MKTG NaM - pasek na kartach artykułów

Drogami Inków z Romanem Warszewskim

snaj
snaj
Od lewej : Roman Warszewski, Marek Prusakowski, Violetta Seremak Jankowska.
Od lewej : Roman Warszewski, Marek Prusakowski, Violetta Seremak Jankowska. Stefania Najsarek.
Inkowie – Synowie Słońca to lud środkowoandyjski, który w epoce przedkolumbijskiej założył wielkie państwo. Jego kultura fascynuje globtroterów od stuleci. Podróże w te rejony wielokrotnie odbywał Roman Warszewski. Swoje wrażenia przekazuje

Ostatnie spotkanie zatytułowane „Drogą Inków do Machu Picchu” odbyło się w ubiegły piątek w Bibliotece Oliwskiej. Organizatorem wieczoru była jej szefowa Barbara Meyer, a gośćmi spotkania pisarz i podróżnik Roman Warszewski oraz towarzyszące mu osoby lekarz, muzyk i kompozytor Marek Prusakowski uczestnik kilku wypraw Warszewskiego oraz aktorka Violetta Seremak Jankowska.

Znany z nietuzinkowego poczucia humoru Marek Prusakowski licznie zgromadzonym słuchaczom przedstawił autora, jego pasje i dorobek słowami wywołującymi rozbawienie. Nie umniejszało to osiągnięć podróżnika, a zbudowało przyjemną atmosferę. Warszewski jako młodzieniec odczytał pismo klinowe Inków rongo – rongo, w wieku dojrzałym odbywał trudne i niebezpieczne wyprawy do państw Ameryki Środkowej, zna kilka języków, pisze pięknym, barwnym językiem książki i nawet poezje.

Zarekomendowany przez przyjaciela wyjawił, że do Peru przywiodło go zainteresowanie paleogeografią i badania nad pismem rongo – rongo oraz systemami zapisu graficznego starożytnego Peru. Po długich staraniach wyjechał tam, a kraj go oczarował. Peru wabi wszystkim – mówił – historią, tradycją, kuchnią, bogactwem przyrody. Przemieszczając się przez trzy strefy klimatyczne nadmorską (costa), górzystą (sierra) i dżunglę (selva), przeżywa się wiele emocji, zwłaszcza podczas forsowania stref górzystej i dżungli.

Zapytany czy nie przerażała go dzika przyroda, odparł, że tak. Kordyliery widziane nawet z oddali robią wrażenie, budzą respekt, swoim ogromem wywołują uczucie pokory. Dzika dżungla już na początku drogi poddaje w wątpliwość zamiar jej pokonania.

Za każdym krokiem towarzyszy myśl „wracaj, nie dasz rady”! Jednak żądza przygody i poznania każe przedzierać się przez piekło tropikalnej przyrody z postanowieniem „nigdy więcej”! Salva odurza jak narkotyk, przyciąga jak magnez – mówił podróżnik – powracałem. Dżungla – powiedział - jest fascynującą twórczynią, a zarazem niszczycielką życia.

W historii Peru odnotowano intrygującą opowieść o inkaskim złotym mieście Eldorado. Wiadomo, że dotąd, mimo intensywnych poszukiwań na ślad miasta nie trafiono. Interesował się tym również gość wieczoru. Podczas jednej z wypraw dotarł do polskiego zakonnika o. Szeligi. Pracujący od wielu lat wśród Indian zakonnik min. zajmował się leczeniem miejscowej ludności ziołami. W podzięce za wyleczenie zębów od wdzięcznego pacjenta otrzymał mapkę z zaznaczoną domniemaną lokalizacją Eldorado. Nie zainteresowany wykorzystaniem daru, przekazał go Warszewskiemu, a ten wraz z ekipą udał się na wskazane miejsce. Niestety, złotego miasta nie znaleźli.

Strudzeni poszukiwacze po powrocie koili pragnienie ayahuascą, napojem sporządzanym przez szamanów z kombinacji tamtejszych roślin. Indianie, ten halucynogennie działający napój zażywali w celach leczniczych i rytualnych. Po spożyciu, ayahuasca wywołuje fantastyczne wizje, przenosi w nierzeczywiste byty. Stan ten po kilku godzinach mija, ustępując silnym dolegliwościom gastrycznym – uzupełnił dr Prusakowski. Analizując działanie tego napoju Warszewski wysunął hipotezę, że Eldorado w rzeczywistości nigdy nie istniało, było wytworem przestrzeni psychicznych po halucynogenach. Brzmi to dość przekonująco.

