Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Alkoholizm - ludzie ludziom zgotowali ten los. Wywiad

Izabela Kostun
Izabela Kostun
Alkoholizm to choroba, która może dosięgnąć każdego, bez względu na wiek, płeć, wykształcenie, zawód czy wszelki inny status. Skutki nadużywania alkoholu są bardzo często tragiczne.

W wielu krajach na świecie obok chorób nowotworowych zajmuje pierwsze miejsce na liście przyczyn prowadzących do śmierci. Jak wygląda sytuacja, kiedy alkoholu nadużywa jedna osoba w rodzinie, o tym nie trzeba nikogo przekonywać. Co dzieje się wówczas, gdy oboje dorośli szukają ratunku w butelce? Nasza rozmówczyni ma na imię Justyna. Jest 27-letnią mieszkanką jednego z nadbałtyckich miast. Pracuje jako opiekun w Domu Pomocy Społecznej oraz jako wolontariusz w Fundacji zajmującej się dziećmi z rodzin alkoholowych.

Problem z alkoholem był w Twojej rodzinie odkąd pamiętasz?
Tak, odkąd pamiętam. Oboje rodzice zawsze pili. Codziennie w domu były awantury, krzyki bardzo często dochodziło do przemocy.

Pamiętam, że gdy babcia mieszkała z nami było trochę lepiej, ale kiedy się wyprowadziła rodzice zaczęli pić na maksa. Miałam wtedy 6 lat.

Jakie były tego konsekwencje, kto cierpiał najbardziej?
Niestety przez ich problem z alkoholem najbardziej ucierpiałam ja i moje rodzeństwo. Ojciec z tego powodu bardzo często tracił pracę, a matka rozpijała się przy nim. Całonocne libacje w domu były normą. Oboje tracili kolejne prace. Coraz bardziej się staczali i niestety jest tak do dziś. Kiedyś było źle teraz jest jeszcze większe dno.

Zawsze było tylko źle, czy zdarzały się lepsze okresy?
W chorobie alkoholowej jest tak, że są lepsze dni i ciągi alkoholowe. W mojej rodzinie przeważały te złe okresy, aczkolwiek zdarzały się też lepsze dni. Szkoda tylko, że w moim życiu było ich tak mało.

Masz jakieś dobre wspomnienia?
Mam kilka dobrych wspomnień np. wspólne wypady na ryby całą rodziną w lecie, wycieczki rowerowe na grzyby, wspólna gra w karty czy w chińczyka. Niestety takich chwil było mało. Przeważały te złe okresy, kiedy rodzice pili, kłócili się, swoją złość wyładowywali na mnie albo na moich braciach. W rodzinie alkoholowej dziecko niczego nie jest pewne. Nigdy nie wie co zastanie w domu. Ciągle nurtują pytania czy dziś rodzice będą trzeźwi, czy będzie obiad, w jakim humorze ojciec wróci z pracy. Tak naprawdę dziecko wychowujące się w rodzinie alkoholowej przestaje odróżniać, kiedy w domu jest źle, a kiedy dobrze. Nigdy nie wiadomo, co za chwilę się wydarzy. Mimo lepszych dni, które zdarzały się rzadko, ciągle było we mnie napięcie. Owszem cieszyłam się ze wspólnych wypadów na ryby czy na grzyby, albo gry w chińczyka i chciałam, żeby było tak zawsze, ale niestety rzeczywistość była inna. Bo po 2-3 dniach spokoju były 2 miesiące picia - taka kwadratura koła.

Jak wyglądał Twój dzień, kiedy wracałaś ze szkoły do domu?
Różnie. Czasami normalnie, jak w każdej normalnej rodzinie, a czasami to był po prostu koszmar. Kiedy byłam jeszcze w szkole na zajęciach, zawsze myślałam co zastanę w domu. Niestety bardzo często spełniał się czarny scenariusz - rodzice zajęci swoim piciem i towarzystwem, głodni bracia, których trzeba było nakarmić, a nie było na to pieniędzy. Musiałam więc kombinować.

