Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Zrobieni w wariaka - rozmyślania przy czytaniu komentarzy

Robert Grzeszczyk
Nadleśnictwo Białowieża pod naporem ekoterrorystów
Nadleśnictwo Białowieża pod naporem ekoterrorystów Robert Grzeszczyk
6 grudnia 2011 roku w Polityce ukazał się artykuł Jana Łukaszewicza pt.: „Zapuszczona puszcza”. Autor, dr inż Jan Łukaszewicz, wskazuje na błędy przy ochronie Puszczy Białowieskiej.

"Zapuszczona puszcza" w Polityce

Nie chcę streszczać całości (kto nie czytał ma szansę zobaczyć tekst w internecie), lecz w dwóch zdaniach informuję, że autor wskazuje na błędy przy ochronie Puszczy Białowieskiej oraz na wyraźnie widoczne straty, jakie się dokonują na jej obszarze w wyniku presji tzw. środowisk ekologicznych. Straty przede wszystkim w naturze. Lecz straty materialne są równie ogromne.

Choć wydawałoby się, że żyjemy w cywilizowanym świecie, w warunkach demokracji, to niektóre zachowania ludzi wykształconych - potocznie pojmowanych za elity nauki oraz treści narzucane przez opiniotwórcze media nie niosą w sobie żadnego wartościowego przesłania społecznego a tym bardziej gospodarczego i materialnego. Ich duch też jest najczęściej jałowy. Choć ich autorom nie przynoszą zaszczytów, to jednak stanowią wartościową informację dla uważnego czytelnika i obserwatora.

Nie zawsze autorzy i decydenci są świadomi powodowanej destrukcji. Czasami w zadufaniu uważają, że cel, który sobie wytyczyli wymaga działań za wszelką cenę. Niejednokrotnie chodzi o zwalczanie przeciwnika wszelkimi sposobami. A kiedy indziej o zwykłe środki do życia.

Czytelnicy W24 zdają sobie sprawę, że moja opinia nie raz powtarzana na stronach portalu na temat ekologistycznego zawłaszczania środowiska i coraz szerszych obszarów naszego życia jest zbieżna z uwagami dr Jana Łukaszewicza. Daję temu wyraz od początku mojej obecności na W24.

Komentarze
Artykuł Jana Łukaszewicza ukazał się w popularnym i opiniotwórczym tygodniku "Polityka". Zaprezentował społeczeństwu odmienny, ale uzasadniony z punktu widzenia nauki i gospodarki, sposób postrzegania realnych działań w zakresie ochrony przyrody, które od lat są obecne w naszym kraju. Bogata dokumentacja prac naukowych, na której oparł się autor, pisząc swój artykuł do tygodnika, nie zwróciła uwagi komentujących. Najczęściej komentarze odsądzają od czci i wiary zarówno samego autora jak i tygodnik, który ośmielił się opublikować taki tekst.

Ministerstwo Środowiska

Komentarze rozpoczyna opinia wysokiego urzędnika Ministerstwa Środowiska - Janusza Zaleskiego, który próbuje udowadniać - wbrew faktom, że czarne jest zielone lub, że białe jest czarne. Tekst Jana Łukaszewicza nie wskazuje generalnie na sytuację na terenie Parku Narodowego, lecz na terenie lasów puszczańskich będących w nadzorze nadleśnictw i przestrzega przed ich ostatecznym unicestwieniem (wskazując na sytuację w niektórych rezerwatach Parku). Wyjaśnienia podsekretarza stanu, który sam z zawodu jest leśnikiem, wprowadzają w błąd czytelnika, gdyż odnoszą się do praw obejmujących działania na obszarach Parków.

Póki co, prawa istniejące na obszarach będących w zarządach nadleśnictw są inne. I są nagminnie łamane również przez urzędników Ministerstwa Środowiska. Wskazywane przez autora ograniczenie wycinki drzew w wieku powyżej 100 lat, wprowadzone oddzielnym pismem do Operatu Urządzania Lasu - swoistej biblii postępowania w lesie - jest niezgodne z wiedzą, nauką i przepisom o lesie, którym podlegają nadleśnictwa. Autorem takich działań był Minister Maciej Nowicki. Nie poniósł żadnych konsekwencji z tytułu łamania prawa. A naruszająca prawo ingerencja wciąż obowiązuje!

