Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Czy wulkan Krakatau znów zagrozi człowiekowi?

Piotr T. Bogdanowicz
Piotr T. Bogdanowicz
Krakatau obecnie na zdjęciu satelitarnym
Krakatau obecnie na zdjęciu satelitarnym NASA World Wind
Sprawca jednej z największych katastrof wulkanicznych w historii ludzkości, budzi się po 7-letnim uśpieniu. Czy znów dojdzie do tragedii, w której zginąć może 40 tysięcy ludzi?

Z tym wulkanem trzeba ostrożnie, bo jak uczy historia, może narobić on wiele problemów. Ale o tym później.

Taki mały, a tyle hałasu

Malutka wyspa Krakatau, a właściwie Anak Krakatau (czyli "Dziecko Krakatau"), położona w Cieśninie Sundajskiej, pomiędzy indonezyjskimi wyspami Sumatrą i Jawą, wraca do aktywności wulkanicznej. W jej pobliżu codziennie dochodzi do niewielkich wstrząsów sejsmicznych powodowanych naciskiem magmy (lawy) na skorupę ziemską lub jej przedzieraniem się między komorami wulkanu. Wulkanolodzy już podnieśli stopień aktywności wulkanu do drugiej kategorii w skali 4-stopniowej. Notuje się średnio 20 wstrząsów na godzinę, a specjaliści zapowiadają, że to dopiero początek. Nalegają również, aby na ich znak miejscowa ludność była gotowa do natychmiastowej ewakuacji, co pozwoli uniknąć nieszczęścia takiego jak 124 lata temu.

Co na to historia?

Stało się to ponad wiek temu, ale o tej katastrofie wiemy bardzo dużo. Wszystko zaczęło się w maju 1883 roku, kiedy to eksplodował najmniejszy, a zarazem najmłodszy z wulkanów na wyspie Krakatau. Wyrzucił on z siebie chmurę popiołów, dochodzącą do 10 kilometrów wysokości. Od tej pory eksplozje nie ustawały. Sytuacja utrzymywała się do 11 sierpnia. W tym czasie doszło do eksplozji drugiego wulkanu na wyspie. Już wtedy skutki tych erupcji były odczuwane na dużych odległościach. W Afryce np. po 21 sierpnia można było oglądać niesamowicie widowiskowe zachody słońca.

Aż nastał dzień 26 sierpnia. Po godzinie 13, siła eksplozji wzrosła do tego stopnia, że w oddalonej o 160 kilometrów Dżakarcie drżały szyby w oknach, a wysokość chmury popiołów szacowano na 25 kilometrów.

Rankiem 27 sierpnia, doszło do katastrofy. O godzinie 5.30, 6.44, 10.02 i 10.52 nastąpiły potężne erupcje, które zapoczątkowały całą serię kolejnych tragedii. Huk eksplozji był tak ogromny, że w oddalonym o 3647 kilometrów Diego Garcia wzięto je za wystrzały armatnie, a w południowej Australii (czyli około 3200 km na południe) dźwięk erupcji przebudził śpiących jeszcze ludzi. Niesłyszalne dla człowieka dźwięki zarejestrowały barometry na całym świecie. Erupcje swoją siłą wstrząsnęły całą ziemską atmosferą, a chmura popiołów sięgnęła wysokości 50 kilometrów.

Jednocześnie z wulkanu wydobyły się ogromne potoki mas piroklastycznych*, które pokonały nad wodą ponad 30 kilometrów. Po dotarciu do kolejnego lądu spaliły doszczętnie trzy wioski, zabijając ok 3 tys. ludzi. To jednak nie wszystko. Ogromne erupcje doprowadziły do powstawania fal tsunami, które dopełniły dzieła zniszczenia. Ich wysokość sięgała od 30 do 40 metrów, a prędkość dochodziła do 800 km/h. Fale te zmiotły z powierzchni ziemi dziesiątki wiosek i miasteczek zabijając tysiące ludzi.

Samo tsunami odnotowano na wszystkich oceanach świata. Szacuje się, że woda pochłonęła ponad 30 tys. ofiar. Po północy wszystko się skończyło. Rankiem 28 sierpnia, Cieśnina Sundajska pokryta była blisko metrowej grubości warstwą pumeksu zmieszanego z tysiącami ludzkich ciał, który dryfował przez cały rok, aż dotarł do wschodnich wybrzeży Afryki. Ponad 20 tys. metrów sześciennych wyspy zostało wyrzuconych w atmosferę w postaci pyłów i popiołów, które dwukrotnie okrążyły ziemię, a przez kolejne trzy lata obserwowano dzięki nim niewiarygodne zachody słońca. Podczas tego straszliwego kataklizmu zginęło ok 40 tys. ludzi.

Po tamtej wyspie właściwie nic nie zostało, dziś jednak w miejscu wulkanu wyrasta nowa wyspa w tempie ponad 5 metrów rocznie o nazwie Anak Krakatau (Dziecko Krakatau).

*masy piroklastyczne - (inaczej lawina piroklastyczna, potok piroklastyczny, spływ piroklastyczny) częste zjawisko towarzyszące erupcjom wulkanicznym, mieszanina gorących gazów wulkanicznych i materiału piroklastycznego (świeżo wyrzuconej lawy, popiołów i okruchów skalnych), które przemieszczają się z dużą prędkością (do 150 km/h) w dół stoków wulkanu. Temperatura gazów może osiągać nawet 700-1000°C, stąd też używane jest inne określenie chmura gorejąca (fr. nuée ardente). (za Wikipedia.pl)

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Archeologiczna Wiosna Biskupin (Żnin)

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na naszemiasto.pl Nasze Miasto