Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Michał Bajor - najlepszy wokalista wśród aktorów

Redakcja
Michał Bajor ( z lewej) i autor wywiadu.
Michał Bajor ( z lewej) i autor wywiadu. Adam Sęczkowski
W niedzielę pierwszego marca o godz. 18 w Teatrze Wielkim w Łodzi wystąpił Michał Bajor. Tuż przed koncertem w Łodzi, spotkaliśmy się z Artystą. Zapraszam do przeczytania wywiadu.

- Panie Michale, dlaczego tak rzadko odwiedza Pan łódzkich fanów?
- Rzadko? Chyba nie. Jestem raz w roku i to jest chyba akurat dobra częstotliwość odwiedzin na scenie dużego miasta jakim jest Łódź. Możemy wtedy za sobą wzajemnie zatęsknić. Wydaje mi się, że częstsze bywanie byłoby trochę narzucaniem się. Rocznie gram około stu dwudziestu recitali między wrześniem a czerwcem, w całej Polsce i poza Polską. Uważam, że fajnie jest wrócić do większego miasta po roku, a do mniejszych miast po dwóch latach. Wtedy tworzy się pewien cykl i jest coś nowego do pokazania. Dodaję wtedy też jakieś inne piosenki, mogę wymienić trochę konferansjerkę itp. Tak więc jest to chyba z obopólną korzyścią.

- Jakie są Pana inspiracje muzyczne?
- Głównie inspirują mnie teksty, które dostaję od wybitnych twórców. Potem ich zawartość mogę filtrować przez to, co albo sam wiem o życiu, albo gdzieś usłyszałem, zobaczyłem w filmie czy przeczytałem w książce. Wtedy wychodzi z tego piosenka. Nie mogę zbytnio utożsamiać się z historiami z moich piosenek, bo gdybym miał przeżyć wszystkie te uniesienia i dramaty, które są dane moim piosenkom to pewnie bym oszalał.

- Słuchając Pana utworów można odnieść wrażenie, że jest Pan spadkobiercą romantyzmu. Jak Pana zdaniem brzmi definicja romantyzmu?
- Oj romantyzm to już takie słowo, o którym będzie można niedługo przeczytać tylko na portalach. Z tym się człowiek rodzi. Romantyk jest bardziej wrażliwy, bardziej się lubi wsłuchać w świat, bywa też egoistą, ale ma mnóstwo takich ideałów, których nie posiadają nieromantycy. Te ideały bardzo często mu pomagają, ponieważ może zapomnieć o problemach, o brutalności i zgiełku świata. Niestety często przeszkadzają, bo ta brutalność i zgiełk nie ułatwiają życia romantykowi.

- Podczas dzisiejszego koncertu w Teatrze Wielkim w Łodzi, zaprezentuje Pan repertuar ze swojej jubileuszowej, piętnastej płyty pt. „Inna Bajka”. Ale czy słuchacze mogą liczyć również na nieśmiertelne przeboje jak np. „Ogrzej mnie” czy „Nie chcę więcej”?
- „Nie chcę więcej” – tak; jest zawsze ze mną. „Ogrzej mnie” też, jednak dzisiaj go nie będzie, ale będzie np. kolaż Edith Piaf, czy dwie niespodzianki – piosenki Marka Grechuty, które umieściłem na nowym krążku, bo przygotowujemy album dwupłytowy z najpiękniejszymi piosenkami Marka Grechuty i Jonasza Kofty.

O wspomnianej płycie „Inna Bajka” mówi Pan, że jest zwieńczeniem ostatnich muzycznych zainteresowań. Czym różni się od Pana wcześniejszych płyt?
- Wcześniejsze płyty były bardziej literacko-aktorskie, ta jest bardziej literacko-popowa. Połączyłem kilka gatunków tanecznych; od samby przez cha-chę po bossa novę, charlestone’a, a nawet flamenco i blues’a. Jest zamknięta w bardzo konkretnych „szufladach muzycznych”.

- Na płycie znalazłem utwór „Dla duszy gram”. Jest to Pańska kompozycja. Czy możemy liczyć na kolejne?
- Raczej nie (śmiech). Już dawno stwierdziłem, że są lepsi ode mnie i nie będę się ścigał z tymi, którzy naprawdę robią to po mistrzowsku. To był taki prezent dla mojej publiczności na mojej jubileuszowej płycie. Jeśli się udał to się bardzo cieszę.

- Ostatnio bardzo modne stały się występy w duetach. Rozważał pan taką możliwość?
- Plany to ja mogę mieć. Nawet kiedyś chodziła mi po głowie płyta, żeby nagrać takie duety jak kiedyś Frank Sinatra. Ale po pierwsze jeszcze nie jestem w wieku, kiedy Frank Sinatra to nagrywał, a po drugie to jest duże przedsięwzięcie, które zrealizuję, gdy poczuję, że mam troszkę miej siły, żeby samemu istnieć na płycie. Wtedy właśnie, żeby się pożegnać, zaśpiewam z przyjaciółmi w duetach.

- A może Pan zdradzić swoje plany choćby na najbliższe dziesięć miesięcy?
- Będzie bardzo dużo pracy, bo nagrywamy podwójny album Grechuty i Kofty, przygotowuję przedstawienie - monodram muzyczny o postaciach historycznych i płytę z piosenkami francuskimi. Na najbliższe trzy lata mam tyle pracy, że mógłbym obdzielić nią kilka osób.

- Na kiedy
zaplanował Pan wydanie płyty z przebojami Marka Grechuty i Jonasza Kofty?
- Premiera będzie na przełomie września i października.

- Życzę sukcesów.
- Dziękuję i pozdrawiam wszystkich „portalowców”.

od 12 lat
Wideo

Bohaterka Senatorium Miłości tańczy 3

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na naszemiasto.pl Nasze Miasto