Co mogło zrobić dziecko w takiej sytuacji?
Często opóźniałam swoje powroty do domu. Po drodze odbierałam młodsze rodzeństwo ze szkoły i przedszkola. Potem szłam się rozejrzeć, jaka jest sytuacja w domu. Jak była względna, to zostawałam w domu, jak nie, to szłam zbierać złom, butelki, puszki, aby sprzedać i kupić coś do jedzenia dla braci. Wracałam po paru godzinach z jedzeniem - najczęściej to była już pora kolacji. Gdy skończyliśmy, kąpałam ich, kładłam do łóżek i dopiero gdzieś ok. 23 zaczynałam odrabiać lekcje i się uczyć. Pilnowałam, żeby i oni nie zaniedbywali nauki.W międzyczasie prałam, prasowałam. Spałam po 2-3 godziny na dobę.

Jesteś doskonałym dowodem na to, że inwestowanie w siebie ma sens. Tyle przeżyłaś, a pomimo tego skończyłaś studia.
Studia, które wybrałam mają w pewnym stopniu związek z moimi przeżyciami. Idąc na pedagogikę resocjalizacyjną myślałam o tysiącach takich dzieciaków jak ja. Mnie się udało stanąć na nogi, ale większości z nich się nie uda. Motywacją do ukończenia studiów była chęć pomocy tym, którzy znaleźli się w takiej sytuacji jak ja. Wiedziałam, że mając wiedzę, ale również praktykę będę mogła to zrobić. Łatwiej jest zrozumieć to wszystko osobie, która sama tego doświadczyła na własnej skórze, niż człowiekowi,który posiada wiedzę książkową, ale tak naprawdę nie ma pojęcia co te dzieciaki przeżywają.

Czym aktualnie się zajmujesz?
Nie pracuję w zawodzie pedagoga, ale jestem wolontariuszem w miejscu, gdzie mam kontakt z takimi osobami i wiem, jak ważne jest podejście. Nie uważam też aby to, że skończyłam studia było wyczynem. Przeszłość ciągle rzutuje na moje życie, ale nie zatrzymuję się nad tym tylko idę do przodu. Tak było ze studiami. Kilka razy chciałam z nich zrezygnować, ponieważ były poruszane tematy, które osobiście mnie dotykały. Postanowiłam zmierzyć się z tym chociaż lekko nie było.

Jak sobie radziłaś z sytuacją w domu? Skąd brałaś siłę?
Tak naprawdę, to sobie nie radziłam. Mając 15 lat sama zaczęłam pić i ćpać. Szukałam ucieczki. Zaczęły się wagary w szkole. Kilka razy próbowałam odebrać sobie życie. Nie mogąc tego udźwignąć wściekałam się na siebie, miałam ogromne poczucie winy,że to wszystko przez mnie,a bezsilność mnie dobijała.

Kiedy zaczęło być lepiej?
Pewnego razu spotkałam koleżankę, która zaproponowała mi, żebym przyszła na spotkania oazowe. Poszłam, żeby nie zrobić jej przykrości i wtedy nastąpił przełom. Zwrot sytuacji o 180 stopni. Zaczęłam wierzyć w Boga. Wiara dawała mi siłę na przetrwanie i nadzieję na to,że kiedyś będzie lepiej. Wtedy przestałam sięgać po alkohol i narkotyki.

Podobno najszlachetniejszą zemstą jest przebaczenie. Wybaczyłaś rodzicom?
Nie wybaczyłam i nie wiem, czy kiedykolwiek się to stanie. Trauma niestety pozostaje na całe życie. Powiedzieć wybaczam, a przebaczyć w sercu, to dwie różne sprawy. Jeżeli kiedykolwiek poczuję inaczej, to na pewno jeszcze nie teraz. Oni muszą dojrzeć do zmiany, a ja do prawdziwego przebaczenia. Mimo, że zrobili mi tyle krzywdy kocham ich i dlatego biorę to pod uwagę. Oni o tym wiedzą jednak potrzeba wiele czasu, aby uzdrowić nasze relacje.

