- Gdy masz smartfona i wolny kwadrans, natychmiast zaczynasz szperać po wszystkim, co tylko na nim dostępne. Tak bez wątpienia postępujemy wszyscy. Usiądź w jakiejś knajpce. Zobaczysz, że gdy któreś z siedzącej tam pary idzie do toalety, drugie wyciąga komórkę i sprawdza Twittera lub Facebooka. Nawet nie poczeka w spokoju. To dlatego mamy ludzi, którzy - jadąc pociągiem - ani razu nie spojrzą przez okno. Przymus - każdą wolną chwilę spędzamy, majstrując przy naszych gadżetach!
Dziennikarz i prezenter telewizyjny Martin Lewis, twórca portalu MoneySavingExpert.com, wyznał, że parę dni temu padł ofiarą wściekłości przechodniów, gdy, idąc ulicą, pisał SMS-a - zjawisko doczekało się już swej nazwy "wexting" - i wpadł na jakiegoś mężczyznę. Zajrzyjmy do zwykłego miejsca pracy. Siedzący przy biurkach pracownicy jak jeden mąż tweetują, używają przeglądarki, odpowiadają na e-maile i robią zakupy, w tym samym czasie wykonując swoją robotę. Umiejętność wykonywania jednocześnie więcej niż jednej czynności przez całe dekady "sprzedawano" nam jako przykład superefektywności. Ludzie tacy są megazdolni i wydajni w sposób nie do pobicia przez zwykłe ślamazary trzymające się starej zasady: rób naraz tylko jedną rzecz. Jednak założenie, że możemy spokojnie robić wiele rzeczy w jednym czasie, jest diaboliczną iluzją.
Tak przynajmniej twierdzi w swojej najnowszej książce "The Organized Mind: Thinking Straight in the Age of Information Overload" znany w świecie kognitywny neuronaukowiec Daniel Levitin. Jest on wykładowcą psychologii, neurobiologii behawioralnej i muzykologii na McGill University w Montrealu. W erze tytułowego przeładowania informacyjnego - pisze Levitin - "wszystko co chwila po chwili pojawia ci się na Facebooku, każdy tweet czy SMS od przyjaciela walczy o zasoby twojego mózgu z ważnymi rzeczami, jak choćby, czy ulokować oszczędności w obligacjach, czy akcjach, gdzie zostawiłeś paszport lub też jak pogodzić się z przyjacielem, z którym właśnie się pokłóciłeś". W ten sposób odmawiamy mózgowi prawa do naturalnego dlań stanu zwykłego spoczynku czy pogrążenia się w marzeniach. Po prostu - przeciążamy go ponad wszelką miarę.
Czytaj także: Tablety przestają być popularne? Sprzedaż tych urządzeń po raz pierwszy zmniejszyła się
W 2011 r. typowy Amerykanin przyjmował w ciągu jednego roku pięć razy więcej informacji niż w 1986 r. To odpowiednik 174 gazet! Badania pokazały też, że w ciągu roku przeciętny człowiek musi się zajmować 1728 zbędnymi e-mailami - np. reklamy - oraz mnóstwem notek wysyłanych do wszystkich w firmie, ale istotnych tylko dla niektórych pracowników. Levitin pisze, że jeśli sprawdzasz pocztę co 5 min, to robisz to 200 razy dziennie. Komputery miały uwolnić nas od codziennej harówy. I co? Mamy mniej, a nie więcej czasu. Glenn Wilson z londyńskiego Gresham College ukuł termin "infomania".
Książka Levitina wyjaśnia, jak próbując się uczyć i równocześnie wykonując inne czynności, sprawiamy, że informacje dochodzą do niewłaściwych części mózgu. Earl Miller, neuronaukowiec z Massachusetts Institute of Technology i światowy ekspert w dziedzinie badań nad podzielnością uwagi, twierdzi, że nasz mózg nie jest odpowiednio dobrze oprzyrządowany do wykonywania wielu czynności naraz. Osoby, które myślą, że świetnie im idzie takie działanie, ulegają złudzeniu. W istocie niezwykle gwałtownie przechodzą od jednego zadania do drugiego. I nic za darmo. Płacisz "kognitywną" cenę. Naturalna huśtawka między koncentracją a luźnym odpoczynkiem pozwala zrekalibrować i odświeżyć nasz mózg. Wykonywanie wielu czynności naraz - nie.
Jedne z najbardziej interesujących stron książki Daniel Levitin poświęca opisowi swego odkrycia - oto ogromna część liderów technologicznego biznesu nie używa cyfrowych kalendarzy czy elektronicznych notesów. Wolą papier i ołówek. W zwykłej kartce papieru jest z pewnością coś, co pogłębia naszą koncentrację. Sam czasem wolę notatnik. Myśli i idee krążą w tym przypadku bardziej swobodnie, niż gdy wpatrujesz się w monitor komputera. J.K. Rowling pierwszą część swojego "Harry'ego Pottera" zapisała w przeróżnych zeszytach i notatnikach. To samo robi Levitin, gdy próbuje przemyśleć jakiś temat. Ponadto badania potwierdzają, że taki wybór istotnie pomaga. Gdy piszesz ręcznie, myślisz o tym, co piszesz.
- Twój umysł porusza się do przodu w spokojny i zrelaksowany sposób. Myśli pojawiają się same z siebie. Dzięki temu mózg ma sposobność odkrycia powiązań między rzeczami, których przedtem nie postrzegał jako powiązanych. W takich momentach właśnie znajdujemy rozwiązania problemów. Sama czynność zapisywania każe ci lepiej zapamiętać to, co zapisałeś. Nawet jeśli później wyrzucisz kartkę do kosza - mówi Levitin.
Źródło: AIP
Bohaterka Senatorium Miłości tańczy 3
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?