Zmiany w ustawie zasadniczej, w tym ograniczenie praw obywatelskich, roli sądów oraz kompetencji Trybunału Konstytucyjnego, a także funkcji banków, zapowiadane od ponad roku przez premiera Orbana, stały się powodem sprzeciwów i protestów państw, m.in. Unii Europejskiej i USA.
Protestowała także przeciwko zmianom w konstytucji opozycja węgierska i organizacje pozarządowe. Na nic się to zdało. Parlament Orbana zrobił tak, jak chciał przywódca i uchwalił 22 kontrowersyjne poprawki w konstytucji. Wczorajsze jego obrady przebiegły w klimacie burzliwej atmosfery. Na 386 posłów, za poprawkami oddało głosy 265 deputowanych, a tylko 11 było przeciwnych.
"Konstytucja to nie zabawka!"
Węgierska Partia Socjalistyczna (MSZP), będąca w opozycji, zbojkotowała debatę i głosowanie. "Udział w tym przedstawieniu nie ma sensu" - powiedział lider partii MSZP, Attila Mesterhazy. W trakcie obrad, demonstrowali przed budynkiem parlamentu reprezentanci organizacji społecznych z transparentami: "Konstytucja to nie zabawka!"; "Orban-dyktator!". Liczną grupę demonstrantów, którzy po obradach próbowali blokować wyjazd poselskich limuzyn na plac Kosutha, policja usunęła siłą.
Wprowadzone kontrowersyjne zmiany w konstytucji, uderzają w wiele istotnych dziedzin życia społecznego i politycznego. Mają na celu – jak tłumaczą ich twórcy - przyczynić się do znacznego "wzmocnienia instytucji małżeństwa, zdefiniowanego jako związek kobiety i mężczyzny". Konserwatywni parlamentarzyści przyznali sobie prawo (podobnie jak chcą nasi konserwatyści), m.in. do podejmowania decyzji o tym, które organizacje i instytucje religijne, będą uznawane za Kościoły, a które nie.
Znowelizowana konstytucja zakazuje też prowadzenia kampanii przedwyborczej w mediach, wprowadza absolwentom wyższych uczelni zaporową zasadę obowiązku odpracowania w kraju, dwukrotnie dłuższego okresu, niż czas trwania studiów (w przeciwnym wypadku studenci/absolwenci muszą płacić połowę kosztów kształcenia). Kolejna poprawka o silnym zabarwieniu antydemokratycznym, dotyczy karania bezdomnych, którzy wałęsają się po osiedlach i żyją na ulicach miast, "w określonych obszarach przestrzeni publicznej".
Trybunał niewiele może
Niemal wszystkie zmiany w konstytucji, przygotowane w projekcie ustawy, zakwestionował już wcześniej węgierski Trybunał Konstytucyjny. Szkopuł w tym, że według nowelizacji konstytucji – instytucja ta została również ubezwłasnowolniona. Toteż parlamentarzyści rządzącej partii Fidesz, anulowali orzeczenia Trybunału Konstytucyjnego, wydane przed 1 stycznia 2012 roku. Anulowali, wprowadzając do ustawy zasadniczej zapis, że "Trybunał nie może powoływać się na precedensy z ostatnich 22 lat i może podejmować decyzje jedynie w sprawach proceduralnych".
W ocenie opozycji – taki zapis w konstytucji - to poważne osłabienie kontrolnych funkcji Trybunału Konstytucyjnego, tym bardziej, że sprawy i decyzje sądów mają być w rękach polityków i podlegać świeżo powstałemu Narodowemu Urzędowi Sądownictwa.
Po wczorajszym zatwierdzeniu przez parlament, nowelizacji konstytucji, protesty społeczne wybuchły z nową siłą. Organizacje pozarządowe i społeczne oraz partia opozycyjna wznowiły trzy demonstracje: przed gmachem parlamentu, przed centralą rządzącej Fidesz i przed siedzibą prezydenta Węgier, Janosa Adera. W ramach ochrony, wszystkie budynki rządowe otoczyła policja. Wczoraj manifestanci domagali się, aby węgierski prezydent zawetował kontrowersyjne poprawki.
"Tu chodzi o nową konstytucję"
Krytyczną ocenę nowelizacji wystawił publicznie również były prezydent Węgier, Laszlo Sloyom (2005-2010). Ma do tego pełne prawo, jako znany i ceniony prawnik, były przewodniczący Trybunału Konstytucyjnego i ekspert prawa międzynarodowego. Tu – jak powiedział - właściwie "nie chodzi o nowelizację, lecz o nową konstytucję" – stwierdził Laszlo Sloyom, ostrzegając władze przed "dewastacją" systemu konstytucyjnego na Węgrzech.
Urzędujący prezydent Janos Ader, który jest z dwudniową oficjalną wizytą w Niemczech, powiedział dziennikarzom, że "skomentuje decyzję deputowanych dopiero po powrocie do Budapesztu i po zapoznaniu się z tekstem nowelizacji". Jednocześnie podkreślił, że władze węgierskie nadal są "otwarte na dialog". Natomiast minister spraw zagranicznych Węgier oświadczył podczas wizyty w Brukseli: "Możemy rozmawiać z kimkolwiek, o czymkolwiek i gdziekolwiek. Niezależni eksperci komisji weneckiej (organu doradczego Rady Europy) zawsze mogą zaopiniować wprowadzone poprawki".
Wczoraj, na kilka godzin przed głosowaniem węgierskiego parlamentu, rzeczniczka Komisji Europejskiej zapowiedziała, że "w razie konieczności - użyte zostaną wszelkie środki", aby na Węgrzech "były przestrzegane rządy prawa". Wkrótce po podjęciu decyzji przez parlament, szefowie Komisji Europejskiej - Jose Barroso i Rady Europy - Thorbjoern Jagland oświadczyli, że przyjęte zmiany "budzą zaniepokojenie" w świetle standardów Rady Europy i przepisów unijnych.
CBŚP na Pomorzu zlikwidowało ogromną fabrykę „kryształu”
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?