Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Chcesz dojechać do domu? Raczej nie pociągiem

BlueCactus
BlueCactus
Dworzec Wschodni

licencja: domena publiczna
Dworzec Wschodni licencja: domena publiczna
Spółki PKP inwestują w coraz to nowe składy i trakcje. A na dworcach nadal odgrywają się sceny rodem z PRL. Brak miejsc, brak bankomatów, brak możliwości zapłaty kartą – to typowe problemy, które już nikogo nie dziwią.

Przed długimi weekendami większość mieszkańców dużych miast migruje w inne części Polski – do rodzinnych domów lub na urlopy. Publiczne środki transportu są wtedy oblężone, co nikogo nie zaskakuje. Nikogo poza PKP. Jak co roku, Polskie Koleje Państwowe, jak jeden mąż nie przygotowały się do masowych wyjazdów warszawiaków.

11 listopada, godzina 6.15 na Dworcu Wschodnim. Za 30 minut mam pociąg. Stoję w jednej z wijących się kolejek do kas. Kasy czynne są dwie - a w ciągu godziny odjeżdżają pociągi na obleganych zwykle trasach, między innymi Warszawa-Terespol-Mińsk Białoruski, Warszawa-Wrocław, Warszawa-Gadńsk, dwa połączenia do Krakowa... Niezrażeni podróżni cierpliwie czekają. Dworzec jest w trakcie remontu – nie ma miejsc do siedzenia, wszyscy stoją w deszczu i na zimnie, kolejki mieszczą się w wąskim przejściu między tymczasowymi kasami a ogrodzeniem wokół, podobno odnawianego, dworca. Może przy okazji wspomnę, że od kilku miesięcy jedynym przejawem remontu są właśnie te ogrodzenia oraz zamknięcie hali głównej dworca.

W ciągu pół godziny nie udaje mi się dotrzeć do kasy. W desperacji przebiegam na drugą stronę budynku - tam mieszczą się kasy Kolei Mazowieckich, w których można kupić bilety również na pociągi pośpieszne, TLK czy Intercity. Niestety okazuje się, że kasy w punkcie centrali Kolei Mazowieckich nie obsługują kart płatniczych. Płatność wyłącznie gotówką. Na czas remontu zlikwidowano jedyny bankomat na dworcu. Najbliższy znajduje się w połowie ulicy Kijowskiej lub przy zbiegu ulic Lubelskiej i Targowej - do wyboru. Rzutem na taśmę biegnę na peron - w niektórych pociągach można zapłacić za bilet kartą. Okazuje się, że nie w tym. TLK jakoś nie pomyślała o tym, aby konduktorów wyposażyć w działające terminale. Rezygnuję, kolejny pociąg mam za dwie godziny. Wracam do domu.

Drugie podejście, tym razem do pociągu osobowego, czyli z przesiadkami. Przewidywany czas podróży o półtorej godziny dłuższy niż w pociągu, do którego nie dane mi było się dostać. Znowu kolejka, tym razem mniejsza – o dziwo po godzinie 7.30 otwarto wszystkie
kasy. Dostaję się do upragnionego okienka i tutaj znowu spotyka mnie przykra niespodzianka – odmówiono mi sprzedaży biletu. Powód? Pani w okienku nie wie, do jakiej spółki należy pociąg, w który mam się przesiąść, a że ja tej wymaganej ode mnie jako pasażera wiedzy nie posiadam, biletu mi nie sprzeda. Tu rodzi się pytanie: jeśli taka informacja dostępna jest na stronach z rozkładem jazdy, w informacji kolejowej, informacji telefonicznej i prawdopodobnie na rozkładach rozwieszanych na dworcach – czemu pracowniczka kolei oraz jej koleżanki nie mogły jej w żaden sposób uzyskać? Nie, żeby specjalnie próbowały.

Zrezygnowana powędrowałam przez deszcz, błoto i kałuże do wspomnianego już najbliższego bankomatu. Po wypłaceniu odpowiedniej kwoty wróciłam tą samą drogą przez te same kałuże i to samo błoto, dostałam się do kas Kolei Mazowieckich - i tam już bez najmniejszych problemów nabyłam bilet oraz uzyskałam informacje na temat numerów peronów, torów i godzin przesiadek.

To jednak nie koniec. Okazało się, że pociągi ruszające z Warszawy Zachodniej do Warszawy Wschodniej dojeżdżały wypełnione po brzegi. Osoby stojące w łącznikach, przy WC i w korytarzach usiłowały zrobić miejsce dla podróżnych na peronach - bezskutecznie. Wiele osób usiłujących wyjechać z Dworca Wschodniego zostało na peronie z biletem w ręku. Co dalej? W kasach znowu pojawiły się kolejki osób, które tym razem bilet chciały zwrócić. Okazało się, że to też nie jest proste - wiele z nich zostało skierowanych na Dworzec Centralny. Na pytania, dlaczego składy nie miały więcej wagonów albo czemu sprzedano tyle biletów, odpowiedzi nie udzielano.

Takie historie powtarzają się przed każdymi świętami, sezonem urlopowym, długimi weekendami a nawet w piątkowe popołudnia. Czy PKP po tylu latach funkcjonowania nie uczy się na własnych błędach? Czy może pragnie nadrobić te braki w organizacji nagłaśnianymi w mediach inwestycjami w nowe składy czy odnawianie (sic!) dworców? Ale po co składy, skoro trakcje nie pozwalają na ich jazdę? Jeśli pasażer nie może kupić biletu albo wsiąść do pociągu, w którym po prostu zabrakło miejsca?

Pociągi są naprawdę wygodnym środkiem transportu - w środku tygodnia. Byłoby dobrym pomysłem dla mających ciągłe problemy finansowe spółek PKP, aby ten potencjał wykorzystać również w inne dni albo w wakacje. Jeśli zaczną szanować klienta - klient z przyjemnością, a nie tylko z konieczności, zacznie korzystać z ich usług.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Wskaźnik Bogactwa Narodów, wiemy gdzie jest Polska

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na naszemiasto.pl Nasze Miasto