Kilkaset tysięcy Francuzów wzięło udział w marszach poświęconych ofiarom zamachów terrorystycznych w Paryżu

Francuskie media mówiły nawet o milionie uczestników. Według BBC było ich około 700 tys. Ludzie nieśli transparenty z napisami "Jestem Charlie", by wyrazić solidarność z redakcją czasopisma "Charlie Hebdu", w której w środę dwaj bracia Kouachi zamordowali 12 osób i ranili 10. Do ich ofiar dołączyły ofiary Amady'ego Coulibaly'ego, który zabił policjantkę oraz czworo zakładników w sklepie z koszerną żywnością.

Policja we Francji jest postawiona w stan najwyższej gotowości. Minister spraw wewnętrznych Bernard Cazeneuve powiedział, że zapowiedziany na niedzielne popołudnie marsz jedności w Paryżu, z udziałem wielu głów państw, ochraniać będzie 5500 policjantów, włącznie ze snajperami na dachach wzdłuż trasy przemarszu - podaje BBC.

W sobotę podano nazwiska zakładników Amady'ego Coulibaly'ego, którzy zginęli w sklepie z żywnością koszerną. Są nimi Yoav Hattab, Philippe Braham, Yohan Cohen iFrancois-Michel Saada.

Policja wciąż ściga partnerkę zamachowca, który zginął podczas szturmu, Hayat Boumeddiene. Początkowo uważano, że towarzyszyła mu ona w przeprowadzeniu zamachu, w soboę po południu policja podała, że może ona przebywać w Syrii. Niewykluczone, że wyjechała tam - przez Turcję - eszcze przed zamachami.

Czytaj także: Kolejny numer czasopisma Charlie Hebdo ukaże się w milionowym nakładzie

W sobotę przed kamerami wystąpił także Malek Merabet, brat Ahmeda Merabeta, policjanta zastrzelonego na ulicy przez braci Kouachi. Łamanym głosem i płacząc przed kamerami Malek Merabet powiedział, że jego brat był muzułmaninem i był dumny z faktu bycia policjantem o i chrony wartości Republik. - "Nasza rodzina jest zdruzgotana tym aktem barbarzyństwa i dzieli ból rodzin wszystkich ofiar" - powiedział brat zamordowanego policjanta.

Źródło: AIP