Matka złodzieja spaliła obrazy m.in. Picassa, Moneta i Matisse'a. Chciała zniszczyć dowody

Siedem płócien, w tym obrazy mistrzów malarstwa, m.in. Pabla Picassa, Henri Matisse'a i Claude'a Moneta, skradziono w październiku ubiegłego roku z muzeum Kunsthal w Rotterdamie. Wśród tych dzieł jest "Most Waterloo" francuskiego impresjonisty Claude'a Moneta, "Głowa Arlekina" pędzla Pabla Picassa, "Czytająca dziewczyna w bieli i żółci" współtwórcy fowizmu Henri Matisse'a i "Kobieta z zamkniętymi oczami" brytyjskiego realisty Luciana Freuda, wnuka twórcy psychoanalizy. Wartość skradzionych arcydzieł szacuje się na 100-200 milionów euro.

O kradzież arcydzieł oskarżonych jest sześciu Rumunów. Ich proces ma się rozpocząć w przyszłym miesiącu. Matka jednego z nich, Olga Dogaru przyznała w zeszłym tygodniu, że spaliła obrazy mistrzów. Zeznała, że kiedy policjanci zaczęli przeszukiwać jej wieś Caracliu, wydobyła obrazy ukryte w opuszczonym domu oraz na cmentarzu i je zniszczyła. Chciała chronić syna poprzez zniszczenie dowodów. Jej syn Radu Dogaru, prawdopodobnie szef szajki, która ukradła obrazy, został aresztowany razem z kolegami i nie przyznaje się do winy.

Badany jest popiół z domowego pieca, w którym spłonęły arcydzieła. Rumuńscy śledczy znaleźli resztki farby, płótna malarskiego i stare miedziane i stalowe gwoździe w piecu. Pełna analiza potrwa wiele miesięcy, ale pozwoli stwierdzić, co tak naprawdę spłonęło. Dyrektor rumuńskiego Muzeum Historii Narodowej Ernest Oberlander-Tarnoveanu stwierdza, że jeśli potwierdzi się fakt, że w piecu są szczątki po arcydziełach, będzie to oznaczało "zbrodnię przeciwko ludzkości".