Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Ziarno prawdy już w kinach. Czy prokurator Szacki rozwikła zagadkę tajemniczego morderstwa?

Redakcja Wiadomości24.pl
Redakcja Wiadomości24.pl
materiały prasowe
30 stycznia na ekranach polskich kin zadebiutowała adaptacja książki Zygmunta Miłoszewskiego pt. "Ziarno prawdy". Akcja kryminału została osadzona w Sandomierzu. W roli prokuratora Teodora Szackiego zobaczymy Roberta Więckiewicza.

W Sandomierzu zostaje popełniona straszliwa zbrodnia. Ciało zamordowanej kobiety, powszechnie lubianej sandomierskiej działaczki społecznej, zostaje podrzucone nagie w miejscu publicznym. Sposób, w jaki pozbawiono ją życia, przywodzi na myśl mord rytualny. Zdeprymowani lokalni stróże prawa pod wodzą sprowadzonego na miejsce gwiazdora stołecznej prokuratury Teodora Szackiego będą musieli nie tylko rozwiązać zagadkę kryminalną, ale także stawić czoło rozhisteryzowanej opinii publicznej.

Szacki przybywa więc i błyskotliwie główkując, dochodzi do prawdy. Zajmuje mu to z górą godzinę, czyli tyle, ile wymaga kinowy standard. Ten sam, który obowiązuje na całym świecie i który pozwolił na powstanie całego nurtu kryminalnego w kinematografii. Do tej pory Polska była w tym nurcie nieobecna. Nie dlatego, że nie mamy dobrych powieści kryminalnych, które nadają się na ekran. Tu nie odstajemy od świata, ba, utrzymujemy się w czołówce. Raczej dlatego, że w polskim kinie trzymano się od kryminałów z daleka z powodów zasadniczych. Bo to literatura drugiej kategorii, schlebiająca najniższym gustom, nieporuszająca ważnych społecznie spraw.

Szczególnie ten ostatni argument wydaje się kuriozalny. Przekonanie, że kino jest od budzenia sumień, a nie od dostarczania widzom rozrywki, jest poglądem, który można spotkać tylko nad Wisłą. Ale wreszcie jest szansa na zmianę. Po sukcesie "Uwikłania" Jacka Bromskiego swój moment ma Borys Lankosz, reżyser "Ziarna prawdy". Czy to początek fali ekranizacji polskich powieści kryminalnych? Byłoby dobrze, bo naprawdę jest w czym wybierać. Miłoszewski, Krajewski, Wroński, Świetlicki - panowie reżyserzy! Ważne społecznie sprawy zostawcie doktrynerom. My chcemy na ekranie dobrych, cieszących oko i umysł kryminałów. Od tego jest kino.

W tej historii nie chodzi tylko o to, kto zabił. Tło społeczne jest równie ważne jak intryga - mówi Borys Lankosz, reżyser "Ziarna prawdy", przeniesionej na ekran powieści Zygmunta Miłoszewskiego. Ma rację - po sukcesie "Uwikłania" tegoż Miłoszewskiego (2011, reż. Jacek Bromski) wiemy już, że pisarz lubi wrzucić do kryminalnych wątków trochę współczesności i obyczajowości. Bohaterem trylogii Miłoszewskiego ("Uwikłanie", "Ziarno prawdy", a ostatnio "Gniew") jest prokurator Teodor Szacki, którym los i złośliwi przełożeni szastają po urzędach całej Polski. Szacki, elegant, babiarz i trochę sentymentalny cynik, ogląda zatem ojczyznę z różnych perspektyw, nieodmiennie wikłając się w kłopoty.

W "Uwikłaniu" wzięli go na cel byli warszawscy esbecy, w "Ziarnie prawdy" sandomierski establishment, w "Gniewie" zaś - ponoć reżyserzy już stoją do Miłoszewskiego w ogonku po zgodę - prawicowe szwarccharaktery z Olsztyna, za najważniejszy życiowy cel stawiający sobie bicie żon. Niezależnie jednak od światopoglądowych wolt Miłoszewskiego, jego pisarstwo to kawał solidnej roboty. Powieści zszyte są według wszelkich reguł gatunku, akcja biegnie logicznie i płynnie, czasami pojawia się nawet humor, co w polskiej prozie jest zjawiskiem równie rzadkim, co wolność od politycznej poprawności. "Autor gra z czytelnikiem, sprawiając, że zamiast zastanawiać się, kto jest mordercą i jakie motywy nim kierowały, próbujemy dociec, kto i dlaczego został zabity" - napisał błyskotliwie jeden z krytyków. Błyskotliwie i trochę bezsensownie, ale z ewidentnym zamiarem sprawienia pisarzowi komplementu.

Czytaj także:Nowy film Woody'ego Allena będzie nosił tytuł Irrational Man. Zobaczymy w nim m.in. Emmę Stone

A Teodor Szacki? Cóż, spełnia wszelkie warunki ostatniego sprawiedliwego w Sodomie, nawet jeśli reżyser Lankosz uparł się, by w jego roli obsadzić Roberta Więckiewicza. Pomysł taki sobie, bo co tu dużo gadać - Więckiewicz na uosobienie męskiego seksapilu nie wygląda. Ale przecież lepszy gębaty Więckiewicz niż nikt - ekranizacji kryminałów powstaje w Polsce tak mało, że nie ma co wybrzydzać. A przecież odpowiedniej literatury nie brakuje. Wygląda to dość groteskowo - polscy filmowcy sprawiają wrażenie, że wciąż żyją w epoce jakiegoś moralnego niepokoju i że sięgnięcie po kryminał jest dla nich ciężką obrazą. Odwrotnie do reszty świata, gdzie kryminały robi się masowo i jeszcze na tym zarabia.

Źródło: AIP

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Jak działają oszuści - fałszywe SMS "od najbliższych"

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na naszemiasto.pl Nasze Miasto