychodzą studenci, można powiedzieć, że stali bywalcy. Mamy i takich, którzy dzień w dzień tutaj przebywają… - twierdzi prosząca o zachowanie anonimowości kasjerka przyjmująca zakłady w jednym z lubelskich punktów STS. - Jeśli są w miarę pewne mecze, no to wiadomo, klienci częściej wygrywają, ale na ogół… Wydaje mi się, że przychodzą z przyzwyczajenia. Oczywiście zdarzają się i tacy, którzy wygrywają, ale to raczej rzadkość.

Uzależnić jest się bardzo łatwo. U jednych uzależnienie pojawia się wcześniej, u innych później, nikt z grających nie może jednak powiedzieć, że jego to zjawisko zupełnie nie dotyczy. A wyjść z uzależnienia nie jest już tak łatwo.

- Z wychodzeniem z uzależnienia zawsze jest ciężka sprawa. Niewiele jest ośrodków w Polsce, które specjalizują się w tej dziedzinie, nie ma tak naprawdę wypracowanej narodowej strategii przeciwdziałania temu problrmowi. Jako kraj dopiero się tego uczymy, a poradzić sobie z uzależnieniem samemu, bez pomocy specjalistów… to prawie niemożliwe - kończy dr Joanna Chwaszcz.

Znane powiedzenie mówi, że „wszystko jest dla ludzi”, w wypadku zakładów bukmacherskich trzeba jednak mieć świadomość momentu, w którym zwykła rozrywka przeradza się w coś o wiele groźniejszego. Niestety nie każdy umie wyczuć ten moment i nie ma żadnej gwarancji, że akurat nam uda się ta sztuka. Warto zatem zadać sobie pytanie, czy wobec tak poważnych konsekwencji naprawdę warto ze „wszystkiego, co dla ludzi” korzystać?

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Nie tylko o niedźwiedziach, które mieszkały w minizoo w Lesznie

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na naszemiasto.pl Nasze Miasto