Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Zestresowany uczeń to paranoja w oświacie

Darek Szczecina
Darek Szczecina
Profesor Philip G. Zimbardo w czasie seminarium Warszawie (GPW, 07.04.2009)
Profesor Philip G. Zimbardo w czasie seminarium Warszawie (GPW, 07.04.2009) Jdec (wikipedia)
Specjaliści od lat alarmują, że w polskiej szkole źle się dzieje. Profesor Uniwersytetu Stanforda Philip Zimbardo w rozmowie z „Rzeczpospolitą” bije na alarm: młodzież zmaga się z poważnymi zaburzeniami emocjonalnymi.

Kiedy kilka lat temu zapisywałem syna do świetlicy szkolnej powiedziałem, że jak syn będzie rozrabiał to go w ucho i się uspokoi. Moje słowa spotkały się z ogromną dezaprobatą u nauczycielek. Tak nie można – przekonywały.

Szkoła w III RP została pozbawiona całkowicie autorytetu. Zaś rodzice dyktują szkole co ma robić. I jak w takiej niestabilnej sytuacji ma kształtować się charakter dziecka? Depresja to po prostu droga ucieczki.

Swoją edukację rozpoczynałem w 40-osobowej klasie. I nauczycielka dała radę nie tylko nas uczyć ale i utrzymać w ryzach. Dzisiaj taka sytuacja jest nie do pomyślenia. Nie wyobrażają jej sobie ani rodzice ani pedagodzy. Rodzice są coraz bardziej świadomi swoich praw, i domagają się od szkoły ich respektowania. Natomiast szkole odebrano narzędzia do realizacji procesu wychowawczego. A dzisiaj to właśnie rodzice oczekują, aby ich pociechy były przez szkołę wychowywane. W ten sposób zrzucają winę swojej wychowawczej nieudolności na system oświaty.

Od najmłodszych lat dziecko jest wpychane w systemowy wyścig szczurów. Rodzicielskie oczekiwania sukcesów edukacyjnych rosną z roku na rok. Dziecko, które ich nie spełnia wpada w depresję. Zimbardo przekonuje, że każdy ma jakiś talent, coś do zaoferowania społeczeństwu. Wystarczy tylko dostrzec. Nauczyciel może dostrzec talenty każdego ucznia, pod warunkiem, że dzieci nie jest zbyt wiele w klasie. I pod warunkiem, że program z którego realizacji jest rozliczany nie będzie przeładowany. Jednak, by zapobiec ew. depresji dziecko powinno być wspierane również w środowisku rodzinnym. A dzisiaj to rodzice mają coraz mniej czasu dla swoich pociech.

I można powiedzieć, że wszystkiemu są winne pieniądze, a raczej ich brak w oświacie. Bo więcej pieniędzy to liczniejsza kadra pedagogiczna, więcej kameralnych klas, więcej zajęć dodatkowych pozwalających na odkrycie talentów uczniów w dziedzinach pomijanych w podstawie programowej szkoły. W końcu, to zajęcia rewalidacyjne i wyrównawcze, w których słabsi uczniowie nadrabiają braki. A jest jak jest, czyli lepiej to już było. Smutne.

od 12 lat
Wideo

Wybory samorządowe 2024 - II tura

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na naszemiasto.pl Nasze Miasto