Niezgodne z zasadami i istniejącą praktyką było utworzenie sieci rezerwatów przez innego ministra - Antoniego Tokarczuka, po tym jak został obrzucony jajami przez mieszkańców Białowieży. Nie można, powołania tych rezerwatów, traktować inaczej jak zemstę urzędnika. Minister Antoni Tokarczuk pokazał mieszkańcom w jak głębokim poważaniu ma ich los i ich opinie na temat wieloletnich działań ekologistów, działań centralnych urzędów i gołosłownych obietnic.

Pokazał na czym w rzeczywistości polega jego dbałość o poprawienie stosunków z ludnością autochtoniczną, z naszymi Polskimi Indianami - narażonymi od niemal ćwierćwiecza na imperialistyczne napaści rządu centralnego i bojówki terrorystów ekologistycznych. Wskazał przy tej okazji czyje "tak naprawdę są zabawki". Społeczeństwu nic do tego!
Miłośnicy OTOP-u gorąco protestują

Dezaprobatę zgłosiło OTOP. Towarzystwo wskazując na "emocjonalne treści" Jana Łukaszewicza, nie chce wierzyć, że bogactwo flory i fauny to również bogactwo ptasiego raju. Tym samym OTOP objawia, że najistotniejsze dla tego Towarzystwa nie jest bogactwo samej przyrody i trwanie takiego bogactwa, lecz naturalna sukcesja, która dopiero w cyklach kilkusetletnich będzie w stanie prezentować nam i ptakom bogactwo maksymalnej różnorodności.

Autor wskazuje bowiem na wyniki badań, niepodważalnych badań i niepodważalne wyniki, że nicnierobienie powoduje karlenie bioróżnorodności. Natomiast gospodarka człowieka, z wielu przyczyn ma na celu utrzymywanie stanu przyrody w permanentnej maksymalnej fazie rozwoju. Zdaje się, że ekologiści OTOP-u nie zrozumieli o co chodzi, lub też bogactwo ptasiego świata tak naprawdę jest im obce.

Oburzenie komentujących czy oburzające komentarze

Po tych dwóch większych opiniach do artykułu Jana Łukasiewicza znajdują się komentarze w zdecydowanie krótszej formie. Najczęściej mają charakter protestu.
Marta Cholewa z Uniwersytetu Wrocławskiego pisze: "pragnę wyrazić swoją dezaprobatę oraz niepokój związany z ukazaniem się tak niezgodnych z prawdą informacji".
Protest przeciwko zamieszczeniu artykułu wyraża Marcin Przepiórka, który twierdzi, że tekst "łamie elementarne zasady".
Stały czytelnik, Krzysztof Henel wyraża z kolei "swoje głębokie rozczarowanie i oburzenie z tendencyjności artykułu".

Pracownica Instytutu Ochrony Przyrody PAN Małgorzata Smólka (instytucja w poważnym stopniu odpowiedzialna za sposób, formę i rozmiar wprowadzenia w Polsce sieci Natura 2000) ma pretensje do redakcji za tekst "rażąco naruszający podstawowe prawidła prezentacji tekstów naukowych jako tekst mijający się z prawda naukową, prezentujący subiektywne spojrzenie na problem i przez to szkodzący wizerunkowi Polityki".

Również dr Anna Kujawa z Instytutu Środowiska Rolniczego i Leśnego PAN "ze zgrozą i smutkiem" przeczytała artykuł.
Dr hab. Jakub Dolatowski (botanik, dendrolog Wojnówka, na skraju Puszczy) twierdzi nawet, że opublikowanie tego tekstu to "ogromny wstyd".
A dr Marta Wrzosek z szacownego Polskiego Towarzystwa Mykologicznego wraziła ogromne "zaniepokojenie tezami, które wyraził dr Jan Łukaszewicz".
W dyskusji zabrała też głos Agata Kiałka - studentka biologii "zniesmaczona całym tym tworem", a Marta Maziarz z Pracowni Biologii Lasu Uniwersytetu Wrocławskiego twierdzi, że umieszczenie artykułu w Polityce to: "kompromitacja dla redakcji".

