Poetką, autorką tekstów piosenek, pisarką, dziennikarką, od roku 1954 związaną ze Studenckim Teatrem Satyryków (STS), gdzie zadebiutowała jako autorka tekstów piosenek. W Polskim Radiu prowadziła Radiowe Studio Piosenki, dzięki któremu wydano ponad 500 piosenek i wypromowano sporo znamienitych gwiazd polskiej estrady. Napisała też kilka sztuk i songów m.in. dla Teatru w Sopocie. Była też reżyserem teatralnym i telewizyjnym. Skończyła Szkołę Filmową w Łodzi - choć fotografować zaczęła mając trzynaście czy czternaście lat. W Łodzi jednak zaczęła wywoływać zdjęcia i robić odbitki. Jej otwierające tom wspomnienia - Na początku był negatyw - są świetną podróżą poprzez historię fotografii od lat 60. ubiegłego wieku poczynając. Dla kogoś z młodszego pokolenia niektóre rzeczy jawić się mogą jako całkiem egzotycznie - aparat Zeiss-Ikon z ryjkiem, powiększalniki, kuwety, wywoływacze, utrwalacze a nade wszystko negatyw i jego czułość - światło-czułość, co w ustach poetki nabiera całkiem nietechnicznego znaczenia.
Autorka stawia sobie na początku pytanie, czym jest dla niej fotografia? I odpowiada nań z iście poetycką zadumą: "Może czymś takim jak piosenka: pamięcią, którą zna się na pamięć. Notatką. Westchnieniem. Klepsydrą. Bajką, a trochę też – bujdą" (s. 7).
Fotografia dla niej to zatrzymywanie chwil, osób, wrażeń i myśli. Dodany doń komentarz jest dowcipny, celny i inspirujący. To autobiografia słowno-fotograficzna, okraszana co rusz to anegdotką, żartem sytuacyjnym, refleksją, poetycką frazą czy sentencji. Na zdjęciach znajdziemy i Marka Hłaskę, i Magdę Umer, i Stanisława Tyma, i Andrzeja Wajdę, i Krystynę Sienkiewicz, i Elżbietę Czyżewską, i Agatę Passent w chwilach zatrzymanych w kadrach i wspomnieniach autorki.
Wiele tu ciekawych obserwacji chwil codziennych i świątecznych, wiele sentencji, prób klasyfikacji, bo i "miejscowości tedy dzielą się na wakacyjne i zwykłe. [...]" Zdjęcia dzielą się na artystyczne, towarzyskie i pamiątkowe. Artystyczne to takie, na których wszystko widać, towarzyskie - na których widać to i owo, a pamiątkowe to takie, na których nic nie widać, ale przykro byłoby wyrzucić, bo są pamiątkowe” (s. 33-34).
Przezabawne są porady udzielone czytelnikom, jak nie pokazywać zdjęć w towarzystwie. Warto poczytać, by ubawić się, może zreflektować a może i wystrzec w przyszłości niezręcznej sytuacji.
O książce Susan Sontag noszącej tytuł O fotografii pisze, że jest znakomita: "Przypisy są doskonałe i wyczerpujące, a dorobek fotografików świata - znany od A do Z" (s. 125). Z dozą ironii o prawdziwych intelektualistach pisze, że cytują źródła i wyciągają własne wnioski. "Z poetami jest ciut inaczej: nie cytują starannie źródeł, ale wyciągają własne wnioski" (s. 126).
Od razu w pierwszym zdaniu podałem, że na końcu będzie też negatyw - dodam, że nie od siebie. To cytat z zakończenia książki - bo to poeci, "a przede wszystkim poetki, przechowują na dnie szuflad - z sensem i bez sensu - swoje zdjęcia rentgenowskie" (s. 249).
Rzecz warta przeczytania, bo nie chodzi w niej o podręcznikową teorię fotografii czy kunszt artystyczny, nie chodzi też o omówienie zasad kompozycji czy histogramów. To, co wydaje się cenne, to nasz stosunek do fotografii oraz stosunek fotografii do nas. Co robimy z niej i co ona robi z nas? Co ujawnia, a co skrywa, jak wpływa na nas, towarzysząc nam na każdym kroku?
Dorobkiem Agnieszki Osieckiej opiekuje się założona przez córkę poetki, Agatę Passent, "Fundacja Okularnicy".
Agnieszka Osiecka, Na początku był negatyw, Warszawa: Prószyński i S-ka, 2014.
echodnia Drugi dzień na planie Ojca Mateusza
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?