Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Bogatszy świat, ale dla kogo?

Jerzy Cyngot
Jerzy Cyngot
W 2016 roku najbogatszy 1% ludności znajdzie się w posiadaniu ponad połowy światowego bogactwa. W jaki sposób bogaci stają się jeszcze bogatsi? I jak zmienić ten chory system?

Z raportu międzynarodowej organizacji charytatywnej Oxfam, opublikowanego 19 stycznia wynika, że światowe bogactwo jest coraz bardziej koncentrowane w rękach bardzo wąskiej elity. W 2014 roku 1% najbogatszych ludzi skupił w swoich rękach 48% światowego bogactwa. Co ciekawe, większość z pozostałych 52% pozostaje we władaniu 20% najbogatszych ludzi świata. Patrząc zatem z drugiej strony, do 80% ludności należy zaledwie 5,5% procent światowego bogactwa.

Paradoksalnie pogodą dla bogaczy okazał się ostatni światowy kryzys. Od jego wybuchu wzrosło tempo, w jakim przepaść pomiędzy bogatymi i biednymi się powiększa. Jeśli ten trend się utrzyma, a wszystko wskazuje, że tak, to już w 2016 roku najbogatszy 1% ludności znajdzie się w posiadaniu ponad połowy światowego bogactwa.

Jak bogaci stają się jeszcze bogatsi?
Wygenerowanie i utrzymanie tak ogromnego bogactwa to efekt aktywności biznesowej zaliczających się do 1% w kilku ważnych dzisiaj branżach. Współczesnymi żyłami złota okazują się być sektor finansowy, ubezpieczeniowy oraz farmaceutyczny i ochrony zdrowia. Z pierwszymi dwoma w marcu ub.r. związanych było 20% osób z listy miliarderów Forbesa, na której znalazło się 1645 nazwisk. Z kolei miliarderzy prowadzący interesy w dwóch pozostałych branżach, pomiędzy 2013 a 2014 rokiem zanotowali łącznie 47% wzrost (ze 170 do 250 miliardów).

Tak zawrotne przychody i wzrosty nie biorą się jednak same z siebie. Szczęściu trzeba pomóc, dlatego firmy działające w powyższych sektorach nieustannie pracują nad zapewnieniem sobie odpowiednich warunków. Na działalność lobbingową wydają rocznie miliony dolarów. Szacuje się, że wpływ jedynie sektora finansowego na Waszyngton w 2013 roku wyniósł 400 milionów dolarów, a na Brukselę 150 milionów. Trzeba zauważyć, że podczas gdy sektor finansowy wydaje potężne sumy, by bogaci mogli się jeszcze bardziej bogacić, zwykli ludzie wciąż spłacają cenę światowego kryzysu. Dla przykładu subsydia generowane z kieszeni amerykańskich podatników, mające uratować „najważniejsze instytucje finansowe” wyniosły już 21 miliardów dolarów.

Niewiele mniej od finansowego na lobbing przeznaczył sektor farmaceutyczny. Łącznie na korzystne decyzje w Waszyngtonie i Brukseli wydano około 500 milionów dolarów. Warto zauważyć, jak ustawiane są w tej branży priorytety. Kiedy w 2014 roku Afrykę zaatakował wirus ebola, pomoc trzech firm farmaceutycznych należących do Międzynarodowej Federacji Producentów i Stowarzyszeń Farmaceutycznych, które wykazały się największym wkładem, wyniosła łącznie 3 miliony dolarów. Przy czym rok wcześniej tylko w Stanach Zjednoczonych te same firmy wydały na lobbing łącznie 6 razy więcej.

Miliardy dolarów pozwalają firmom mieć wpływ na politykę i ustawodawców, którzy dzięki „subsydiom” przyczynią się do tworzenia korzystnego otoczenia dla biznesu. Największy nacisk próbują one wywrzeć na budżet państwa i politykę podatkową.

Szach i pat
Dzisiejsze ekstremalne nierówności nie są, jak widać, dziełem przypadku ani, jak próbuje przekonywać wielu pseudoekspertów, naturalną regułą panującą w kapitalistycznej gospodarce. To efekt konkretnych posunięć politycznych, które doprowadziły do wygenerowania systemu sprzyjającego bogatym. Aby mogło w nim coś drgnąć potrzebne są inne reguły gry. Oxfam apeluje do rządów o przyjęcie siedmiopunktowego planu, który zakładałby:
- ukrócenie unikania opodatkowania przez korporacje i osoby bogate
- inwestowanie w usługi publiczne takie jak zdrowie i edukacja
- sprawiedliwe obciążenia podatkowe
- wprowadzenie minimalnej płacy
- wprowadzenie ustaw gwarantujących kobietom równe warunki zatrudnienia i wynagrodzenia
- zapewnienie odpowiednich zabezpieczeń dla najuboższych
- uznanie za jeden z globalnych celów konieczność stawienie czoła nierównościom.

Takich planów i postulatów jest całe mnóstwo. Nawet tegoroczne Światowe Forum Ekonomiczne, które dzisiaj rozpoczęło się w Davos, opublikowało swój 14-punktowy plan. Rzecz w tym, jak skłonić rządy do przyjęcia sugerowanych rozwiązań, kiedy te pozbawione są dzisiaj de facto władzy i suwerenności przez biznesmenów i korporacje. Tym bardziej trudno uwierzyć, że nagle najbogatsi zechcą zasypać przepaść, jaka dzieli ich od biednych, rezygnując przy okazji z części władzy. Nikłe oddziaływanie, wydaje się, mają też do tej pory argumenty ekonomiczne, mówiące, że nierówności nie sprzyjają rozwojowi. Na razie 1% nie wydaje się być nimi wystraszony. Ale kto wie, kropla ponoć drąży skałę. Zagadnieniu nierówności będzie poświęcony w Davos jeden z paneli zatytułowany wymownie: „Bogatszy świat, ale dla kogo”.

Tego autora również:
Polska w krainie koszmarów. "Prześniona rewolucja" Andrzeja Ledera
Grożba katastrofy coraz bardziej realna. "Kapitalizm kontra klimat" Naomi Klein"
Minimum, które należy wiedzieć o udarze, by przeżyć

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Strefa Biznesu: Uwaga na chińskie platformy zakupowe

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na naszemiasto.pl Nasze Miasto