Pan dr Marcin Zych twierdzi natomiast, że tezy artykułu nie opierają się na "rzetelnych podstawach naukowych" - co wskazuje na jednostronność wiedzy komentującego doktora.
Grupa pracowników Instytutu Ekologii i Ochrony Środowiska Uniwersytetu Łódzkiego (dr Krzysztof Pabis, dr hab. Michał Grabowski, dr Karolina Bącała-Spychalska, dr hab. Magdalena Błażewicz-Paszkowycz, dr Radomir Jaskuła, dr Anna Jażdżewska, mgr Tomasz Mamos, dr Piotr Jóźwiak, mgr Katarzyna Pawicka, dr Mateusz Płóciennik, mgr Anna Stępień, dr Grzegorz Tończyk) twierdzą stanowczo, że artykuł "ma bardzo niewiele wspólnego z wiedzą i jest tekstem momentami wręcz kuriozalnym".
Profesor dr hab. Kazimierz Rykowski stwierdza, że artykuł: "sprawił, że jest mi wstyd. Wstyd tym bardziej, że pracownik tego samego instytutu prezentuje publicznie dowody ignorancji".
A jak jest naprawdę

Proste wyjaśnienie niemal jednoznacznego odium w sprawie artykułu Jana Łukaszewicza daje jeden z ostatnich komentarzy, dodanych przez dr hab. Dorotę Dobrowolską, profesora Instytutu Badawczego Leśnictwa. Słowa swe kieruje wprost do profesora Tomasza Wesołowskiego, pisząc: "Panie Profesorze, szkalowanie ludzi jest niegodne nie tylko tytułu profesorskiego, ale przede wszystkim człowieka. Pana apel o zapychanie skrzynek dyrektorowi Instytutu, przypisywanie opinii pana dr inż. Jana Łukaszewicza wszystkim pracownikom Instytutu jest, co najmniej nietaktem".

Profesor T. Wesołowski, guru polskich ekologistów, nie jest przyzwyczajony do dialogu i naukowej polemiki. Zgodnie z zasadami wojującego ekoterroryzmu, profesor T. Wesołowski zna drogi na skróty przy rozwiązywaniu spraw problematycznych i niepokojących ekologistyczne środowiska, mogących podważyć zasadność dotychczasowych teorii. Tą drogą są: nagonka i budowanie ostracyzmu. W tym, jak widać, jest wprawiony. Czy profesorowi nie pomyliły się czasy świętej inkwizycji? Okazuje się, że natura i przyroda schodzą na plan dalszy, gdy trzeba dokopać "odszczepieńcowi".
Znów „robią z nas wariaka”. Ale tym razem nie do końca jest zgoda.

Zapuszczona puszcza - tekst artykułu wraz z komentarzami -(http://www.polityka.pl/nauka/ekologia/1521697,1,klopoty-z-ratowaniem-puszczy-bialowieskiej.read).
Czy rozdziobią nas kruki, wrony ( https://naszemiasto.pl/czy-rozdziobia-nas-kruki-i-wrony-rzecz-nie-tylko-o-krakaniu/ar/c8-4473300 )
Wajrak walcz z samorządem ( https://naszemiasto.pl/wajrak-walczy-z-samorzadem/ar/c1-4454964 )
Minister Środowiska i jego zasługi według Metra ( https://naszemiasto.pl/minister-srodowiska-i-jego-zaslugi-wedlug-metra/ar/c1-4439032 )

Znajdź nas na Google+

od 7 lat
Wideo

21 kwietnia II tura wyborów. Ciekawe pojedynki

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na naszemiasto.pl Nasze Miasto