Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Hiszpański Czerwony Krzyż - parodia i wielka pomyłka

Grzegorz J. Skrabek
Grzegorz J. Skrabek
Żeby poznać tajniki przyjęć do noclegowni prowadzonej pod szyldem Hiszpańskiego Czerwonego Krzyża, musiałem specjalnie "zagrać" bezdomnego emigranta z Polski.

Najpierw musiałem przejść przez grad pytań strasznie nieprzyjemnego pracownika socjalnego. Facet nie pozwolił mi się nawet odezwać. Potem dostałem koc, klucz od szafki z moim numerem. Wewnętrzny identyfikator, kilka papierów do podpisania w języku hiszpańskim i już mogłem czuć się jak zakwaterowany. Następnie dostałem tzw. "city", czyli jakby skierowania na wizytę. Pierwsze było do psychologa, następne do asystenta medycznego. Później jeszcze musiałem odwiedzić miejscowy komisariat policji oraz wydział meldunkowy Urzędu Dzielnicowego, na którego terenie znajduje się noclegownia.

Do Urzędu Dzielnicowego musiałem się zgłosić z odpowiednimi dokumentami jakie uzyskałem w Hiszpańskim Czerwonym Krzyżu, aby się zameldować.

Na policję poszedłem jako obywatel Unii Europejskiej w celu złożenia niezbędnych dokumentów potrzebnych do wyrobienia tzw. numeru N.I.E. (odpowiednik naszego numeru PESEL) i co za tym idzie, uzyskania zezwolenia na pracę. Nie załatwiłbym niczego, gdybym nie miał 10 euro (opłata manipulacyjna), fotografii i... adresu zameldowania na terenie Hiszpanii. Jeśli byłbym bezdomnym emigrantem, nie dostałbym takiego dokumentu. Bezdomnym Hiszpanom nie jest on potrzebny.

Następnie dostałem kartkę na posiłki. Stołówka znajduje się 8 km dalej od noclegowi. Nie dostałem żadnego biletu na przejazd. Stołówka jest czynna w takich godzinach, że jak głodny chce do niej dotrzeć na czas, musi iść dość szybko. Przejście z noclegowni do stołówki zajmuje mniej więcej cztery - pięć godzin. Jeśli zatem zdążymy przed 13:45, to nie będziemy głodni. Jeśli natomiast nie zdążymy, to możemy iść do innych jadłodajni na terenie Madrytu. Problem tylko w tym, że wszystkie punkty żywieniowe otwarte są mniej więcej o tej samej porze. Chyba, że skorzystasz z metra - jeśli oczywiście masz bilet. Na gapę nie przejedziesz, gdyż przy każdym wejściu stoi ochrona, więc nie dasz rady przeskoczyć przez bramkę. Do autobusu nie wejdziesz w ogóle. Kierowca otwiera tylko przednie drzwi i kontroluje bilety.

Spytałem zatem pracownika socjalnego, jak mam dotrzeć na czas na stołówkę. Nie mam przecież pieniędzy. W odpowiedzi usłyszałem, że to nie jego problem. Dowiedziałem się również, że ludzie stąd chodzą pieszo lub ryzykując mandatem, przeskakują przez bramkę. Należy wspomnieć, że wszystkie stacje metra są monitorowane i mają bezpośrednie połączenie z lokalną policją. Dodam jeszcze, że o ile obywatel Unii Europejskiej może dostać tylko mandat, o tyle emigrantowi z innych krajów, nie będących w UE grozi deportacja.

Hiszpański Czerwony Krzyż to instytucja, w której utrzymaniu partycypuje tutejszy skarb państwa. Zasady są proste: albo jesz, albo np. załatwiasz pracę. Nikogo to nie interesuje, czy chodzisz pieszo, czy jeździsz metrem narażając się na mandaty. Nikt ci też nie pomoże, jeśli takowy otrzymasz. Pracownik socjalny, z którym rozmawiałem, jest tylko po to, aby wypełnić wszelką dokumentację. Nie można tu liczyć na pomoc innego rodzaju.

W każdej noclegowni w Hiszpanii możesz przebywać do czterech miesięcy. Później, jeśli nie znajdziesz pracy, idziesz na bruk. Nikogo nie obchodzi, że o pracę tu trudno. Po tym czasie - nie istnieje coś takiego jak okres ochronny (zimowy) - idziesz na bruk i koniec. System informatyczny jest tak rozwinięty w tym kraju, że jeśli nawet pójdziesz do innej instytucji - wszystko o tobie wiedzą. Podczas czteromiesięcznego pobytu w danej noclegowni musisz nauczyć się języka hiszpańskiego. Dostajesz również adresy instytucji, które pomagają emigrantom w uzyskaniu pracy. Jeśli nie poznasz języka w stopniu komunikatywnym, nie licz na żadną pomoc w uzyskaniu pracy. System pomocy jaki istnieje na terenie Hiszpanii, ogranicza się do ewentualnego skierowania cię do wszelkich jadłodajni. Na terenie Madrytu są centra szkoleniowe. Możesz tu bezpłatnie uczyć się języka, obsługi komputera. Uzyskujesz pomoc w poszukiwaniu pracy, poprzez wysyłanie e-mailem swojego CV. Najpierw jednak musisz poznać język w piśmie i mowie.

Wałęsających się po Madrycie Polaków, jest bardzo dużo. Wydział Konsularny R.P. w Hiszpanii nie pomaga w ogóle w powrocie do kraju. Nie mówię tu o dawaniu pieniędzy na powrót, ale przynajmniej ta instytucja powinna kupić bilet do Polski. Są takie bilety, których nie można zwrócić. Kupione są w promocji. Nie można ich nawet komuś odsprzedać - są imienne. Z takiego biletu nikt nie zrobi użytku - chyba, że pojedzie na nim do domu.

Nie będzie musiał pomagać Polakom - Hiszpański Czerwony Krzyż, jeśli pomoże im Rząd Polski.

Ale, czy to możliwe?

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Jak przygotować się do rozmowy o pracę?

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na naszemiasto.pl Nasze Miasto