Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Zwierzęta, a w tle ludzie

Redakcja
Okładkę książki Doroty Sumińskiej zaprojektował Marek Wajda
Okładkę książki Doroty Sumińskiej zaprojektował Marek Wajda Krzysztof Krzak
Autobiografię Doroty Sumińskiej przeczytałem niejako "z braku laku", czyli nieobecności bardziej wartościowych książek w zasiegu ręki. Dodatkowo koleżanka, która mi ją pożyczyła, raczej wspominała o stracie pieniędzy i czasu, niż o walorach tejże.

Pełny tytuł dzieła Doroty Sumińskiej ma szansę trafić do Księgi Rekordów Guinnessa ze względu na swoją długość. Brzmi on mianowicie tak: "Autobiografia na czterech łapach, czyli historia jednej rodziny oraz psów, kotów, krów, koni, jeży, słoni, węży... i ich krewnych". Uff! I od razu należy zaznaczyć, że czworonogi zajmują w tej książce poczesne miejsce, by nie powiedzieć najważniejsze. Trudno się temu dziwić, zważywszy, iż Sumińska jest lekarzem weterynarii z ogromnym bagażem wiedzy i doświadczenia, którym dzieli się z widzami programu "Zwierzowiec" i słuchaczami audycji "Nocne zwierząt zwierzenia".

Właśnie partie poświecone zwierzętom są w tej książce najlepsze - pisane z niezwykłymi emocjami, ciepłem, wręcz miłością. Ot, jak choćby w takim fragmencie: "Dunia nie lubiła wychodzić na spacery. Uważała, że to bardzo niebezpieczne. Poza domem można spotkać agresywną wronę lub kaczkę. Można zostać napadniętym przez stado gołębi albo wychłostanym przez złośliwą gałąź wierzby. A już zupełnie nie do przyjęcia są zimowe spacery. Śnieg włazi między palce i mrozi brzuszek.(...) wynosiłam ją na dwór (...) na chwilę. Szybko robiła siusiu i parę kroków, po czym wywracała sie na plecy i wyła tak, jakby ją poturbował mechaniczny potwór. (...) Dopiero w ciepłych piernatach Dunia dochodziła do siebie i przestawała łkać".

"Braciom mniejszym", jak często nazywa zwierzęta autorka, towarzyszą ludzie: rodzina i przyjaciele Doroty Sumińskiej. Przy tej okazji należy stanowczo podkreślić, że Michał Sumiński, niezapomniany gawędziarz z pamiętnego "Zwierzyńca" nie jest w żaden sposób z panią Dorotą spowinowacony. Jej rodzina wywodzi się z Wołynia, gdzie pradziadek, hrabia Adam Halka - Ledóchowski był wielkim znawcą koni, a swoją córkę Irenę wydał za - jakże by inaczej - hrabiego, miłośnika zwierząt, Piotra Leszczyca - Sumińskiego, z którego to zwiazku narodził się Edward Leszczyc - Sumiński, "hodowca wszystkiego, co tylko można hodować", ojciec Doroty. Mam jednakowoż nieodparte wrażenie, że wszyscy ludzie w tej autobiografii stanowią jedynie tło dla zwierząt. Czy zatem nie należało napisać kolejnego poradnika dla "zwierzolubów"?

Jednym z nielicznych walorów tej książki jest szczerość autorki, gdy pisze o niepowodzeniach swoich kolejnych związków małżeńskich i kompletnej klęsce wychowawczej w stosunku do córki Marty. "Dziś myślę sobie, że zawiniłam, bo kiedy była mała zaprzyjaźniłyśmy się" - konstatuje z goryczą Dorota Sumińska, także, jak sądzę, ku przestrodze innych rodziców. "Mniej byłam mamą, a bardziej koleżanką. Teraz wiem, że tak nie wolno. Mama ma pozostać mamą. Dużo łatwiej zerwać z koleżanką niż z matką".
Natomiast edytorskimi zaletami "Autobiografii na czterech łapach" są liczne fotografie z archiwum domowego autorki i opracowane przez Barbarę Górską drzewo genealogiczne, indeks osób i zwierząt.

Dorota Sumińska
"Autobiografia na czterech łapach, czyli historia jednej rodziny oraz psów, kotów, krów, koni, jeży, słoni, węży... i ich krewnych"
Wydawnictwo Literackie

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Pomocnik rolnika przy zbiorach - zasady zatrudnienia

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na naszemiasto.pl Nasze Miasto