Zawodowcy z Białegostoku, czyli kompromitacja Jagiellonii w Lidze Europy

2011-07-11 20:37:35

Jagiellonia Białystok zakończyła przygodę z europejskimi pucharami w pierwszej rundzie kwalifikacji do Ligi Europy. Pogromcą naszych dzielnych kopaczy okazał się Irtysz Pawłodar z Kazachstanu. I z całą pewnością nie byłoby o co strzępić klawiatury, wszak do takich kompromitujących wyników polskie kluby zdołały nas już dawno przyzwyczaić, gdyby nie wypowiedzi przedstawicieli Jagiellonii, którym postanowiłem poświęcić parę słów.

Trener Probierz na przykład na początku słusznie zaznaczył, że nie ma wytłumaczenia dla takiej kompromitacji, po czym zaczął się usprawiedliwiać i to w taki sposób, że czytając to co raczył rzec, ręce mi opadły. Z jego wypowiedzi wynika bowiem, że z tak silnym rywalem i tak nie dałoby się wygrać, ponieważ polska piłka jest gorsza od kazachskiej, a to dlatego, że tamtejszy klub posiada własny hotel, nie mówiąc już o Białorusi, gdzie z kolei każdy zespół piłkarski ma po osiemnaście boisk treningowych. Wiceprezes natomiast bardzo się dziwił, że Kazachowie walczyli tak, jakby grali w finale mistrzostw świata, a nasi kopacze chodzili po boisku jak po plaży. Może zmyliły ich okoliczne stepy? A sami plażowicze? No cóż, sami nie wiedzą, jak to się stało, że im się tak bardzo nie chciało chcieć. Zabrakło mi tu jedynie tradycyjnych narzekań na nierówną murawę, upał, męczącą podróż, a także nie bycie w pełni sezonu.

Te wszystkie wypowiedzi, jakże charakterystyczne dla ludzi związanych z naszą piłką nożną, fatalnie świadczą o jej kondycji. Piłkarz w Polsce to ma w ogóle wyjątkowo klawe życie. Zarabia niewyobrażalnie duże pieniądze za to, że średnio trzydzieści razy w ciągu roku przespaceruje się po boisku przez półtorej godziny, a także odbębni codzienny krótki trening. Wszystko w myśl staropolskiej zasady, czy się stoi, czy się leży. I dopóki nie zmieni się mentalność piłkarzy i niestety większości trenerów i działaczy, to nasz futbol będzie w dalszym ciągu pikował w przepaść. I choćby taka Jagiellonia miała sto boisk treningowych i dwadzieścia hoteli, to jeśli piłkarze nie będą traktować każdego meczu jak spotkania o mistrzostwo świata, to nigdy nie pokonają takich na przykład Kazachów, którzy wygrywając z Jagiellonią jedno mistrzostwo już zdobyli, a w przypadku awansu do następnej rundy zdobędą je po raz wtóry.

Jesteś na profilu Tomasz Warulik - stronie mieszkańca miasta Polska. Materiały tutaj publikowane nie są poddawane procesowi moderacji. Naszemiasto.pl nie jest autorem wpisów i nie ponosi odpowiedzialności za treść publikowanej informacji. W przypadku nadużyć prosimy o zgłoszenie strony mieszkańca do weryfikacji tutaj