Burze sprawiają, że dąb głębiej zapuszcza korzenie. Jak oceniasz wrażenia z przeszłości, czego się nauczyłaś?
Nauczyłam się bycia twardym człowiekiem oraz tego, że nieważne jak gruby masz portfel czy jesteś biedny czy bogaty, ale jaki jesteś w środku. Życie nauczyło mnie,że uczucia i otwarte serce dla drugiego człowieka są najważniejsze.

Kto miał największy wpływ na Twoje życie? Jest osoba, o której chciałabyś opowiedzieć?
Najbardziej pomogła mi pani pedagog z liceum do którego chodziłam. Ona, jako jedyna uwierzyła we mnie, jako w człowieka, nie skreśliła mnie, jak inni nauczyciele.Zawsze była blisko mnie kiedy jej tylko potrzebowałam. To ona dała mi to co powinni mi dać moi rodzice -miłość, rodzinę, ciepło, poczucie bezpieczeństwa. Pokazała, co jest w życiu ważne i ukierunkowała moje myślenie na właściwe tory. Z czasem ta relacja stała się głębsza i trwa do dziś. Byli również inni ludzie, którzy mi pomogli, ale ta osoba najbardziej. Dzięki niej zrozumiałam, że moi rodzice są chorzy. Życie nauczyło mnie jeszcze jednej bardzo ważnej rzeczy - pomagania innym, nie przechodzenia obojętnie obok drugiego człowieka. Niedawno byłam świadkiem sytuacji - wracałam od koleżanki, a na przystanku spał człowiek, bezdomny, cuchnący, pod wpływem alkoholu. Temperatura na dworze -12 stopni. Ludzie przechodzący obok obojętnie. Nikt nawet nie spojrzał w jego kierunku. Podeszłam bliżej był nieprzytomny. Wezwałam pogotowie. Okazało się,że choruje na cukrzycę. Chciałam zaapelować abyśmy zwracali uwagę na takie osoby, nie bójmy się im pomóc.

Jak teraz wygląda Twoje życie, relacje z innymi ludźmi?
Moje życie płynie szybko. Nie piję, nie palę, nie biorę narkotyków. Można powiedzieć,że pomału wychodzę na prostą. W relacjach z innymi ludźmi jest różnie. Jestem osobą konfliktową więc ciężko się ze mną dogadać. Pracuję w miejscu, gdzie mam okazję uczyć się prawidłowych relacji interpersonalnych, więc z każdym dniem jest lepiej. Podobno człowiek uczy się na własnych błędach. W porównaniu z tym, co było kiedyś nie unikam kontaktów z ludźmi, nie traktuję ich jak wrogów. Staram się sama nawiązywać kontakty społeczne. Moje życie od paru lat nabrało sensu.

Korzystasz z pomocy specjalistów?
Korzystam. Jestem w trakcie terapii DDA oraz pod opieką psychologa i psychiatry. Terapia pomaga mi zrozumieć i spojrzeć na to, co się działo w moim domu z punktu widzenia dorosłego. Psycholog pomaga mi walczyć z moimi stanami emocjonalnymi oraz uczuciami, jakie towarzyszą terapii, a psychiatra zajmuje się farmakoterapią oraz leczeniem nerwicy. Bez pomocy specjalistów na pewno tak daleko bym nie doszła.

Masz kontakt z rodzicami, rodzeństwem?
Mój kontakt z rodzicami jest sporadyczny.Od ponad 2 lat nie mam kontaktu z ojcem, a z matką widujemy się rzadko. To moja decyzja. Mimo to pamiętam o ich urodzinach, imieninach, rocznicy ślubu, świętach. Zawsze wysyłam im wtedy jakąś kartkę z życzeniami. Rodzice odzywają się do mnie tylko wtedy, gdy czegoś potrzebują, dlatego staram się z nimi nie wchodzić w bliższe relacje. Z rodzeństwem też nie mam dobrego kontaktu, może jest to spowodowane tym, że mieszkamy daleko od siebie. Jedynie z jednym bratem widujemy się częściej i mamy fajny układ. Wiem, że dwójka pozostałego rodzeństwa ma do mnie żal za to, że nic nie zrobiłam, aby było lepiej.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Jak przygotować się do rozmowy o pracę?

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na naszemiasto.pl Nasze Miasto