Wbrew historycznym doświadczeniom, z których wiadomo, że walcząc do upadłego częściej dostawaliśmy w d..., pan prezydent twierdzi, że wprawdzie „nie potrafi powiedzieć, co będzie; ale będzie bronił Gruzji do upadłego".
( http://fakty.interia.pl).
Magdalena Jungnikiel pisze: NIE - PORZĄDEK KONSTYTUCYJNY - "…. Prezydent nie ma uprawnień do samodzielnego prowadzenia polityki zagranicznej. Innymi słowy, nie może sam, bez porozumienia z rządem, wysyłać żadnych swoich negocjatorów, ani w sprawach międzynarodowych wygłaszać deklaracji i przemówień o treści nieuzgodnionej z rządem." (http://www.europa.korba.pl).
Jednakże prezydencka interpretacja uprawnień, sprawy polityki zagranicznej i kompetencyjne utarczki z premierem doprowadziły prezydenta do kuriozalnego stwierdzenia - „ Ja nie odmawiam Donaldowi Tuskowi prawa, żeby tam bywał.” ( http://fakty.interia.pl).
No jakie ludzkie panisko! Pozwala premierowi rządu bywać w Brukseli! Nie wiadomo doprawdy – śmiać się czy płakać. Tym bardziej że, zgodnie z porzekadłem „uderz w stół…” prezydent powiada przy okazji:
- "Ja bym bardzo prosił, żeby elementy prestiżowe, elementy wyborów, które się odbędą za dwa lata nie wpływały na politykę polską, bo to jest fatalne.”
Ale przecież o to właśnie chodzi! Przecież dlatego nie wychyla nosa publicznie ani Jarosław, ani jego wielka opozycyjna partia, ani wielkie medialne postacie PiS-u; tworzą szare tło, na którym zabłyśnie wielka prezydencka świeczka. Albo – zależnie od wyników brukselskiego spotkania – ogarek.
Zapowiada pan prezydent bowiem wystąpienie w imieniu jakiegoś quasi bloku, tworzonego z krajami nadbałtyckimi – byłymi republikami sowieckimi, którą to republiką – mimo wszystko Polska nie była.
Szykując historyczne wystąpienie zastrzega jednak pan prezydent na wszelki wypadek: - „ Różne rzeczy mogą się zdarzyć. Zobaczymy, co da się zdziałać. Na pewno będziemy bronić Gruzji do upadłego”.
Faktycznie, różnie się może zdarzyć, boć głos zabiorą zapewne między innymi Czesi, a zapewne i Finlandia, mająca ponad 1500 km granicy z Rosją i znane z historii przejścia z sowietami. Dla przypomnienia: http://www.europa.korba.pl
Do Unii Europejskiej Finlandia przystąpiła wspólnie z Austrią i Szwecją. Traktat akcesyjny podpisano 1 lutego 1994 r., a wszedł on w życie z dn. 1 stycznia 1995 r. Było to niewątpliwie ukoronowanie wysiłków Finlandii, podjętych za czasów "zimnej wojny”, by mimo sąsiedztwa ze Związkiem Radzieckim utrzymywać i rozwijać wolny rynek oraz demokrację.
Tromtadrackie zamieszanie wewnątrz i na zewnątrz, wywoływane przez prezydenta skomentowane zostało jednoznacznie przez starego wygę, wytrawnego polityka i dyplomatę, znającego Rosję jak mało kto - byłego ambasadora, Stanisława Cioska. Przytaczam w całości:
- " Kompromitacją polskiej Polski" - nazywa były ambasador w Moskwie, Stanisław Ciosek, podwójną reprezentację przez prezydenta i premiera naszego kraju na szczycie Unii Europejskiej. Oddzielne rozmowy z Litwą, Łotwą i Ukrainą z inicjatywy polskiego prezydenta ambasador uważa za zagrażające pozycji Polski w Unii Europejskiej "
I to ostatnie zdanie daje do myślenia najwięcej – ostatecznie to nie Unia zabiegała o Polskę, to myśmy chcieli wejść do klubu „pięknych i bogatych”. Dreptanie oddzielnymi ścieżkami wokół spraw, będących problemem całej Unii nie wróży nic dobrego. Może się okazać, że zadrepczemy w ślepy zaułek i nikt nas "do upadłego" wywlekać z niego nie zechce.
CBŚP na Pomorzu zlikwidowało ogromną fabrykę „kryształu”
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?