Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Zezem z półobrotu, czyli o wyrównywaniu szans w sporcie

Stefan Górawski
Stefan Górawski
Do napisania tego tekstu zainspirowały mnie nowe zasady oceniania skoków narciarskich. Na szczęście nie stosuje się ich w Vancouver, ale wrócą podczas zawodów o Puchar Świata. A skoro wyrównujemy sportowe szanse, to idźmy na całość!

Bez zbędnego rozpisywania się przedstawię własne propozycje zniwelowania wpływu przyrody na wyniki sportowej rywalizacji. Wiatr na przykład przeszkadza nie tylko skoczkom, i nie tylko on…

Piłka nożna

Tutaj też dużo zależy od podmuchów. Wiatru oczywiście. Dlatego drużyna, której on sprzyja, byłaby zobowiązana do wkładania w buty specjalnych ołowianych wkładek. Na każde 4 m/s sprzyjającego wiatru przypadałoby na przykład 100 gramów ołowiu do każdego buta.

Boks

Wiadomo, że w tej dyscyplinie bardzo ważne są warunki fizyczne, szczególnie wzrost i waga mięśni. Dałoby się zapewne opracować specjalny wzór (liczę na pomoc działaczy od skoków), na podstawie którego można by obliczyć przewagę ilu ciosów powinien mieć bokser cherlawy nad mięśniakiem. Wówczas przed walką (najważniejsze byłoby to w kategorii open) albo przed każdą rundą, zawodnik silniejszy musiałby z opuszczonymi rękoma przyjąć określoną ilość ciosów bitych przez słabszego. Oczywiście nie można by było uderzać poniżej pasa.

Biatlon

Najnowszy i znamienny przykład na to, jak pogoda rozdaje medale. Chodzi oczywiście o strzelanie, które zawodnicy wykonywali w różnych warunkach atmosferycznych. Rozwiązanie nasuwa się bardzo proste: komputer oblicza współczynnik przejrzystości powietrza i automatycznie steruje odległością do tarczy. To znowu jest tylko kwestia właściwego wzoru.

Koszykówka

Jest to dyscyplina, która predysponuje wysokich i trudno z nimi rywalizować osobom niskim. Sposobem na rozwiązanie problemu jest przedmeczowe ustalenie średniej wzrostu drużyny, od której zależałaby wysokość, na jakiej będzie zawieszony kosz. Myślę, że 1cm w różnicy wzrostu powodowałby obniżenie lub podniesienie kosza np. o 3 cm. Innym sposobem jest wprowadzenie parytetu, czyli każda drużyna musiałaby mieć koszykarza w przedziale wzrostu: do 150 cm, 150-160, 160-170, itd.

Siatkówka

Jest problem, bo tutaj również ważny jest wzrost, a siatka tylko jedna. Ale na podstawie średniej wzrostu drużynom z niższym współczynnikiem zmniejszano by propozycjonalnie boisko. Na przykład, gdy drużyna jest niższa o 14 procent od rywali, to o tyleż miałaby mniejsze boisko.

Skok wzwyż

Wkładki ołowiane, które równoważyłyby różnice wagi ciała zawodników. Choć może bardziej nadawałyby się do tego koszulki z tkaniny przeplatanej ołowiem.

Surfing

Każdy z zawodników miałby zamontowany silniczek na dolnej tylnej części korpusu ciała, sterowany komputerem, który zapewniałby równy dmuch na zawodnika. W przypadku gdyby dmuch zapewniły warunki atmosferyczne, to silnik samoczynnie by się wyłączał, albo włączał hamowanie (w przypadku wyjątkowo korzystnego wiatru).

Szachy

Tutaj jest problem, bo na razie nie mamy chyba sposobu, aby obliczyć objętości pamięci mózgu, a tym bardziej wyobraźni (jaka to byłaby jednostka? mózgobajt?). W tej sytuacji szachy należałoby wykluczyć z oficjalnych rozgrywek, jako dyscyplinę dyskryminującą ludzi o niezbyt rozbudowanej pamięci i wyobraźni.

Generalnie, to wszystko powinno zmierzać do tego, aby każde zawody kończyły się remisem, albo było iluś równorzędnych zwycięzców (najlepiej wszyscy uczestnicy). Każde inne rozwiązanie jest w gruncie rzeczy dyskryminacją słabszych.

No dobrze, każdy kto jeszcze to czyta (dziękuję), to wie, że robię sobie tak zwane jaja. Jednak tak poważnie, to wiatr naprawdę ma duży wpływ na wyniki, na przykład skoczków narciarskich właśnie - powie ktoś. I ma rację, ale po pierwsze, to nie wierzę, żeby można było dokładnie wyliczyć to i zrekompensować według matematycznego wzoru, poza tym sądzę, że są inne sposoby, które pozostawiłyby zawody bardziej przejrzystymi. Jakie?

W przypadku skoków zaniechać wystawiania ocen za styl, a liczyć tylko odległość (z ustanym lądowaniem), zrezygnować też z noty łącznej, a wygrywałby ten, kto - jak w lekkiej atletyce na przykład - skoczy najdalej (jedna nieudana próba nie przekreślałaby szans na dobry wynik), a pierwsza dziesiątka po dwóch skokach mogłaby skakać trzeci raz. A skoki z tymi wszystkimi współczynnikami i ciągłym przesuwaniem belki wydają mi się coraz bardziej nudne.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Wywiad z prezesem Jagiellonii Białystok Wojciechem Pertkiewiczem

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na naszemiasto.pl Nasze Miasto