Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Co zasłania wojna kulturowa?

Marcin Stanowiec
Marcin Stanowiec
Debata nad budżetem okazała się dla rządu równie trudna, co moderująca protesty deklaracja o pomniku. Stawka VAT wzrasta. Dla większości rodzin obciążenie kilkuset-złotową kwotą nie jest banalną zrzutką, ratującą deficyt przed tąpnięciem.

Żądania rozprawienia się z pikietą prowokują podpitych nastolatków. Za poniżanie moherowych babć nikt nie przeprosił, a już wywołuje się następne konflikty. Ja mam kulturowych napaści dość. A tu kolejna odsłona tej wojny: Grzegorz Napieralski będzie rewidował konkordat. Czy polityk lewicy "odwala" niewdzięczną robotę listka figowego dla rządzącej ekipy politycznej? Żenujące konfrontacje ideowe, którym się poddajemy wstrzymują debatę o ratowaniu gospodarki.

Polski kapitalizm jest naprawdę dziwny. Wszyscy chcą go łagodzić i oswajać. Ale gdy stają przed wyborem komu zabrać - komu dać, robią to co zawsze: dają bogatym, zabierają biednym, a czasami, z fantazji dają biednym i zabierają biednym.

Jeden z najwyższych w Europie podatków VAT (przykładowo we Francji VAT na żywność to 5,5 proc.; u nas 8 proc.) zostanie podwyższony w kraju, w którym średnia pensji jest jedną z najniższych. Tusk udaje, że żyjemy w Eldorado, ale od czasu wydania tego raportu niewiele się zmieniło.

Niewiele zmieni się także w przyszłości. Polski system podatkowy nie jest w stanie segmentować dochodów, bo wachlarz progów podatkowych jest wadliwy. I za wadę tę odpowiada nie kto inny, tylko partia socjalna - PiS.

Ile zyskamy na zmianie stawek podatkowych?

Nie wierzę już, że jakakolwiek siła polityczna zawalczy w stylu Orbana - który nałożył ekstra podatek na zagraniczne banki - o budżet. Nie wierzę, dlatego że kompas fiskalny leży w rękach ciągle tych samych ekonomistów, którzy determinację okazują w jednym tylko przypadku, gdy bronić trzeba interesów zagranicznego kapitału. Deficyt zadłużonego państwa jest takim przypadkiem, od którego zależy powodzenie spekulantów obracających polskim zadłużeniem. Gdy krowa zacznie zdychać, deficyt wzrośnie, oni stracą.

Od mojej niewiary dużo silniejsza jest jednak wiara, że zagraniczny kapitał nie istnieje, lub jest niewinny i nie ma żadnego interesu w drenażu kieszeni szaraków. Żenadę w polityce podtrzymuje nasza ignorancja.

Pod adresem Tuska zbiera się wiele pretensji. Nie ruszono najprostszych reform od przedsiębiorczości po finanse publiczne. I żeby ktoś nie myślał, że jestem chytry, albo podejrzewam społeczeństwo o brak wyczucia chwili (kryzysu). Nie popieram kierunku tych zmian, bo znowu nie wierzę, że zaoszczędzony na wdowach grosz zostanie sensownie wydany. W ciągu ostatnich lat przybyło 90 tysięcy etatów w administracji publicznej. To je chce utrzymać za wszelką cenę premier. Cenę absolutnie niepotrzebną, bo nie ma państwa, które poradziłoby sobie z deficytem przy tak rozdętym etatyzmie. Z dwojga złego lepiej odchudzić administrację, niż na podwyżce podatków załamać gorzej sobie radzące przedsiębiorstwa. Gdybyśmy je odciążyli, dałyby zatrudnienie wielu rodzinom zagrożonym ubóstwem.

Powraca gorzka uwaga o prywatyzacji przedsiębiorstw i instytucji, które padły ofiarą łakomstwa zaprzyjaźnionych inwestorów, a mogły łatać z powodzeniem dziurę budżetową. Przyznaje to poniewczasie obóz rządzący.

Bielecki przeciwny prywatyzacji

Rząd idzie po najmniejszej linii oporu i nie poprzestanie na "obrabowaniu" podatnika z kilkuset złotych. Szykuje się do kolejnych skoków. Słychać w tym ostrzeżeniu populizm? Bynajmniej. Prawdziwy populizm nie kryje się w krytyce rządu, ale w składanych przezeń obietnicach. My z nich tylko rozliczamy.

od 7 lat
Wideo

Konto Amazon zagrożone? Pismak przeciwko oszustom

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na naszemiasto.pl Nasze Miasto