Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Zasady moralne. Po kiego one komuś?

Anna Jełłaczyc
Anna Jełłaczyc
Pamiętam, jak mój trzyletni synek wyznał: "Mamo, pani doktor powiedziała, żebym wziął sobie naklejkę ("dzielny pacjent"), a ja wziąłem dwie; nieładnie, prawda?"

Pytanie do etyków, filozofów i do człowieka każdego szczebla. Miło byłoby, gdyby każdy zechciał sam ze sobą przeprowadzić krótki "wywiad środowiskowy" na ów temat. Wiem jednak, że tak kolorowo być nie może.

Zasady moralne. Jedni "je mają", inni "mają je w..." Niby w porządku - każdy ma prawo do życia po swojemu. Problem powstaje, gdy los skrzyżuje drogi "tych, co to mają", z "tymi, co to mają w...". Z tejże konfrontacji ktoś wyjść musi skonfundowany...

Można by powiedzieć: "idźcie sobie gdzie indziej nie mieć zasad"; można też stwierdzić: "wy, z zasadami, na inną planetę". Najpiękniej jednak byłoby znaleźć jakiś "złoty środek", płaszczyznę porozumienia. Swoje czynić tak, by "nie deptać czyichś trawników". Nawet, gdy wyznawane systemy wartości - obu stron - nijak nie chcą współbrzmieć i wciąż wydają jedynie fałszywe tony...

A po kiego komuś owe zasady? Hmm, sprawa raczej indywidualna. Jednym potrzeba drogowskazów, innym poczucia bezpieczeństwa, następny powie, iż określają jego tożsamość.

Za chwilę znów ktoś zagrzmi, że "odezwała się ta szlachetna i nieskazitelna". Nie, nie do końca. Swą kryształowość tracę, im dalej w latka zachodzę. Młodzieńczym ideałom aureola z głowy spadła, coraz pokaźniejszy zbiór "kompromisów moralnych" mam na sumieniu, a i entuzjazm jakby nieco przyblakł. Szkoda.

I jako, że życie to ciągły proces, dynamiczne zmiany, rozwój (a i czasem uwstecznienie) - ciągle wyciągam z lamusa swoje "zasady" i odkurzam je, porządkuję, szufladkuję, ustalam ich hierarchię. Czasem sporo przybrudzone - ale gdy troskliwiej o nie zadbać, całkiem jeszcze zdatne do użycia... Takie z długim terminem ważności starałam się niegdyś wybierać.

Pamiętam, jak mój trzyletni synek wyznał: "mamo, pani doktor powiedziała, żebym wziął sobie naklejkę ("dzielny pacjent"), a ja wziąłem dwie; nieładnie, prawda?" Nie mógł się zdecydować, obie tak bardzo podobały mu się. Wziął obie, impuls zwyciężył z trzyletnim umysłem. Ale strach przed konsekwencjami "złego czynu" był mniejszy niż potrzeba powiedzenia prawdy.

Od razu zawróciliśmy. Zwróciliśmy nakleję - którą, naturalnie, pani doktor kazała sobie zatrzymać... Przeszliśmy owe kilkaset metrów w strugach deszczu, ale i satysfakcją przemakaliśmy do cna. Uczyniliśmy to, co uczynić wypadało.

Że to niby "tylko głupia naklejka" - ktoś parsknie...

Ja wolę, by kiedyś moi synowie byli "tymi, co to mają", nie zaś "mieli w..."

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Archeologiczna Wiosna Biskupin (Żnin)

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na naszemiasto.pl Nasze Miasto