Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Sesja - tic taci, latające ręce i Szackość

baranowskiadam@o2.pl
[email protected]
Indeks studencki.
Indeks studencki. Fot. Wikimedia Commons (http://pl.wikipedia.org/w/index.php?title=Plik:Indeks_studencki.jpg&filetimestamp=20080129045123)
Czas, w którym studenci przeżywają najgorsze chwile swojego życia i w którym wydajność nauki mierzy się w tygodniach na godzinę. Ja chciałbym opisać kilka sytuacji, które pozwolą spokojnie myśleć o zbliżających się egzaminach i zaliczeniach.

Jedni okres studiów mają już za sobą, innych dopiero czeka ta pierwsza w życiu sesja. Moje pierwsze podejście już w poniedziałek i to z mojego ulubionego przedmiotu - statystyki. Przerażony nie jestem, spokojnie do tego podchodzę, tak jak wielu studentów. Chciałbym przedstawić parę historii związanych ze studiami i zaliczeniami, niektóre mają związek ze mną, a inne są po prostu zasłyszane.

Pierwsza sesji, pierwszy ustny egzamin - guma do żucia, mentosy, czy tic taci?
Rok 2008. 30 styczeń. Mój pierwszy egzamin ustny z najważniejszego przedmiotu. Oczywiście musiałem się nieco przygotować, bo wykładowca sprawiał wrażenie surowego. Do przeczytania całkiem spora "bestia" Piotra Sztompki - "Socjologia. Analiza Społeczeństwa" - ponad 500 stron, ale spokojnie. Ogarnąłem temat i spokojnie powędrowałem na egzamin. Wykładowca chyba nie był tak wyluzowany jak ja. Wchodzimy do sali trójkami - jest dobrze. Doktor zadawał pytania... i nagle wypadło mu coś z buzi. Ku mojego zaskoczeniu był to tic-tac, który błyskawicznie znalazł się ponownie na swoim miejscu. Jednak po chwili wykładowca postanowił coś z tym zrobić. Po prostu spojrzał na nas, wypluł miętowego cukierka do ręki i... wyrzucił go do śmietnika. Wszystko skomentował w zabawny sposób: "Nie będę ryzykował, że jeszcze raz mi wyskoczy". Po tej nieoczekiwanej akcji wszyscy już byli rozluźnieni i egzamin poszedł jak z płatka.

Szackość
Inne zajęcia. Klasyczne teorie socjologiczne. Kolejna biblia do przeczytania. Z tym przedmiotem nie było żadnej ciekawej, śmiesznej historii, ale przed samym egzaminem natrafiłem na ciekawy filmik na YouTubie. Co tu dużo mówić - thriller socjologiczny.

Legenda o prof. Szulcu
Teraz przytoczyć chciałbym historię przeczytaną na jednej ze stron. W AGH był jakiś mityczny prof. Szulc od matematyki - specjalista od całek wszelakich. Profesor ów mając dość niedouczonego delikwenta powiedział mu:
- Ja panu dam do domu całkę do rozwiązania, jak pan przyniesie rozwiązaną to pan zaliczył.
Student poleciał od razu z całką do swojej matematyczki z LO, ale ta tylko spuściła szczękę na dół i wysłała go do jakiegoś prof. z Polibudy. Ten spuścił szczękę na dół, ale dał mu kontakt do jakiegoś stowarzyszenia matematyków, którzy się w tego typu zadaniach lubowali. Ze stowarzyszenia przyszła odpowiedź: "Tego rodzaju całki rozwiązuje prof. Szulc z AGH".

Luzak z Opola
Słyszałem również historię o pewnym wykładowcy z Uniwersytetu Opolskiego. Ów Pan nie miał dłoni i posługiwał się protezą, dlatego pierwszy wykład zawsze zaczynał od pewnego rodzaju szoku. Krzycząc: "Przywitajcie się, ja nie mam czasu" rzucał "rękę" w tłum. Podobno miny studentów - bezcenne.

Kilka dowcipów
Jako, że artykuł sam w sobie jest krótki, a życie studenckiej braci bardzo ciekawe, więc chciałbym przytoczyć parę kawałów, które niektórym mogą poprawić humor przed zbliżającą się sesją.

W trakcie egzaminu jeden ze studentów poprosił o otwarcie okna z powodu upału. Profesor stwierdził:
- Okno można otworzyć, orłów tu nie ma, nie wyfruną.
Po egzaminie, gdy już wszyscy wychodzili, ten sam student spytał:
- Ooo!?, pan Profesor też drzwiami?

Wściekły profesor wchodzi do sali wykładowej i mówi:
- Wszyscy nienormalni proszę wstać!
Nikt się nie rusza. Po dłuższej chwili wstaje jeden student.
- No, proszę! - mówi ironicznie profesor i pyta się studenta:
- Czemu uważa się pan za nienormalnego?
- Nie uważam się za nienormalnego, ale głupio mi, że pan profesor tak sam stoi...

Spotykają się dwaj kumple ze studiów.
- Wiesz co, Michał? Jak sobie pomyślę jaki ze mnie inżynier, to się boję iść do lekarza.

Przychodzi pijany student na egzamin z matematyki i pyta profesora, czy może zdawać. Egzaminator był litościwy, więc stwierdził, że nie widzi przeszkód i na rozgrzewkę kazał studentowi narysować sinusoidę. Student wziął kredę, podszedł do tablicy i narysował piękną sinusoidę. Egzaminator na to:
- No widzi Pan, jednak Pan umie.
Na co student:
- Niech Pan Profesor poczeka, to dopiero układ współrzędnych.

PS Życzę wszystkim powodzenia w czasie sesji.

źródło: własne, joemonster.org, autentyki.pl

od 7 lat
Wideo

Uwaga na Instagram - nowe oszustwo

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na naszemiasto.pl Nasze Miasto