Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Bania - wschodni sposób na zimę

Krzysztof Kontek
Krzysztof Kontek
W bani.
W bani. Krzysztof Kontek
Ruska Bania - czyli sauna na mokro - to niewątpliwie jeden z najlepszych sposobów na przetrwanie zimy bez zachorowań i przeziębień. Ale bania to też rytuał i celebrowanie tradycji.

Właśnie przed chwilą wróciłem z bani. Wraz z przyjaciółmi odwiedziliśmy "prawdopodobnie najlepszą ruską banię w południowej Ukrainie". Tak przynajmniej zachwalana była przez jej pracownika - tak zwanego "bańszczyka". Nie była to moja pierwsza wizyta w bani, ale była dość specjalna.

Po co do bani?

Generalnie rzecz biorąc wizyta w bani ma na celu "wyparzenie się". Łączy w sobie zwykłe mycie i walory zdrowotne. Tak naprawdę jednak bania to przede wszystkim atmosfera spotkania z przyjaciółmi. Spokojny czas przeznaczony na rozmowę i proste bycie razem. Tradycyjna bania ma swoisty rytuał, który ma zagwarantować nie tylko zdrowe przeżycie zimy, ale też (a może przede wszystkim?) umacnianie przyjaźni.

Rytuał "baniowania"

Nasza dzisiejsza (a raczej wczorajsza, bo już minęła tutaj północ) wizyta w bani jest doskonałym przykładem tradycyjnego rytuału obowiązującego w bani. Zacznę więc od początku.

Zaraz po przyjściu zostaliśmy zapytani przez bańszczyka, czy przyszliśmy się napić wódki, czy w celach zdrowotnych. Odpowiedzieliśmy, że głównie, żeby pogadać. Weszliśmy do pomieszczenia sauny, gdzie panowała temperatura około 80°C i bardzo wysoka wilgotność. Ruska bania w przeciwieństwie do fińskiej sauny jest mokra. Jest w niej piec, na którym leżą kamienie, które polewa się wodą. Cała kabina jest wyłożona drewnem. Są miejsca do siedzenie i leżenia.

Na sam początek była rozgrzewka. Weszliśmy do kabiny w czapkach (obowiązkowe wyposażenie do bani). Bańszczyk polał kamienie wodą. My leżeliśmy na deskach. Przy pomocy wieników (miotełki z gałązek dębu, albo brzozy wraz z liśćmi) zaczął nas biczować. Nie chodzi tutaj oczywiście o sprawienie bólu, ale o delikatne uderzanie rozgrzanymi liści w celu rozgrzania ciała. Przy rozgrzewce najważniejsze jest właściwe rozgrzanie nóg. Na zakończenie rozgrzewki brak jest elementu schłodzenia (obowiązkowego przy dalszych etapach). Przechodzi się po prostu do pokoju rekreacyjnego na herbatę ziołową (z autentycznego samowara), kwas chlebowy i rozmowy.

Drugim etapem jest biczowanie wienikam całego ciała. Trwa to około dziesięciu minut. A potem następuje moment bardzo drastyczny - skaczemy do rzeki. Obok budynku sauny płynie Dniepr. Na powierzchni wody jest lód. Przy brzegu lód jest rozbity. Trzeba wejść (albo wskoczyć) i pozostać w lodowatej wodzie około 15 sekund, na koniec zanurzając się z głową. Potem jeszcze minutka oddychania na świeżym powietrzu i już wracamy do pokoju rekreacyjnego na dalszy odpoczynek i rozmowy.

Ten etap można powtarzać kilka razy. Dodatkowo można zamówić masaż, smarowanie miodem, solenie i wiele innych alternatywnych rozrywek. Cały pobyt trwa około trzech godzin.

Niestety najsmutniejszy jest ostatni akcent - trzeba zapłacić rachunek - a wcale nie jest to mało. Ale przecież zawsze można wybrać się do mniej luksusowej bani, gdzie nie ma bańszczyków, ani masażystów i gdzie ostateczny szok cenowy będzie bardzo złagodzony.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Strefa Biznesu: Zwolnienia grupowe w Polsce. Ekspert uspokaja

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na naszemiasto.pl Nasze Miasto