Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Awans czy konkurs – jak wybierać urzędnika?

Alicja Karłowska
Alicja Karłowska
screen http://www.erzeszow.pl/
Tydzień temu pisałam o naborze do biura prasowego w rzeszowskim Urzędzie Miasta. Dziś druga część tej historii, napisana po rozmowie z byłym rzecznikiem prasowym, obecnie – Sekretarzem Miasta Rzeszowa.

Tekst "Urzędniczy nabór na obsadzone stanowisko" doczekał się nie tylko odpowiedzi i komentarzy ze strony czytelników, ale także – co cieszy – ze strony Urzędu Miasta Rzeszowa. W piątek spotkałam się z Panem Marcinem Stopą, byłym rzecznikiem prasowym, obecnie – Sekretarzem Miasta Rzeszowa. Był on członkiem komisji, która prowadziła nabór na urzędnicze stanowisko w biurze prasowym.

Działamy zgodnie z przepisami

Pracownik na wolne stanowisko w urzędzie trafia w wyniku przeprowadzonego naboru. Nabór taki ma postać konkursu – wygrywa najlepszy. Ten, kto ma najwięcej doświadczenia i pożądanej na danym stanowisku wiedzy. Dlaczego Maciej Kiczor po prostu nie dostał awansu? Było przecież mało prawdopodobne, że w konkursie wystartuje ktoś, kto ma na podobnym stanowisku urzędniczym takie samo doświadczenie.

- Na stanowisko urzędnicze w biurze prasowym był przeprowadzony konkurs, bo wymaga tego ustawa o pracownikach samorządowych - mówi Marcin Stopa, Sekretarz Miasta Rzeszowa.

„Nabór kandydatów na wolne stanowiska urzędnicze (…) jest otwarty i konkurencyjny” – por. art. 3a. 1 ustawy o pracownikach samorządowych z dnia 22.03.1990 r.

Pozostaje kwestia, czy rzeczywiście w każdym przypadku przeprowadzenie takiego konkursu jest najlepszym rozwiązaniem? Maciej Kiczor, który wygrał konkurs na stanowisko podinspektora w biurze prasowym, rzeczywiście był znany tam już od kilku lat. Najpierw trafił do urzędu jako stażysta, potem zaś zastępował pracownika biura prasowego, miał więc podpisaną umowę na zastępstwo. Zgodnie więc z zapisem o strukturze organizacyjnej biura prasowego, do dyspozycji dziennikarzy były dwie osoby: rzecznik i pracownik biura.

Konkurs czasem lepszy od awansu

Maciej Kiczor zastępował posłankę Annę Pakułę-Sacharczuk, która na czas sprawowania mandatu poselskiego, zgodnie z prawem przebywała na bezpłatnym urlopie. Pod koniec 2007 r. wróciła do Rzeszowa. Otrzymała posadę w urzędzie marszałkowskim, tym samym – zwolniło się stanowisko w biurze prasowym urzędu miasta. Ogłoszono konkurs.

- A dlaczego nie? Jeśli tylko chciał… Nie ma przepisu, który by mu tego zabraniał – mówi Marcin Stopa, pytany o fakt startu w konkursie osoby, która już jakiś czas wykonuje obowiązki w biurze prasowym.
Marcin Stopa podkreśla, że konkursy na określone stanowiska to dobre rozwiązanie. Nawet, jeśli – tak jak w omawianym przypadku – dla wielu logicznym rozwiązaniem byłby awans. Maciej Kiczor rzeczywiście w tym przypadku miał największe doświadczenie. Jednak nie można było wykluczyć, że pojawi się ktoś lepszy od niego.

- Przy okazji konkursów na wolne stanowiska w urzędzie, poznajemy ludzi. Nawet, jeśli nie wygrają konkursu, zdarza się, że proponujemy im inne stanowisko.

Sekretarz rzeszowskiego urzędu przypomniał sytuację, kiedy to o posadę referenta ubiegał się człowiek, który był z wykształcenia geologiem. I tak stał się kandydatem na stanowisko w Wydziale Ochrony Środowiska, bo akurat tam poszukiwano pracownika, a on posiadał specjalistyczne wykształcenie.

Awans czy konkurs – zastanawiają się prawnicy, obywatele, sami zainteresowani. Litera prawa to tylko schemat, który ma stanowić ramy dla indywidualnych przypadków. Właśnie dlatego pewnie wielokrotnie mamy wątpliwości, czy dane działania rzeczywiście są najlepsze z możliwych.

od 7 lat
Wideo

Krzysztof Bosak i Anna Bryłka przyjechali do Leszna

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na naszemiasto.pl Nasze Miasto