Indianie stosowali ayahuascę jako środek przeciwko pasożytom, osiągali też 90 procentową skuteczność w leczeniu nią nałogów. Nie tylko ten napój miał zastosowanie w lecznictwie – kontynuował dr Prusakowski. Także vilcacora skutecznie wspomaga zdrowie. Lud Q`ero przetrwanie zawdzięcza sterylnym warunkom przyrody oraz zażywaniu roślin leczniczych.

Ekspedycja Romana Warszewskiego w składzie której znajdował się lekarz dotarła do Q`ero. Indianie ustawiali się w długie kolejki by skorzystać z jego pomocy. Dr Jacek Belczewski ze zdumieniem odczytywał wyniki analiz i pomiarów. Nawet osoby liczące 115 – 120 lat cieszyły się dobrym zdrowiem. Do tego sielskiego obrazu łyżkę dziegciu dolał Marek Prusakowski. Powołując się na relacje podróżników oznajmił, że Q`ero żyją w nieopisanym brudzie w symbiozie ze znanymi i u nas insektami o zadziwiająco dużych rozmiarach.

Na szlaku wiodącym do ludu Q`ero osiadłym na wysokości 5 tysięcy metrów npm., niżej na 2.700 metrach npm. leży Machu Picchu. Dotarcie do tego inkaskiego miasta wynagrodziło trudy wspinaczki. Wspinaczki okupionej chorobą wysokościową niektórych uczestników i ogromnym zmęczeniem.

Inkowie są wolni od takich dolegliwości, bowiem są niejako przystosowani do miejscowych warunków, a w połączeniu ze specyficznym działaniem koki której liście żują lub piją z nich wywar, nie doświadczają dyskomfortu odczuwanego przez europejczyków.

Z Machu Picchu roztacza się rozległy widok na panoramę gór i położone niżej osady. Każda z nich zbudowana jest na planie ptaka o rozłożonych skrzydłach. Zastanawiające jest, w jaki sposób, przy ówczesnej technice na skalistym podłożu
powstawały tak precyzyjnie skonstruowane budowle. U stóp Kordylierów rzeka Urubamba (Rzeka Słońca) wąską tasiemką zaznacza górskie doliny.

Odkrycie Machu Picchu przypisuje się amerykańskiemu uczonemu Hiramowi Binghamowi. W 1912 roku prowadził tu wykopaliska archeologiczne plonem których było pozyskanie 4 tysięcy cennych przedmiotów wywiezionych następnie do Stanów Zjednoczonych. Mury, ślad myśli technicznej i pracy protoplastów Inków pozostały.

Podróżnicy odwiedzili m.in. Świątynię Słońca, Pałac Królewski, Świątynię Trzech Okien oraz największą inkaską świętość Intihuanę. Jest to kamienna megalityczna iglica, której cień określał pory roku oraz losy mieszkańców. Te i dziesiątki innych obiektów podróżnicy utrwalili aparatami foto i część z nich została tego wieczoru pokazana publiczności.

Powrót do dzisiejszego Peru nastąpił poprzez pierwszą napisaną przez Warszewskiego książkę pt. „Pokażcie mi brzuch terrorystki – reportaż”. Traktuje ona o współczesnym terroryzmie. Autor opisuje w niej działania peruwiańskiej organizacji Świetlisty Szlak. Wiele miejsca poświęcił podróżnik omówieniu swojej najnowszej książki pt. „Boliwia 1966 – 1967”. Przedstawia w niej kampanię zbrojną prowadzoną przez oddziały Che Guevary w Boliwii. Książka powstawała na przestrzeni 30 lat, i dobrze – stwierdził autor. Pierwotna wersja nie uwzględniała nowych faktów i okoliczności. Poznane, kładą się cieniem na sylwetce bohatera uzasadniając opinię, że Che Guevara jest postacią negatywną.

Roman Warszewski napisał kilkanaście cieszących się wielką popularnością książek. Przybliżają nam nieznany świat odległych kultur, edukują i zachęcają do jego poznawania.
Uczestnicy spotkania z zainteresowaniem słuchali czytanych przez Violettę Seremak Jankowską wybranych fragmentów książek o tytułach: „Pokażcie mi brzuch terrorystki”. Q`ero. Długowieczność na zamówienie”, „Boliwia 1966 – 1967” oraz ”Tajna misja El Dorado”.

Na spotkaniu była też sposobność nabycia na miejscu kilku tytułów autora oraz uzyskania cennego autografu.
Na następne spotkanie Roman Warszewski zaprasza 13 marca br. do Biblioteki w dzielnicy Gdańska Zaspa.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Lady Pank: rocznica debiutanckiej płyty

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na naszemiasto.pl Nasze Miasto